Mecze z kanadyjskimi drużynami na ich terenie są zawsze dla Chicago Blackhawks bardzo trudne i to bez względu na poziom gry prezentowany przez rywala.

Tak też było wczoraj w stolicy Kanady, gdzie miejscowi Senators już w 3. minucie objęli prowadzenie, po błędzie młodego obrońcy Trevora Van Riemsdyka, który nie zdążył za krytym przez siebie napastnikiem. W 12. minucie ładnie rozegraną akcję w strefie gospodarzy przez trójkę Hossa-Toews-Bickell zakończył golem kapitan Hawks. Senators odpowiedzieli trzema wyśmienitymi okazjami sprokurowanymi przez złe podanie Rozsivala, po którym tylko dzięki Scottowi Darling goście nie stracili bramki. To co nie udało się gospodarzom, udało się Krisowi Versteegowi. Jego indywidualny techniczny popis, przeprowadzony na małej przestrzeni tuż przed bramkarzem Senators Craigiem Andersonem był ozdobą meczu. Versteeg oszukał zwodem nie tylko golkipera, ale wcześniej także jednego z najlepszych obrońców NHL Erika Karlssona.

W drugiej tercji, znowu w 3. minucie, Ottawa, grając w przewadze liczebnej, doprowadziła do wyrównania. Na ławce kar przebywał wówczas Duncan Keith, a więc najlepszy obrońca chicagowian, bez którego gra w osłabieniu jest podwójnie trudna. Później obie drużyny miały okazje do zdobycia gola, w tym Hossa i Richards ze strony Hawks, ale okazje te nie przyniosły zmiany rezultatu. Najbardziej frustrującym elementem gry gości były dwuminutowe przewagi liczebne chicagowian. I nie chodzi tu tylko o brak goli, ale o niemrawe rozgrywanie tego fragmentu gry. Z takim potencjałem strzeleckim 18% skuteczności jest niewytłumaczalne.

Trzecia tercja rozpoczęła się od prezentu Bickella dla Senators (po tym błędzie Bickell nie pojawił się już na lodowisku do końca meczu). Trudno zgadnąć co chicagowianin chciał osiągnąć podając krążek przed swoją bramkę do Bobby Ryana. Stojący 2 metry od bramki zawodnik Ottawy skorzystał z okazji i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Kolejne minuty meczu to zupełne zagubienie Hawks i ich kolejne kary. Na szczęście dla gości, Senators nie potrafili pokonać Darlinga. Szczęście uśmiechnęło się natomiast do Hawks w 52. minucie spotkania, kiedy to bardzo niecelny strzał Seabrooka trafił w obrońcę Ottawy i wylądował w polu bramkowym Andersona. Przytomnie zachował się wówczas Jonathan Toews, który jako jedyny zauważył, że czarny obiekt jest właśnie w tym miejscu i wpakował go do pustej bramki Senators. Na 4:3 podwyższył Marian Hossa, dla którego był to tysięczny punkt w karierze (tylko 79 innych zawodników w historii NHL osiągnęło ten rekord). Niestety radość Hawks trwała krótko. 4 minuty po golu Słowaka i po błędach obrony oraz bramkarza gospodarze doprowadzają do wyrównania i w konsekwencji do dogrywki.

W dodatkowym czasie gry, mimo przygniatającej przewadze, Hawks nie strzelili gola i o zwycięstwie zdecydowały rzuty karne, w których więcej zimnej krwi zachowali goście i po celnym strzale Sharpa zdobyli 2 punkty.

* OTTAWA SENATORS – CHICAGO BLACKHAWKS 4:5 (po rzutach karnych) (1:2, 1:0, 2:2, 0:0)

1:0 Stone (2. gol w sezonie) asysty: Lazar i Ceci 02.48 min.
1:1 Toews (3.) asysty: Hossa i Bickell 11.25 min.
1:2 Versteeg (2.) asysta: Richards 15.38 min.
2:2 MacArthur (5., podczas gry w  przewadze) asysty: Legwand i Wiercioch 22.51 min.    
3:2 Ryan (3. bez asysty 40.30 min.
3:3 Toews (4.) asysty: Seabrook i Keith 47.31 min.
3:4 Hossa (2.) asysta: Versteeg 53.50 min.
4:4 Zibanejad (1.) asysty: Chiasson i Karlsson 57.52 min.

rzuty karne: 1:0 dla Hawks

Strzały na bramkę: 39-32 na korzyść “Jastrzębi”

Kolejny mecz Blackhawks w sobotę, 1 listopada, w Toronto przeciw Maple Leafs (początek 6 PM).

Leszek Zuwalski

meritum.us