Po tragicznym długim weekendzie Święta Niepodległości gdy od kul zginęło w Chicago 13 osób, a co najmniej 58 odniosło rany władze miejskie zapowiedziały zdecydowane działania przeciwko zatrzymaniu fali zbrodni w “Wietrznym Mieście”.
Po dzisiejszej nocy nie wydaje się, że sytuacja uległa diametralnej zmianie, dwie osoby zastrzelono i 16 raniono. Coraz więcej osób zadaje sobie już pytanie, co zrobić by południe aglomeracji nie zamieniło się w pole bitwy? W piątkowy wieczór gubernator Illinois Pat Quinn i pastor Michael Pfleger poprowadzili procesję 150 osób w marszu przeciwko przemocy. Protest rozpoczął się przy kościele pod wezwaniem Św. Sabiny w Gresham od przemówienia polityka. – Niech Bóg pobłogosławi walczących o pokój – zaczął Quinn i kontynuował – Jesteśmy w Illinois jedną wielką rodziną, musimy trzymać się razem, musimy walczyć z przemocą na ulicach. To nasze sąsiedztwo, nasze dzielnice należą do mieszkańców, nie do dopuszczających się przemocy. Wielebny Pfleger porównał obecną sytuację w Chicago do tej, którą przeżyła Luizjana podczas huraganu Katrina. – Jak zatrzymamy tę falę przemocy, jak załatwimy tę ważną sprawę jako wspólnota, jako państwo, stan i miasto – od tego zależy nasze dziedzictwo. Przed marszem Pfleger bronił kontrowersyjnego stanowego programu przeciwko przemocy „Neighborhood Recovery Initiative”, mówił też, że od czterech lat jego kościół jest partnerem w walce z działalnością gangów, ale poprosił jednocześnie o większą odwagę i stanowczość władz w walce z plagą, która zamienia życie całych dzielnic w piekło. Gubernator witał się z właścicielami okolicznych biznesów, pozował do zdjęć i zapewniał, że zrobi wszystko by nie dopuścić do eskalacji przemocy.
W tym samym czasie gdy urzędujący gubernator Illinois maszerował w niebezpiecznym rejonie miasta w asyście ochroniarzy i policjantów, w lokalnej telewizji ukazały się pierwsze spoty wyborcze kandydata Republikanów na to stanowisko. Bruce Rauner tym samym zakończył trwające ok. miesiąca zawieszenie broni przed listopadową elekcją i w reklamówkach mocno zaatakował przeciwnika. Główne uderzenie to cytaty z wcześniejszych wypowiedzi Quinna, który obiecuje cuda w sprawie znalezienia nowych miejsc pracy, poprawy sytuacji oświaty czy zmiany polityki podatkowej. Jak się miały obietnice do rzeczywistości? Widzimy to na co dzień, a sama obecność Quinna w przemarszu zdesperowanych mieszkańców zastraszonych przez gangi mieszkańców jest najlepszym dowodem, że władze, choć starają się o reelekcję i robią dobrą minę do złej gry, są wobec problemów miasta i stanu bezsilne.
Sławomir Sobczak
foto: Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us