Nie będzie w ćwierćfinałach mundialu żadnej reprezentacji z Czarnego Lądu za to Stary Kontynent na pewno w tej fazie mistrzostw globu reprezentować będą 3 kraje. Co najmniej, jako że do Holandii, Francji i Niemiec teoretycznie mogą dołączyć jeszcze Szwajcaria i Belgia. Wczoraj awans wywalczyli Les Bleus i Die Nationalelf. Bynajmniej awans Francuzom i Niemcom nie przyszedł łatwo. Ba, zarówno Nigeria jak i Algieria postawiły bardzo wysoko porzeczkę.
Estádio Nacional w Brasilii był miejsce starcia Francji z Nigerią. Jako że zespół prowadzony przez Didiera Deschampsa rozpoczął mundial z “wysokiego C” 67.882 widzów na trybunach mogło liczyć na kolejny festiwal strzelecki w wykonaniu Tricolores. Jak się jednak okazało, Super Eagles ani myślały tanio sprzedać skórę. Stephen Keshi nastawił ofensywnie swoich podopiecznych, z kolei w tyłach Nigeryjczycy starali się zneutralizować do maksimum poczynania asa Francuzów Karima Benzemy. Wymiana ciosów trwała więc od pierwszej do ostatniej minuty. W decydujących podbramkowych sytuacjach “Super Orłom” zabrakło w kilku sytuacjach spokoju, zimnej krwi. W przeciwieństwie do “Trójkolorowych”, którzy właśnie dzięki opanowaniu wynikającemu z większej rutyny gwiazd czołowych europejskich klubów zapewnili sobie w samej końcówce zwycięstwo. Paul Pogba dopiero w 80. minucie pokonał świetnie spisującego się w bramce Nigerii Vincenta Enyeamę. Drugi gol dla Francji padł już w 2. minucie doliczonego czasu gry po “swojaku” Josepha Yobo. W sumie bez znaczenia. Les Bleus w kolejnej rundzie, Super Eagles jadą do domu.
Prawdziwe emocje mieliśmy dopiero na Estádio Beira-Rio w Porto Alegre. Nikt, literalnie nikt (no, może poza jakimiś fanatycznymi kibicami z Algierii) z 42.991 naocznych świadków tej potyczki nie miał prawa przewidywać, że będzie świadkiem horroru. Absolutny faworyt – nie tylko tego meczu 1/8 finału, ale i przymierzany nawet do ostatecznego triumfu – teoretycznie łatwej konfrontacji, za jakiego powszechnie uchodzili Niemcy niespodziewanie męczył się przez 120 minut z hakiem (doliczone minuty w normalnym czasie i dogrywce). Nie bardzo wiadomo, jak selekcjoner Algierii Vahid Halihodzic to zrobił, ale jego podopieczni w ogóle nie ustępowali chłopcom Joachima Löwa. Ba, “Wojownicy Pustyni” byli bliscy sprawienia megasensacji. Toczyli wyrównany pojedynek z faworytem, w żadnym elemencie sztuki piłkarskiej nie ustępując czarno-czerwono-żółtym. A gdy po 90 minutach gry wciąż na tablicy świetlnej widniały dwa zera miny wielkich niemieckich gwiazd wyraźnie wskazywały, że tracą rezon. Miało być lekko, łatwo i przyjemnie a tu kicha. Nie idzie. Konsternacja a nawet szok tak na ławce trenerskiej jak i w 80-milionowym kraju nad Łabą i Renem. Początek dogrywki oznaczał jednak przełamanie: bardzo szczęśliwe trafienie (muśnięcie piętą piłki, która lekko zmieniając lot zmyliła bramkarza i obrońcę) Andre’a Schuerrle w 92. minucie i 1:0. Algierczycy rzucili się do odrabiania strat, ale wtedy – jak zresztą i w całym meczu – zaporą nie do przebycia był Manuel Neuer. Golkiper Die Nationalelf zdaje się być prekursorem nowego stylu gry na tej newralgicznej pozycji. Mianowicie w już kolejnym meczu reprezentacji Niemiec (robił to samo w swoim klubie Bayernie Monachium) stosunkowo często wychodzi poza pole karne, często interweniując jak gracz z pola, nie bojąc się nawet atakować piłkę ryzykownymi wślizgami. Na razie oryginalnymi interwencjami wszyscy się zachwycają. Zobaczymy jednak, czy nie do czasu. Tzn. aż ktoś ukróci te nieco szalone wycieczki za szesnastkę. Jedno minięcie się z futbolówką albo jeden precyzyjny lob i będziemy mieli opłakane skutki nieznanej do tej pory nowej sztuki bramkarskiej. Jednakowoż wczoraj w nerwowej potyczce z Algierią na szczęście dla Neuera nic takiego się nie wydarzyło. Kropkę nad “i” postawił w 120. minucie Mesut Oezil potężną bombą z najbliższej odległości doprowadzając do stanu 2:0. Wprawdzie w doliczonej jeszcze przez arbitra minucie Abdelmoumene Djabou zmniejszył na 2:1, niemniej był to już tylko łabędzi śpiew nad podziw dzielnych The Desert Warriors.
