Demokratyczny gubernator Illinois Pat Quinn podpisał ustawę, która przyniesie cięcia świadczeń emerytalnych, ale i podniesie wiek emerytalny niektórych pracowników urzędu miejskiego w Chicago.

Pracownicy miejscy i pracujący będą płacić 2,5 procent więcej bezpośrednio do funduszy emerytalnych (dziś płacą 8,5 proc.) i dostawać mniej z nich po przejściu na emeryturę. To generalnie triumf polityki burmistrza “Wietrznego Miasta” Rahma Emanuela, teraz obaj muszą być przygotowani na ataki Republikanów, którzy dowodzą, iż czekają nas nieuchronne podwyżki podatku od nieruchomości. Włodarz Chicago na konferencji prasowej zaprzeczył, iż planuje podnieść podatek kastralny, nie ukrywał jednocześnie, że miasto będzie potrzebowało nowych funduszy, ale ma je znaleźć w inny sposób.

Wiosenne wybory będą dla burmistrza sprawdzianem jego działań, radnych miejskich wybierzemy wiosną przyszłego roku i mieszkańcy aglomeracji będą się przyglądać jak urząd będzie łatał potworne dziury w budżecie. Łatwo na pewno nie będzie, związki zawodowe już zapowiedziały bojkot ustawy uważając ją za niekonstytucyjną. Jeśli nowe prawo przejdzie przez mękę legislacyjną to i tak nie poprawi katastrofalnej sytuacji funduszy emerytalnych funkcjonariuszy policji i straży pożarnej. Emanuel stanął przed ścianą, do 2016 roku musi dopłacić do funduszy prawie $600 mln i niezwykle trudno będzie to uczynić bez podwyżek podatków, cięć usług, pożyczek bądź kombinacji tych trzech dróg.

Burmistrz orze jak może, ostatnio wymyślił podwyżkę miesięcznych opłat za korzystanie z telefonicznej linii alarmowej 911 z $1,40 na $3,90, co może przynieść dodatkowy dochód w wysokości 50 mln dolarów. To prawo już działa, ustawę podpisał Quinn w ub. piątek. Prawdziwe frukty są jednak w podwyżce podatku od nieruchomości, który i tak jest rekordowo wysoki i doprowadza do rozpaczy i ruiny tysiące rodzin. Demokratyczny gubernator znalazł się w trudnej sytuacji, weto mogło spowodować wściekłość Emanuela, akceptacja oznacza dostarczenie nowej broni republikańskiemu kandydatowi do fotela gubernatora. Bruce Rauner z okazji oczywiście skorzystał i wydał oświadczenie, w którym skrytykował działania obu demokratycznych urzędników rzucając – po raz pierwszy zresztą w kampanii wyborczej – kilka pomysłów na zmianę systemu emerytalnego. W obronie Quinna stanął burmistrz Emanuel.

Polityczna pyskówka to jedno, znalezienie pół miliarda dolarów w ciągu najbliższych pięciu lat by ratować budżet to zadanie dla rady miejskiej. Emanuel miał plan podwyżki podatku od nieruchomości, od którego teraz się odżegnuje. Zakładał on dodatkowe obciążenie posiadaczy posesji o wartości $250 tys. w wysokości $250 do pięciu lat. Właściciele komercyjnych budynków tej samej wartości  dokładaliby po $675, tak przynajmniej wyliczył urząd finansowy powiatu Cook Davida Orra, który nam podatki nalicza. Resztę dać ma podniesienie cen za wodę i kanalizację, zwyżka opłat portów lotniczych, cięcia w systemie opieki zdrowotnej emerytów i inne niesprecyzowane ograniczenia. O losach tych pomysłów zadecydują radni na jesiennych posiedzeniach, tuż przed wyborami.

Nowa ustawa została nazwana przez Karen Lewis, szefową związku zawodowego nauczycieli, zwykłą „kradzieżą”. Zresztą koalicja We Are One Chicago zrzeszająca federalne, stanowe i miejskie związki zawodowe, zrzeszenia nauczycieli i pielęgniarek już zapowiedziała skierowanie sprawę do sądu Nowe prawo oznacza dla przeciętnego pracownika miejskiego zarabiającego ok. $60 tys. wpłatę do funduszu emerytalnego $1,5 tys. więcej niż do tej pory. Dodatek roczny mający pokryć wzrost kosztów życia wynosić będzie 3 proc. lub połowę poziomu inflacji, który jest niższy, bazując na otrzymanych po raz pierwszy świadczeniach. Nie będzie podwyżek emerytur w latach: 2017, 2019 i 2025, zamrożone będą podwyżki świadczeń przez pierwsze dwa lata po przejściu na emeryturę. Ma to doprowadzić w ciągu najbliższych 40 lat do obcięcia o połowę długu ratusza miejskiego, który dziś jest astronomiczny i wynosi $19,5 mld. Gubernator podpisując akt prawny dotyczący cięć w miejskim funduszu po raz kolejny rozwścieczył związkowców i pracowników budżetówki, w grudniu podobne przepisy weszły w życie dla pracowników stanowych. Politycy twierdzą, że poczynione kroki są niezbędne dla ratowania się przed podwyżką podatku od nieruchomości. Moim skromnym zdaniem i tak podwyżki tej nie unikniemy, a politrucy będą nas skalpować nieustannie wmulając nam, że to dla naszego dobra.

Sławomir Sobczak

meritum.us

foto: blog.mpp.org