Świat niby przeżywa rekordowo długi okres bez globalnego konfliktu, ale wciąż istnieje niestety możliwość, że beczka prochu, na której siedzimy w Azji Południowej, Izraelu i Strefie Gazy czy na Ukrainie w końcu wybuchnie i do akcji wkroczą wielkie armie.

Jak wielkie, policzył właśnie “Business Insider”, który zbadał ranking 106 krajów, w którym wzięto pod uwagę 50 czynników i stworzono listę militarnych potęg. O dziwo, mimo słów Jarosława Kaczyńskiego, który ostatnio w Sejmie stwierdził, iż nasza armia jest w rozsypce, Polska w zestawieniu Global Firepower Index znalazła się na 18. miejscu! Na świecie!

Wzięto pod uwagę ogólny budżet wojskowy, dostęp do zasobów, dostępność siły roboczej i ludzkiego zasobu w razie mobilizacji, jakość zaplecza technologicznego i oczywiście arsenał, którym dysponuje każde państwo. Indeks skupia się na jakości, ignorując istotne różnice ilościowe. Nie brano także pod uwagę najważniejszej siły w światowej geopolityce czyli ilości głowic jądrowych, chyba zakładając, że potencjał atomowy i tak jest tak ogromny, że nikt o zdrowych zmysłach broni nuklearnej nie użyje.

Redakcja BI w oparciu o GFI stworzyła własny ranking, w którym liderem są oczywiście Stany Zjednoczone wydające na zbrojenia ponad 612 miliardów dolarów. Goniące Amerykanów gospodarczo Chiny wydają na wojsko 126 miliardów dolarów, czyli wciąż mniej niż jedną trzecią ogólnych wydatków Ameryki. Według raportu sztokholmskiego International Peace Research Institute (SIPRI), USA  i tak zmniejszyło budżet obronny o 7,8%, głównie z powodu stopniowego wycofywania się z operacji wojskowych za granicą, np. w Afganistanie i Iraku. Rosja jest w tym zestawieniu pomiędzy gigantami, także aspirując do roli światowego mocarstwa. Putin i Kreml desygnują rocznie na rosyjską armię niespełna $77 mld, czwarte w zestawieniu Indie $46 mld. W pierwszej dziesiątce militarnych potęg są jeszcze: Wielka Brytania z wojskowym budżetem rocznym w wysokości $54 mld, Francja ($43 mld), Niemcy ($45 mld), Turcja ($18 mld), Południowa Korea ($34 mld) i Japonia ($49 mld).

I tu ciekawostka, otóż wg “Business Insider” budżet Ministerstwa Obrony Narodowej to tylko 18 mln dolarów, co wydaje się absolutną pomyłką, wg kilku źródeł, które sprawdziłem mowa jest o $10 mld. Tyle że pozycja w rankingu najpotężniejszych armii świata to nie tylko roczny budżet, ale i inne pozycje. Np. liczba obywateli zmobilizowanych w razie wojny, tu liczą się najbardziej Chiny, które mogą mieć pod bronią 750 mln (!) żołnierzy, Indie z równie szokującymi 615 mln i Stany Zjednoczone ze 145 mln. Polacy mogą wystawić armię złożoną z niespełna 19 mln osób.

Wciąż jeszcze (choć coraz mniej jest to istotne) liczy się liczbę czołgów, tu potęgą jest Rosja z 15 tys. tanków, przy sześciu tysiącach mniej w posiadaniu Chin i 8.325 gąsienicowych potworów Made in USA. Polskie wojsko ma 1.053 czołgi , w większości jednak przestarzałe technologicznie.

Jeśli chodzi o samoloty bojowe to mamy ich 475 i niestety również poza amerykańskimi F-16 i nowszymi Migami, których jest niewiele, to maszyny mało przydatne na współczesnym polu walki.  W powietrzu absolutnie dominuje amerykańskie lotnictwo dysponujące 13.683 samolotami, Rosjanie mają tylko 3.082 maszyny, Chiny 2.788, a Indie 1.785.

Lotniskowców również najwięcej posiadają Amerykanie, ich dziesięć to niewiele mniej niż ma reszta świata czyli 12, a ich najwięksi rywale czyli Rosja i Chiny mają po tylko jednej sztuce. To bardzo istotny aspekt, lotniskowce w dużym stopniu przyczyniają się do ogólnej siły militarnej danego kraju, te masywne statki pozwalają pokazywać swoją siłę daleko poza ich granicami, a na całej powierzchni kuli ziemskiej funkcjonują jako wysunięta część marynarki i sił powietrznych, o wywiadzie nie wspominając. Lotniskowce mogą również prowadzić drony, które w znacznym stopniu zmieniają globalną grę.

W łodziach podwodnych nieoczekiwanie prowadzi… Korea Północna posiadająca aż 78 jednostek, ale ich ilość nie przechodzi w jakość, a 72 jednostki USA, 69 Chin czy 63 rosyjskie wraz z całą rozbudowaną logistyką  i łącznością ich marynarek  stanowią nieporównywalną siłę ognia. Północnokoreańskie okręty podwodne mają śmieszny zasięg swoich broni do czterech mil, podczas gdy nowoczesny okręt podwodny USA ma zasięg swoich rakiet średnio do 150 mil. Polska ma pięć łodzi podwodnych, natomiast nie posiadamy żadnej głowicy jądrowej.

W tej „kategorii” na prowadzeniu Rosja z 8.484 pociskami i tylko Stany Zjednoczone mogą im dorównać bo mają raptem tylko tysiąc mniej. Na szczęście dla świata atomowe pociski mają jeszcze tylko i to w niedużych ilościach: Chiny, Indie, Wielka Brytania, Francja, Izrael, Pakistan i Belgia.

Czy rzeczywiście 18. miejsce w globalnym rankingu armii czyni z Polski wojskową potęgę? Z pewnością nie, ale zapowiadane i co ważne realizowane w szybkim tempie modernizowanie polskiej armii pozwala wbrew wypowiedziom szkodników polskiej racji stanu na pewien optymizm.

Sławomir Sobczak

meritum.us

foto: en.wikipedia.org