I jeszcze prawdziwa sensacja spoza zielonej murawy, ale mająca kluczowe znaczenie dla przyszłość futbolu. Mianowicie szef FIFA Sepp Blatter miał oświadczyć, iż czas najwyższy skończyć z sędziowskimi pomyłkami, a służyć temu miałyby powtórki wideo kontrowersyjnych sytuacji. Podobnie, jak choćby ma to miejsce w zawodowych ligach NBA, NFL czy NHL selekcjonerzy mieliby prawo do tzw. challenge’u. W przypadku piłkarskich meczów międzypaństwowych mogliby domagać się przeglądnięcia zapisu wideo dwa razy w jednej połowie spotkania. “Konserwa” czy też “Oligarchia starców” – jak nazywa się prezesa międzynarodowej federacji piłkarskiej z jego najbliższym otoczeniem – w końcu się łamie, przestając bredzić o trzymaniu się tradycji, jakoby futbol był naturalnie grą błędów, tak zawodników jak i sędziów. Coś się w tym konserwatywnym światku dzieje. Najpierw wprowadzono “goal-line” (zapis, czy piłka całym obwodem przekroczyła linię bramkową), teraz szykuje się “challenge”. Ciekawe, czyja jest to tak naprawdę inicjatywa? Znając życie to chyba nie “Leśnych dziadków” a sponsorów, którzy astronomicznymi sumami wspomagają takie imprezy, jak choćby Brasil 2014. I na pewno nie życzą sobie żadnych przekrętów czy nawet nieumyślnych wypaczeń końcowych rezultatów. Stąd rewolucyjne zmiany powinny niebawem nastąpić. Wszak zawsze ostatecznie ten ma rację, kto stawia kolację…
Leszek Pieśniakiewicz
* FRANCJA – NIGERIA 2:0 (0:0)
1:0 Pogba 80
2:0 Yobo 92 (samobójcza)
Francja: Hugo Lloris – Mathieu Debuchy, Laurent Koscielny, Raphael Varane, Patrice Evra, Mathieu Valbuena (93 Moussa Sissoko), Yohan Cabaye, Blaise Matuidi, Paul Pogba, Olivier Giroud (62 Antoine Griezmann), Karim Benzema.
Nigeria: Vincent Enyeama – Efe Ambrose, Joseph Yobo, Juwon Oshaniwa, Kenneth Omeruo, Ahmed Musa, Ogenyi Onazi (59 Reuben Gabriel), John Obi Mikel, Victor Moses (90 Uche Nwofor), Peter Odemwingie, Emmanuel Emenike.
Żółta kartka: Matuidi (Francja).
Sędziował: Mark Geiger (USA).
* NIEMCY – ALGIERIA 2:1 (0:0, 0:0)
1:0 Schuerrle 92
2:0 Oezil 120
2:1 Djabou 121
Niemcy: Manuel Neuer – Jerome Boateng, Per Mertesacker, Shkodran Mustafi (70 Sami Khedira), Benedikt Hoewedes, Mesut Oezil, Philipp Lahm, Bastian Schweinsteiger (109 Christoph Kramer), Toni Kroos, Mario Goetze (46 Andre Schuerrle), Thomas Mueller.
Algieria: Rais M’bolhi – Aissa Mandi, Essaid Belkalem, Rafik Halliche (98 Madjid Bougherra), Medhi Lacen, Sofiane Feghouli, Faouzi Ghoulam, Saphir Taider (78 Yacine Brahimi), Mehdi Mostefa, El Arbi Hillel Soudani (100 Abdelmoumene Djabou), Islam Slimani.
Żółte kartki: Lahm – Halliche.
Sędziował: Sandro Ricci (Brazylia).
W 1/4 finału spotkają się:
BRAZYLIA – KOLUMBIA
HOLANDIA – KOSTARYKA
FRANCJA – NIEMCY
Dzisiaj ostanie mecze 1/8 finału:
ARGENTYNA – SZWAJCARIA (11 AM czasu chicagowskiego)
USA – BELGIA (3 PM czasu chicagowskiego)
LP
meritum.us