Dziennik “USA Today” zajął się problemem edukacji w Stanach Zjednoczonych całkiem poważnie polecając wzorowanie się na… Polsce!

Shean Williams przypomina koniec lat 80. gdy Amerykanie przyjeżdżali do naszego kraju by tak jak m.in. Jeffrey Sachs wskazywać drogę wyjścia z socjalizmu. Nie wszyscy w kraju nad Wisłą są kapitalizmem w polskim wydaniu zadowoleni, ale na co wskazuje popularny periodyk np. liczba polskich studentów wzrosła z 7-8 proc. za komuny do ponad 20 proc. obecnie. Z danych Eurostatu wynika, że największa populacja wykształconych osób dorosłych (minimum średnie wykształcenie) znajduje się na Litwie – 92 proc., Polska z 88,7 proc. uplasowała się na piątym miejscu w Europie za Czechami, Słowacją i Estonią, wyprzedzając jednak takie potęgi jak Niemcy, Francja czy Wielka Brytania. Najmniejsza liczba osób z wyższym wykształceniem zamieszkuje Maltę (29 proc.).

Ostatnie badania PISA  międzynarodowego badania koordynowanego przez  Organization for Economic Cooperation and Development (OECD – Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) pokazały, że jeśli chodzi o umiejętności uczniów, którzy ukończyli 15. rok życia w celu poprawy jakości nauczania i organizacji systemów edukacyjnych Polska jest w absolutnej czołówce światowej przy raptownym i drastycznym obniżeniu pozycji oświaty amerykańskiej. I tak jeśli chodzi o czytanie i pisanie Polska jest plasowana na 10. pozycji (najlepsze Chiny i Singapur), w matematyce zajęliśmy 13. miejsce (Chiny i Singapur na prowadzeniu), a w rozumowaniu w naukach przyrodniczych zajmujemy 9. miejsce (i tu dominują Azjaci). A USA na 27. lokacie, co z pewnością chluby krajowi, który wszak jest gospodarczym światowym mocarstwem nie przynosi.

Dziennik zwraca uwagę na fakt, iż zdecydowana poprawa sytuacji polskiej oświaty obyła się bez gwałtownego wzrostu nakładów państwa. – Nasz program opiera się głównie na efektach kształcenia – ważne jest nie tylko to, co uczniowie wiedzą, ale co mogą zrobić i jak mogą wykorzystać swoją wiedzę w praktyce – cytowane są słowa Ewy Dudek, podsekretarz stanu polskiego Ministerstwa Edukacji Narodowej. O dziwo niekoniecznie chodzi o pieniądze. Polska wydaje około 5000 dolarów na jednego studenta rocznie (od szkoły podstawowej poprzez szkolnictwo wyższe), ale wyprzedza Stany Zjednoczone, które wydają trzy razy więcej.

W 2000 roku tylko 1 procent dzieci w Polsce otrzymało cztery lub więcej godzin zajęć językowych. Do roku 2006 liczba ta wynosiła 76 procent i oczywiście wciąż rośnie. Zrezygnowano z sytemu dotychczasowego polegającego na 8-klasowej szkole podstawowej i szkole zawodowej lub średniej. Teraz mamy podstawówkę, gimnazjum i naukę w liceum bądź szkole zawodowej lub technikum. Jak widać po wynikach badań i rankingach system zdaje egzamin, aczkolwiek w tym roku mamy wielki krzyk po maturach, które oblało 30 proc. zdających. Na szczęście dla nas dziennikarz tematu tegorocznego egzaminu dojrzałości nie porusza, jak widać nie czyta też polskiej prasy, która rozpacza nad poziomem prywatnych szkół wyższych, mających w tym roku też gigantyczny problem z naborem studentów.

Williams wychwala natomiast polską gospodarkę, która jako jedyna w Europie może pochwalić się stopą wzrostu po załamaniu światowym w 2008 roku. Wskazuje jednak zagrożenie dla poprawy jakości szkolnictwa, choćby niskie pensje nauczycieli – średnio to tylko ok. 650 dolarów miesięcznie, przy średniej krajowej dla wszystkich pracowników wynoszącej (oficjalnie, przyp. moje) 945 dolarów.

W każdym bądź razie miło się czyta artykuł w tak prestiżowym dzienniku, pełen optymizmu co do naszego kraju i jego przyszłości, stojącym w opozycji do tego co dzieje się w polonijnym w Chicago, gdzie tylu dziennikarzy tak się trudzi nad pokazaniem Polski jako kompendium rosyjsko-niemieckiego, krainy nędzy i głodnych dzieci. Tymczasem nasze dzieciaki uczą się dobrze i coraz lepiej!

http://www.usatoday.com/story/news/world/2014/08/12/ozy-polish-education-system/13949837/

Sławomir Sobczak

meritum.us

foto: Corbis, usatoday.com

foto: