Po niesłychanie dramatycznym spotkaniu, kończącym niedzielną turę meczów, Amerykanie zremisowali z Portugalczykami 2:2. Rezultat ten spowodował, że w grupie “śmierci” (oprócz wymienionych zespołów Niemcy i Ghana) przed ostatnią serią wciąż  “przy życiu” są wszystkie cztery zespoły.

Wprawdzie przed rozpoczęciem mundialu za grupę “śmierci” uznawano tę, w której występują Włochy, Anglia, Urugwaj i Kostaryka, w trakcie turnieju jednak powszechnie zweryfikowano opinię, jako że dramaturgia i poziom potyczek w grupie G spowodowały, iż właśnie toczącą się tam batalię nazywa teraz cały piłkarski świat “śmiertelną”. A dzisiejszy remis USA z Portugalią spowodował, że do samego końca mamy same niewiadome.

40.123 zgromadzonych na trybunach Arena Amazonia w położonym w samym środku tej osławionej tropikalnej krainy nad rozlewiskiem Amazonki mieście Manaus było świadkami prawdziwego thrillera. Huśtawki nastrojów z emocjami dosłownie do ostatnich sekund. Już w 5. minucie Nani pokonał z bliskiej odległości Tima Howarda wyprowadzając Seleção das Quinas na 1:0. Ciekawe, ale Cristiano Ronaldo i s-ka niemal od tego momentu zaczęli tak grać, jakby chcieli minimalne prowadzenie “dowieźć” do końcowego gwizdka sędziego. Z minuty na minutę The Yanks osiągali coraz większą przewagę, brakowało jednak kropki nad “i”, czyli skutecznego sfinalizowania dominacji w polu. Fakt, że amazońskie piekło – jak zawodnicy wszystkich występujących w Manaus drużyn nazywają tamtejsze warunki atmosferyczne – wymagało od aktorów potyczki ogromnego, pewnie nawet nieco ponad naturalne możliwości fizycznego zaangażowania. Wysoka temperatura i ogromna wilgotność powietrza dawała w kość jednak graczom obu zespołów tak samo (w przerwie wszyscy bez wyjątku zawodnicy wymienili maksymalnie przemoczone od potu koszulki), ale na placu gry jakby te subiektywne czynniki mniej przeszkadzały podopiecznym Jürgena Klinsmanna (mimo że żaden z występujących tego dnia nie pochodzi z Chicago, bo wtedy nieznośny tropik byłby dla niego normalką). Zespół Paulo Bento ograniczał swoje ofensywne poczynania do gry z kontrataków. Inna sprawa, że bardzo groźnych. Sytuacja uległa zmianie w drugiej połowie potyczki, kiedy to coraz częściej mieliśmy wyrównany bój. I to może pomogło Amerykanom, którzy atakując ławą raz za razem stwarzali strzeleckie pozycje. W końcu dopięli swego: w 64. minucie przepiękne uderzenie z dystansu oddał Jermaine Jones, piłka zatrzepotała w siatce bramki strzeżonej przez Beto. Gol palce lizać! 1:1 oznaczało otwarcie się Portugalczyków, wymiana ciosów była coraz atrakcyjniejsza, emocje rosły. W 81. minucie składną zespołową akcję zakończył wepchaniem tułowiem piłki do bramki rywali Clint Dempsey. Prowadzanie w samej końcówce USA 2:1 spowodowało, że wielki CR7 z partnerami znaleźli się skraju przepaści, czyli definitywnego odpadnięcia z MŚ 2014. No i się zaczęło. Teraz Amerykanie zaczęli stosować taktykę Portugalczyków z 1. połowy potyczki (zwalniane akcji, długie przetrzymywanie futbolówki, po prostu tzw. grę na czas), ci drudzy z kolei resztkami sił starali się “wykrzesać” choćby jednego gola. I sztuka ta udała im się dosłownie w ostatniej akcji meczu. 16 sekund do końca przedłużonego przez arbitra głównego o 5 minut spotkania! Niesamowite! Inna sprawa, że tak jak współautorem w sumie gola na 1:0 dla pozostałego w grze zespołu z Półwyspu Iberyjskiego (Hiszpania wcześniej już odpadła) był Geoff Cameron, którego fatalny kiks otworzył drogę do bramki Naniemu, tak zaczepną akcję Portugalczyków w tych ostatnich sekundach sprokurował bardzo dobrze prezentujący się w całym meczu Michael Bradley. Zabawa z piłką skończyła się wręcz tragicznie: strata futbolówki w środku pola, szybka kontra, piękne dośrodkowanie Ronaldo i efektowny strzał głową Silvestre Vareli. 2:2, koniec meczu i początek dywagacji. Ołówek w rękę i zaczynamy liczyć, drodzy Państwo, a nie może nam wyjść inaczej niż to, że przy remisie w ostatnim meczu Niemców z Amerykanami jedni i drudzy awansują bez względu na rezultat konfrontacji Portugalii z Ghaną. I tu jest dodatkowy smaczek, uruchamiający wyobraźnię wszystkich zwolenników spiskowych teorii dziejów. Którzy teraz będą zadawali pytanie: czy Klinsmann (były selekcjoner reprezentacji Niemiec, teraz USA) dogada się z Joachimem Löwem (obecnie prowadzi Die Nationalelf)? Każdy rezultat poza remisem “zabije” teorie o “układzie”. Podział punktów wywoła “smród” nawet z niczego. Z kolei szanse Portugalii są już tylko iluzoryczne, Ghana może awansować jedynie przy własnym pewnym zwycięstwie i korzystnym dla siebie rezultacie we wspomnianym drugim ostatnim meczu grupy G.

