Chicago zostało jednym z trzech miast-kandydatów do zorganizowania w 2017 roku regat o Puchar Ameryki. 

America’s Cup to najstarsza nagroda w nowożytnym sporcie i najbardziej prestiżowe trofeum w żeglarstwie. Walka o puchar nazywany niekiedy Świętym Graalem lub żartobliwie Starym Dzbankiem wzbudza niesamowite emocje i obserwowana jest przez setki milionów miłośników ścigania się po falach olbrzymich jednostek. Już wiadomo, że do wyścigu za trzy lata staną 62-stopowe katamarany, pozostaje największa niewiadoma – gdzie będą rywalizować oba teamy. Dwa, bo tak jest od zawsze, czyli od 1851 roku gdy regaty wokół wyspy Wight zorganizowane przy okazji pierwszej Wystawy Światowej w Londynie, wygrał amerykański szkuner America, stąd mamy nazwę trofeum.

Match racingowe ściganie obrońcy tytułu i pretendenta wyłanianego w skomplikowanych eliminacjach zakończonych walką o Louis Vuitton Cup odbywa się co cztery lata. W wielkim finale mamy jeszcze większe napięcie i niesamowite sumy idące na przygotowanie do decydującego starcia. Obrońcą tytułu jest jednostka Team Oracle USA z Golden Gate Yacht Club w San Francisco. Właśnie w Kalifornii rozegrano ostatni finał, we wrześniu w nieprawdopodobnych okolicznościach zespół miliardera Larrego Ellisona, mimo iż przegrywał od początku wysoko, wygrał 9:8 z nowozelandzkim Emirates Team. Oba zespoły wydały na przygotowania do wyścigu po kilkaset milionów dolarów, Oracle dysponował siedmioma jednostkami, jedna uległa zniszczeniu podczas treningu.

Zawody i jachty stanowiące szczyt aktualnych możliwości techniki ze sztywnymi skrzydłami zamiast żagli, obserwowało na żywo kilkaset tysięcy miłośników żeglarstwa, miliony śledziło rywalizację w telewizji i internecie. Wiało momentami straszliwie i to jest właśnie szansa “Wietrznego Miasta” gdyż u nas nie ma (mimo nazwy) aż tak porywistych wiatrów by przeszkadzać wodniakom.

Rywalami Chicago są San Diego i Bermudy, gdyby udało się wygrać byłby to pierwszy w historii przypadek, że walkę o Puchar Ameryki przeprowadzi się nad jeziorem. Nabrzeże Michigan Lake z Navy Pier, Planetarium Adlera i siedzibą prestiżowego klubu jachtowego jest wymarzonym miejscem do zorganizowania tak gigantycznej imprezy, ale rywale są wyjątkowo trudni do pokonania. Na szczęście dla naszego miasta, już w 1984 roku, gdy akces do rywalizacji zgłosił jacht chicagowski, Sąd Najwyższy w Nowym Jorku zadecydował, iż zgodnie z regulaminem zawodów o Puchar Ameryki, który zakłada obowiązek ścigania się na wodach morskich lub akwenie będącym odnogą morza, nasze jezioro Michigan jest właśnie kawałkiem morza.

Na razie nie wiadomo jak do pomysłu ustosunkuje się ratusz miejski, ale trudno zakładać, że zbojkotuje ideę imprezy, która może sprowadzić do Chicago setki tysięcy żeglarzy, wielki biznes i spektakularną szansę na dalszy rozwój tego pięknego sportu. Zwycięzcę wyścigu o zaszczyt goszczenia najlepszych żeglarzy świata poznamy pod koniec lata.

Sławomir Sobczak

meritum.us

foto: yachtworld.co.uk