Faworyzowana Argentyna cudem pokonała dzisiaj kopciuszka, za jakiego uchodzi w futbolu Iran, jeszcze większe cuda działy się podczas konfrontacji Niemiec z Ghaną. Zespół prowadzony przez Joachima Löwa przegrywał już 1:2 a remis jednemu z głównych faworytów mundialu zapewnił weteran Miroslav Klose. Sam mecz był wręcz cudownym widowiskiem.
XX Piłkarskie Mistrzostwa Świata na razie przebiegają pod znakiem niespodzianek i sensacji. W pierwszym pojedynku soboty na stadionie Mineirao w Belo Horizonte 57.698 widzów męczyło się niemiłosiernie przez 90 minut obserwując męki na murawie: Argentyńczyków w potyczce z Irańczykami. Sensacja wisiała w powietrzu, bo za taką piłkarski świat uznałby remis w tymże starciu Dawida z Goliatem. Jednakowoż w doliczonym czasie gry sprawy w swe ręce wziął znowu Lionel Messi. Niemal kopiując akcję z meczu Argentyny z Bośnią i Hercegowiną, kiedy to mijając na kilku metrach trzech rywali pięknym strzałem zapewnił zwycięstwo Albicelestes (2:1). Dziś mieliśmy powtórkę z rozrywki (golkiper Persów Alireza Haghighi absolutnie bez szans przy cudownym technicznym uderzeniu), co ostatecznie oznaczało wygraną teamu Alejandro Sabella 1:0 i awans do drugiej rundy mistrzostw. Pierwszy cel Biało-Błękitni osiągnęli więc błyskawicznie, niemniej w marniuteńkim stylu.
Drugim pojedynkiem dnia była potyczka na stadionie Castelao w Fortalezie nad brzegiem Oceanu Atlantyckiego, a 67.037 zasiadających na trybunach kibiców mogło po ostatnim gwizdku arbitra być uszczęśliwionych, bo przytrafiło im się uczestniczyć w chyba jednym z najpiękniejszych meczów w całej historii mistrzostw globu. To było fascynujące, pełne emocji spotkanie. Cudowny spektakl z zaskakującym końcowym rezultatem, jakkolwiek remis Niemiec z Ghaną jest całkowicie sprawiedliwy. Kto wie jednak, czy nie doszłoby do supersensacji, gdyby trochę “nasz” piłkarski stary wyga nie stanął w odpowiednim momencie na wysokości zadania. Mianowicie przy prowadzeniu Czarnych Gwiazd 2:1 urodzony w Opolu 36-letni Miroslav Klose w 67. minucie potyczki wszedł na boisko i jego pierwszy kontakt z piłką sfinalizowany został zdobyciem gola na 2:2. I takim rezultatem zakończyło się spotkanie, mimo że okazji do kolejnych bramek – po obu stronach – było jeszcze kilka. Wracając do Miro, są to jego 4. mistrzostwa świata (wcześniej 2002, 06 i 10), rzeczony gol był 15. trafieniem we wszystkich występach i tą bramką wyrównał rekord Ronaldo (słynnego Brazylijczyka, nie mylić z Portugalczykiem Cristiano) w klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców wszech czasów, a poprawił osiągnięcie swojego wielkiego poprzednika Gerda Müllera (14 goli na MŚ). W sumie Klose zdobył dla reprezentacji Niemiec 70 bramek! A naprawdę niewiele przed laty brakowało, by trafił do polskiej kadry. Gdyby ziścił się ten scenariusz no to teraz (zresztą drugi raz z rzędu) to by sobie zmagania najlepszych drużyn świata pooglądał na ekranie telewizora…
I jeszcze mała ciekawostka, fakt, będący wypadkową czasów globalizacji, kiedyś rzeczą niemal nie do pomyślenia – dziś coś takiego jest przyjmowane ze zrozumieniem, jako przejaw pełnej wolności wyboru. Mianowicie ten kapitalny mecz bezsprzecznie najlepszego na mundialu zespołu z Czarnego Lądu przeciw niekwestionowanej potędze ze Starego Kontynentu był równocześnie bratobójczą wojną. W reprezentacji Ghany zaprezentował się wszak Kevin–Prince Boateng a w trykocie Niemiec jego brat Jerome Boateng. Obaj urodzili się w Berlinie (wtedy jeszcze Zachodnim, jako że Kevin-Prince przyszedł na świat w 1987 roku, a Jerome rok później), obaj na co dzień występują w 1. Bundeslidze (odpowiednio Schalke 04 Gelsenkirchen i Bayern Monachium). Ich ojciec pochodzi z Ghany, matki obu świetnych piłkarzy są Niemkami, stąd są przyrodnimi braćmi. Wychowywali się w dwóch różnych domach w innych częściach aktualnej stolicy Niemiec, niemniej zawsze łączyły ich bliskie relacje. Gdy stali się prawdziwymi gwiazdami zielonej murawy musieli dokonać wyboru narodowej reprezentacji. Kevin-Prince kierował się rodzinnymi korzeniami, Jerome postawił na teraźniejszość, czyli zdecydował się przywdziać koszulkę narodową kraju swojego, a nie ojca pochodzenia.