We wcześniejszych niedzielnych spotkaniach Belgia pokonała Rosję 1:0, a Algieria raczej niespodziewanie – przynajmniej w takich rozmiarach – wygrała z Koreą Południową 4:2. O ile potyczka na Estádio Beira-Rio w Porto Alegre mogła ucieszyć znajdujących się na stadionie 42.732 fanów piłki nożnej ze względu na bramkostrzelność (inna sprawa, że defensorzy obu zespołów czasami zachowywali się jakby pierwszy raz w życiu występowali w formacji obronnej), to mecz w świątyni futbolu, czyli na legendarnej Maracanie w Rio de Janeiro pomiędzy Czerwonymi Diabłami i Sborną kompletnie rozczarował. 73.819 widzów nudziło się niemiłosiernie mniej więcej przez 85 minut trwania potyczki. Cokolwiek zaczęło się dziać aby w ostatnich minutach, jakby dopiero wtedy do zawodników obu drużyn dotarło, iż podział punktów to wcale nie musi być najlepsze rozwiązanie. No i w 88. minucie mieliśmy w wykonaniu chyba mocno przecenianego – wszak określanego jako “czarny koń” mundialu – zespołu prowadzonego przez Marca Wilmotsa drugi odcinek swoistego serialu “Zmiennicy”. Wtedy to bowiem 19-letni Divock Origi zdobył zwycięską bramkę dla Belgii. A strzelec jedynego gola meczu wszedł na plac gry dopiero w 57. minucie. W potyczce z Algierią (2:1) także oba gole zdobyli zawodnicy, którzy zameldowali się na placu gry w drugiej odsłonie. W sumie więc zmiennicy wywalczyli Czerwonym Diabłom awans do 1/8 finału. Po zakończeniu spotkania chyba totalnie zaskoczył wszystkich selekcjoner Rosji, słynny Fabio Capello, oświadczając, iż jest… zadowolony z postawy w tymże meczu swoich podopiecznych. Toż to jakaś zakamuflowana strategia włoskiego szkoleniowca, bo i jak można liczyć na okazałą wygraną w ostatnim spotkaniu Sbornej z Lisami Pustyni, czyli Algierią, przy równoczesnym założeniu, że Belgowie na pewno pokonają lub zremisują z Koreańczykami z Południa – a tylko taki wariant gwarantuje Rosjanom kwalifikację do 2. rundy Brasil 2014. Przecież Wilmots może swobodnie złożyć skład na spotkanie jego zespołu już o przysłowiową pietruszkę z samych zmienników.

