W ostatnim przed wakacyjną przerwą głosowaniu w Izbie Reprezentantów Republikanie przegłosowali stosunkiem głosów 223-189 desygnowanie dodatkowych $694 mln na powstrzymanie fali nielegalnych imigrantów na granicy z Meksykiem.
Do USA przybywają masowo osoby z całej Ameryki Łacińskiej i Południowej, wśród nich dziesiątki tysięcy nieletnich bez opieki dorosłych, namówionych przez lokalne mafie do przybycia do „ziemi obiecanej” gdzie jakoby nie deportuje się dzieci z powrotem. Częściowo jest to racja, tylko przybywający przez Rio Grande nieletni z Meksyku są natychmiast odsyłani z powrotem, pozostali Latynosi – często bez dokumentów – miesiącami są przetrzymywani w ośrodkach, które są niemiłosiernie zatłoczone.
Wcześniejsze wersje ustawy pokazały głęboki rozdźwięk pomiędzy działaczami Partii Herbacianej a główną frakcją Republikanów, konserwatywni politycy zignorowali jednak groźbę weta Białego Domu i przeforsowali projekt w zdominowanej przez siebie izbie choć nawet gdyby prawo weszło w życie upłynąć musi okres 5-tygodniowych wakacji rządu. – Nie mogliśmy wrócić do domu bez podjęcia decyzji – powiedział jeden ze sponsorów ustawy Teksańczyk Kay Granger mając nadzieję, że we wrześniu ruszy sprawa pomocy 60 tys. dzieci z Salwadoru, Hondurasu czy Gwatemali uciekających ze swoich krajów przed przemocą narkotykowych mafii i przerażającą biedą.
Demokraci w Izbie Reprezentantów narzekali, że nowy akt prawny stanowiący ich zdaniem zbyt szybki powrót do niebezpiecznego życia, prezydent Barack Obama nazwał go „zbyt skrajnym” i „niewykonalnym”.
Wczoraj przeszedł również inny projekt cofający decyzję Obamy z 2012 r. o zawieszeniu deportacji nielegalnych rezydentów Stanów Zjednoczonych sprowadzonych jako dzieci przez swoich rodziców do połowy 2007 roku. Obie ustawy po wejściu w życie pozwolą na znaczne przyspieszenie procesów deportacyjnych w całym kraju, pozwoli też na rozmieszczenie tysięcy żołnierzy Gwardii Narodowej na granicy z Meksykiem.
Zmiany nie rozwiązują bynajmniej ogromnego problemu nielegalnych imigrantów w Stanach Zjednoczonych, mają na celu doraźne uspokojenie ultrakonserwatywnych ustawodawców, którzy w czwartek dali wyraz swojej dezaprobaty gdy zdominowany przez Demokratów Senat próbował przepchnąć projekt wzmocnienia granicy w formie dotacji w wysokości 2,7 mld dolarów. Prezydent Obama wnioskował wcześniej nawet o miliard większą pomoc, ale Kongres projekt odrzucił.
Trwa gorzka debata imigracyjna, prezydent przyznał, iż pieniędzy nawet na doraźną pomoc nie ma, ale temat jest gorący w aspekcie zbliżających się jesiennych wyborów, które mogą zmienić układ sił w Kongresie. Wcześniej, bo 1 października rozpocznie się nowy rok fiskalny i z nim walka o fundusze.
O kompleksowej reformie imigracyjnej, która była podstawową obietnicą wyborczą Obamy nikt już nawet nie wspomina.
Sławomir Sobczak
meritum.us
foto: outdoorhub.com