Znów mamy zamieszki na przedmieściach St. Louis, ponownie w sprawie zastrzelenia czarnoskórego nastolatka przez tamtejszego białego policjanta.

Sprawa wróciła na ulice Ferguson, gdy ława przysięgłych nie uznała winy białego funkcjonariusza Darrena Wilsona, który pozbawił życia 18-letniego Michaela Browna – jak twierdzi w obronie własnej. Tłum Afroamerykanów czekał pod komisariatem policji na decyzję sądu, po jej ogłoszeniu setki demonstrantów zaczęło obrzucać policjantów butelkami i kamieniami, spalono radiowóz, z dymem poszedł Walgreen’s, wiele sklepów straciło witryny, w mieście słyszano strzały.

Media przedstawiają zeznania Wilsona, z których jasno wynika, iż funkcjonariusz zatrzymał nastolatka gdyż ten maszerował środkiem ulicy, a zmuszony był po ataku dwumetrowego Murzyna do obrony koniecznej. Nieprawdziwe okazały się doniesienia świadków twierdzących, że Browna postrzelono w plecy, czy też iż w konfrontacji z policjantem miał podniesione w górę ręce.

W jury sądu było dziewięciu białych i trzech czarnoskórych ławników, przez prawie miesiąc przejrzeli setki stron zeznań, wysłuchali ponad 70 godzin nagrań świadków, z których większość się wycofała, gdy miała zeznawać pod przysięgą.

O spokój w Missouri zaapelowali politycy lokalni i sam prezydent Barack Obama, który dziś będzie niedaleko, bo w Chicago, na spotkaniu z mieszkańcami “Wietrznego Miasta” poświęconym problemom imigrantów, głównie nielegalnych.

Sławomir Sobczak

meritum.us

foto: nydailynews.com