Członkini Kongresu Anna Eshoo z Kalifornii ma dosyć ludzi, którym się Obamacare nie podoba i starają się zmienić ustawę. Pani Eshoo jest wręcz chora słysząc osoby, które negatywnie oceniają konsekwencje wprowadzenia nowego prawa.
Jak podaje “The Washington Free Beacon”, polityk ze Słonecznego Stanu głośno wyraziła swoją dezaprobatę dla republikanów po tym jak inny członek Izby Reprezentantów Bill Cassidy z Luizjany zaproponował upoważnienie ubezpieczycieli zdrowotnych by ci kontynuowali bieżące relacje grupy ubezpieczeń zdrowotnych, mówiąc krótko – stanął w obronie milionów Amerykanów, którzy stracili polisy po wprowadzeniu Affordable Care Act.
Izba stosunkiem głosów 225:201 zezwoliła na wszczęcie postępowania sądowego przeciwko prezydentowi Obamie za przekroczenie uprawnień przy wprowadzaniu reformy opieki zdrowotnej. Republikanie oskarżyli też Obamę, iż naruszył konstytucję w kilku innych przypadkach, m.in. zmieniając przepisy imigracyjne czy przyznając świadczenia dla związków osób tej samej płci.
Prezydent próbę sił konserwatystów nazwał marnowaniem czasu potrzebnego na rozwiązywanie innych pilniejszych praw. – Dość, dość ciągłej nienawiści – powiedział Obama podczas wystąpienia w Kansas City co spodobało się słuchaczom, ale inicjatywa republikanów bez wątpienia rozpocznie wojnę między obu partiami przed listopadowymi wyborami do Kongresu, który od dziś ma pięciotygodniową wakacyjną przerwę.
A wracając do pani Eshoo chorej od marudzenia oponentów, która nie pamięta jak Barack Obama obiecywał, iż nowa ustawa nie zmieni polis już ubezpieczonych co okazało się wierutnym kłamstwem, otóż zachwycona działalnością prezydenta i swoich kolegów opowiadała banialuki o popychaniu Ameryki do przodu i o swoim projekcie ubezpieczeń, który jednak z pewnością nie spodoba się milionom obywateli USA, jacy od niedawna płacą za gorsze ubezpieczenie więcej niż dotychczas.
Ma pani rację pani Eshoo, nikt normalny po odebraniu mu tańszej i dobrej polisy nie będzie się cieszył z droższej i gorszej oferty. A popychanie kraju w pani stylu doprowadza nas do krawędzi. Przepaści niestety.
Sławomir Sobczak
meritum.us
foto: politico.com