Z ciężkimi sercami rozpoczynali niedzielny mecz przeciwko Toronto Maple Leafs zawodnicy Chicago Blackhawks. Wcześniej rano, w swoim domu w Lombard zmarł 34-letni Clint Reif. Od 9 lat Reif był jednym z dwóch najważniejszych sprzętowych w chicagowskim zespole. Bardzo lubiany przez wszystkich w szatni zawodników i trenerów, Clint pozostawił żonę i czwórkę dzieci.
Po takiej informacji każdemu z nas na ogół nie w głowie są mecze, podróże czy sprawy dnia codziennego. Trudno też się dziwić hokeistom Hawks, że ich gra nie wyglądała na płynną i piękną dla oka przez pełne 60 minut. Gospodarze potrafili się jednak skoncentrować na tyle mocno, iż pomimo wszystko pojedynek z Toronto Maple Leafs w United Center wygrali.
Mecz toczył się zrywami, a wynikało to prawdopodobnie także z faktu, że obie ekipy grały swoje spotkania dzień wcześniej. Lekką przewagę posiadali jednak Blackhawks, którzy pierwsze trafienie zaliczyli w 16. minucie po strzale z dystansu Davida Rundblada. Drugi gol padł równo z końcową syreną pierwszej tercji. Kontrę 2 na 1 zakończył ładnym zwodem i równie efektownym strzałem z bliskiej odległości Chris Versteeg. Przy obu bramkach asysty mieli Patrick Kane i Patrick Sharp.
W drugiej odsłonie gry pomimo okazji do zdobycia gola z obu stron wynik nie uległ zmianie.
W 47. minucie spotkania na ławkę kar, za wybicie kija z ręki obrońcy Leafs, powędrował Verteeg. Toronto przewagi liczebnej jednak nie wykorzystało, a co gorsza dla gości: chwilę po zakończeniu “odsiadki” chicagowianina do boksu, za podobne przewinienie co Versteeg, trafił David Clarkson. 21 sekund później Hawks prowadzili już 3:0 po skutecznej dobitce strzału Patricka Sharpa przez Patricka Kane’a (wcześniej z dystansu uderzał Brent Seabrook). To zupełnie podcięło skrzydła Maple Leafs, którzy – owszem – próbowali walczyć, ale na wiele tego wieczoru nie było ich stać. W 52. minucie gry wynik meczu na 4:0 ustalił po indywidualnej akcji Jonathan Toews.
Przy takim rezultacie oczywiście należy wspomnieć o bramkarzu zwycięskiego zespołu. Nie za często przecież pojedynki hokejowe kończą się do zera, szczególnie w NHL. Antti Raanta bronił bardzo dobrze i momentami szczęśliwie. Szczęściu trzeba jednak pomagać i Fin robił to wyśmienicie. Ustawiał się zawsze we właściwym miejscu i “szukał” bardzo dobrze krążka w gąszczu zawodników, wtedy kiedy ci ustawiali się przed jego bramką.
* CHICAGO BLACKHAWKS – TORONTO MAPLE LEAFS 4:0 (2:0, 0:0, 2:0)
1:0 Rundblad (1. gol w sezonie) asysty: Kane i Sharp 15.30 min.
2:0 Versteeg (9) asysty: Kane i Sharp 19.59 min.
3:0 Kane (16., podczas gry w przewadze) asysty: Sharp i Seabrook 49.07 min.
4:0 Toews (13.) asysty: Seabrook i Keith 51.22 min.
Strzały na bramkę: 34-31
Najbliższy mecz Blackhawks we wtorek, 23 grudnia, w United Center przeciw Winnipeg Jets (początek 7.30 PM).
Leszek Zuwalski
meritum.us