Chicagowska scena teatralna poniosła niewyobrażalną stratę, w osobnych wypadkach zginęła dwójka czołowych aktorów: Bernie Yvon i Molly Glynn.
46-letnia Glynn znana z zadziornej postawy i emocjonującego aktorstwa zmarła podczas piątkowej burzy, gdy jadąc na rowerze spadło na nią drzewo. 50-letni Yvon, gwiazdor niezliczonych chicagowskich musicali zmarł wczoraj rano na skutek ran odniesionych w wypadku samochodowym. Do kraksy doszło w Munster w Indianie, aktor jechał na próbę przedstawienia “Kobiety na skraju załamania nerwowego”, które miało mieć premierę w tamtejszym Theatre at the Center w przyszłym tygodniu.
William Pullinsi, weteran dyrektor artystyczny teatru przyznał, że ludzie z branży są w szoku: – Zrobiliśmy razem tyle różnych sztuk. Miał tak wielu przyjaciół w kręgach artystycznych w Chicago. Śmierć obojga aktorów poraziła przyjaciół i kolegów Glynn i Yvon, roztrzęsieni artyści nie mogą się pozbierać, wszak ofiary wypadków były w kwiecie wieku i w trakcie realizacji wielu projektów. W Chicago Shakespeare Theater przerwano próby techniczne dla “Króla Leara”. Od Goodman Theatre w centrum Chicago po Marriott Theatre w Lincolnshire twórcy i personel techniczny zbierają myśli, zwłaszcza że dopiero co – kilka dni temu – zmarła inna wielka persona chicagowskiego teatru, krytyk Roy Leonard z telewizji WGN. Świat sztuki jeszcze na dobre się nie otrząsnął po śmierci dwóch innych wykonawców znanych z lokalnych scen Black Ensemble Theatre i MPAACT czyli Trinity P. Murdoca i Sati Worda.
Glynn była znana z intelektualnego aktorstwa, urody i wielkiej osobowości. Yvon był klasycznym odtwórcą, pełen natomiast był uroku, ciepła i dobroduszności, oboje występowali na wielu lokalnych scenach. Grali w filmach, serialach, na Broadway’u, ale ich prawdziwym domem były chicagowskie teatry. I niestety więcej ich na scenie nie zobaczymy.
Sławomir Sobczak
meritum.us
foto: tonewsday.com