Leszek Pieśniakiewicz

GRUPA G

* USA – Portugalia 2:2 (0:1)
0:1 Nani 5
1:1 Jermaine Jones 64
2:1 Clint Dempsey 81
2:2 Silvestre Varela 90+5
USA: Tim Howard – Fabian Johnson, Geoff Cameron, Matt Besler, DaMarcus Beasley, Kyle Beckerman, Michael Bradley, Jermaine Jones, Alejandro Bedoya (72 DeAndre Yedlin), Graham Zusi (90+1 Omar Gonzalez), Clint Dempsey (87 Chris Wondolowski).
Portugalia: Beto – Joao Pereira, Ricardo Costa, Bruno Alves, Andre Almeida (46 William Carvalho), Nani, Joao Moutinho, Miguel Veloso, Raul Meireles (68 Silvestre Varela), Cristiano Ronaldo, Helder Postiga (16 Eder).
Żółta kartka: Jones (USA).
Sędziował: Nestor Pitana (Argentyna).

1. Niemcy         2     4     6:2
2. USA         2     4     4:3
3. Ghana         2     1     3:4
4. Portugalia     2     1     2:6

GRUPA H

* Belgia – Rosja 1:0 (0:0)
1:0 Origi 88
Belgia: Thibaut Courtois – Toby Alderweireld, Daniel van Buyten, Vincent Kompany, Thomas Vermaelen (31 Jan Vertonghen) – Axel Witsel, Marouane Fellaini – Kevin de Bruyne, Dries Mertens (75 Kevin Mirallas), Eden Hazard – Romelu Lukaku (57 Divock Origi).
Rosja: Igor Akinfiejew – Aleksiej Kozłow (62 Andriej Jeszczenko), Wasilij Bieriezucki, Siergiej Ignaszewicz, Dmitrij Kombarow – Denis Głuszakow, Wiktor Fajzulin – Aleksandr Samiedow (90 Aleksandr Kierżakow), Oleg Szatow (83 Ałan Dzagojew), Maksim Kanunnikow – Aleksandr Kokorin.
Żółte kartki: Witsel, Alderweireld – Głuszakow.
Sędzia: Felix Brych (Niemcy).

* Korea Południowa – Algieria 2:4 (0:3)
0:1 Slimani 26
0:2 Halliche 28
0:3 Djabou 38
1:3 Son 50
1:4 Brahimi 62
2:4 Koo 72
Korea Południowa: Sung-Ryong Jung, Suk-Young Yun, Young-Gwon Kim, Heung-Min Son, Chu-Young Park (57 Shin-Wook Kim), Lee Yong, Jeong-Ho Hong, Ja-Cheol Koo, Kook-Young Han (78 Dong-Won Ji), Sung-Yeung Ki, Chung-Yong Lee (64 Keun-Ho Lee).
Algieria: Rais M’bolhi, Aissa Mandi, Carl Medjani, Madjid Bougherra (89′ Essaid Belkalem), Rafik Halliche, Djamel Mesbah, Sofiane Feghouli, Yacine Brahimi (77′ Medhi Lacen), Abdelmoumene Djabou (73′ Nabil Ghilas), Nabil Bentaleb, Islam Slimani.
Żółte kartki: Yong,  Han – Bougherra.
Sędziował: Wilmar Roldan (Kolumbia).

1. Belgia         2     6     3:1
2. Algieria     2     3     5:4
3. Rosja         2     1     1:2
4. Korea Płd.     2     1     3:5

LP

meritum.us