W znanym powiedzeniu „gdy ktoś ma pecha to mu na głowę spadnie cegła w drewnianym kościele” jest spora dawka ironii i przeświadczenia, że o naszym losie decyduje przypadek. Niestety przypadek Sarah Bean, której na głowę spadł kawałek kamienia z gzymsu kościoła Second Presbyterian Church of Chicago pozbawiając ją życia potwierdza słuszność kontrowersyjnej tezy.

Sprawa już trafiła do sądu okręgowego powiatu Cook, Lance Johnson – narzeczony młodej ofiary – pozwał władze kościoła usytuowanego w historycznej części południowego centrum przy 1936 S. Michigan Ave. o zaniedbania w utrzymaniu zewnętrznych ścian zagrażające życiu i zdrowiu przechodniów. Do wypadku doszło w ubiegły czwartek, para Afroamerykanów przechodziła wzdłuż budynku świątyni, gdy przy południowo-wschodnim narożniku spadł na kobietę spory kamienny element elewacji zabijając ją na miejscu. Bean osierociła dwójkę dzieci, Johnson jest ojcem jednego z nich.

Kościół został zbudowany w 1874 roku, podczas kontroli w latach 2007 i 2011 stwierdzono niedotrzymanie kodu budowlanego co mogło stanowić zagrożenie, tyle że mowa była o wyjściach alarmowych i wewnętrznych schodach. Kontrole inspektorów miejskich dokonane w minionych latach nie wykazały już uchybień, dzień po wypadku przystąpiono jednak do remontu elewacji kościoła. Wielebny Robert Reynolds – przełożony kościoła Presbyterian of Chicago – przyznał, że za stan budynków odpowiedzialna jest kongregacja, ale nie było żadnych sygnałów, które ostrzegałyby przed dramatem. – Modlimy się wraz z rodziną i przyjaciółmi kobiety, która zmarła w tak tragiczny sposób – przyznał Reynolds.

Sławomir Sobczak

meritum.us

foto: en.wikipedia.org