Po czterech tygodniach deliberowania ławy przysięgłych po 15 godzin dziennie sąd na Florydzie przyznał wdowie po Michaelu Johnsonie absurdalne w swym wymiarze odszkodowanie w wysokości ponad 23 miliardów dolarów!
Synthia Robinson złożyła w 2008 roku pozew o najwyższą w historii stanu indywidualną rekompensatę za spowodowanie śmierci, choć mąż powódki zmarł 12 lat wcześniej. Michael był kierowcą autobusu, palił nałogowo od 13. roku życia, spalał do trzech paczek dziennie i zmarł na raka płuc. Firma Reynolds Tobacco zaskarżona o spowodowanie zgonu i brak ostrzeżenia, iż nikotyna uzależnia oraz powoduje śmiertelne choroby oczywiście wyrok zaskarży do wyższej instancji. Prawnicy Synthii Robinson próbują udowodnić tezę jakoby brak napisów ostrzegawczych na paczkach z wyrobami nikotynowymi powodował odczucie, iż papierosy nie stanowią zagrożenia zdrowotnego choć producenci doskonale wiedzieli o substancjach chemicznych zawartych w produktach Reynoldsa.
Sprawa byłą częścią słynnego procesu Engle v. Liggett Group, w którym sąd przyznał 145 mld dolarów grupie wieloletnich chorych palaczy i ich rodzinom. Sąd Najwyższy stanu Floryda ten werdykt uchylił zezwalając jednocześnie na indywidualne procesy z wykorzystaniem niezbitych ustaleń ławy przysięgłych o szkodliwości palenia i winie firm tytoniowych w zakresie produkcji nieracjonalnie niebezpiecznych papierosów.
Od tej pory wiele się zmieniło w tym biznesie, na paczkach umieszczane są napisy ostrzegawcze i zdjęcia osób dotkniętych nowotworami spowodowanymi paleniem. Liczba uzależnionych od nikotyny bardzo znacznie spadła, palenie jest od dekady absolutnie passe, zwłaszcza wśród osób wykształconych. Właściwie wszędzie w Stanach Zjednoczonych obowiązuje zakaz palenia w budynkach rządowych i biurach, restauracjach, barach, stadionach, miejscach publicznych i gdzie tam jeszcze ambitna władza lokalna wymyśli. Przez lata jednak miliony Amerykanów palących i tych wdychających bezwiednie chorowało w wyniku działania nikotyny i chemicznych dodatków zawartych w papierosach, cygaretkach, cygarach i nikotynie do żucia.
Próby uzyskania odszkodowania za głupotę palących i to w takich wymiarach niestety trzeba uznać za nieracjonalne i nieuczciwe. Twierdzenie, iż cały proces ma na celu powstrzymanie dzieci i młodzieży przed zgubnym nałogiem to czysta demagogia podobna zresztą do tezy, że palacze w Ameryce przez lata nie wiedzieli o szkodliwości palenia. A co będzie gdy wdowa, która dostanie choćby część z w/w sumy zostanie oskarżona przez pasażerów autobusu, którym jeździł Robinson i palił za kierownicą? Oni po latach też mają prawo źle się czuć i stwierdzić, że ich choroby mógł spowodować dym z papierosów pana kierowcy…
Sławomir Sobczak
meritum.us
foto: expertbeacon.com