Ostatnim widowiskiem dnia było spotkanie Nigerii z Bośnią i Hercegowiną na Arena Pantanal w Cuiabie. Wiadomo było już przed samym meczem, że przegrywający wraca do domu (remis przedłużał szanse obu zespołów), stąd walka o byt była emocjonująca, ale potyczka nie stała na olśniewającym poziomie. 40.499 zgromadzonych na stadionie widzów było świadkami zażartego, niemniej przeciętnego widowiska i kolejnego… błędu sędziowskiego. Gdy po prawidłowo zdobytym golu dla Žuto Plavich boczny arbiter podniósł chorągiewkę, a główny Peter O’Leary z Nowej Zelandii odgwizdał spalonego, którego absolutnie nie było. Jako że dosłownie chwilę później Super Orły wyszły na prowadzenie i nie oddały go już do samego końca można mówić o niesprawiedliwości, która spotkała reprezentację młodziutkiego (powstał po rozpadzie Jugosławii) bałkańskiego kraju. Dwa przegrane mecze i do widzenia Brazylio!
Na dzień dzisiejszy awans do 1/8 finału zapewniły sobie już Holandia, Chile, Kolumbia, Kostaryka i Argentyna.
Leszek Pieśniakiewicz
GRUPA F
* Argentyna – Iran 1:0 (0:0)
1:0 Messi 90+1
Argentyna: Sergio Romero – Pablo Zabaleta, Ezequiel Garay, Federico Fernandez, Marcos Rojo, Javier Mascherano, Fernando Gago, Angel di Maria (90+3 Lucas Biglia), Lionel Messi, Sergio Aguero (77 Ezequiel Lavezzi), Gonzalo Higuain (77 Rodrigo Palacio).
Iran: Alireza Haghighi – Jalal Hosseini, Pejman Montazeri, Amir-Hossein Sadeghi, Javad Nekounam, Masoud Shojaei (76 Khosro Heydari), Ashkan Dejagah (84 Alireza Jahanbakhsh), Andranik Teymourian, Ehsan Hajsafi, Mehrad Pooladi, Reza Ghoochannejhad.
Żółte kartki: Nekounam, Shojaei (Iran).
Sędziował: Milorad Mazić (Serbia).
* Nigeria – Bośnia/Hercegowina 1:0 (1:0)
1:0 Odemwingie 28
Nigeria: Vincent Enyeama – Joseph Yobo, Efe Ambrose, Kenneth Omeru, Juwon Oshaniwa, John Obi Mikel, Ogenyi Onazi, Michel Babatunde (74 Ejike Uzoenyi), Peter Odemwingie, Emmanuel Emenike, Ahmed Musa (65 Shola Ameobi).
Bośnia i Hercegowina: Asmir Begović – Emir Spahić, Mensur Mujdza, Toni Sunjić, Muhamed Besić, Zvjezdan Misimović, Haris Medunjanin (64 Tino Sven Susić), Miralem Pjanić, Senad Lulić (59 Sejad Salihović), Izet Hajrović (58 Vedad Ibisević), Edin Dzeko.
Żółte kartki: Mikel – Medunjanin.
Sędziował: Peter O’Leary (Nowa Zelandia).
1. Argentyna 2 6 3:1 6
2. Nigeria 2 4 1:0 4
3. Iran 2 1 0:1 1
4. Bośnia i Hercegowina 2 0 1:3
GRUPA G
* Niemcy – Ghana 2:2 (0:0)
1:0 Goetze 51
1:1 Ayew 54
1:2 Gyan 63
2:2 Klose 71
Niemcy: Manuel Neuer – Philipp Lahm, Per Mertesacker, Jerome Boateng (46 Shkodran Mustafi), Benedikt Hoewedes, Mats Hummels, Mesut Oezil, Sami Khedira (67 Bastian Schweinsteiger), Toni Kroos, Mario Goetze (67 Miroslav Klose), Thomas Mueller.
Ghana: Fatau Dauda – Harrison Afful, John Boye, Jonathan Mensah, Sulley Muntari, Kevin-Prince Boateng (52 Jordan Ayew), Kwadwo Asamoah, Mohammed Rabiu (77 Emmanuel Agyemang-Badu), Asamoah Gyan, Andre Ayew, Christian Atsu (72 Wakaso Mubarak).
Żółta kartka: Muntari (Ghana).
Sędziował: Sandro Ricci (Brazylia).
1. Niemcy 2 4 6:2
2. USA 1 3 2:1
3. Ghana 2 1 3:4
4. Portugalia 1 0 0:4
LP
meritum.us