Jakże liczni chicagowianie pochodzący z Tarnowa i okolic z pewnością byliby niezmiernie zadowoleni, gdyby mogli odbywać bezpośrednie podróże lotnicze z naszego międzynarodowego portu O’Hare do miasta u stóp góry Świętego Marcina. Niestety, w tym wypadku obejść się muszą smakiem. Powstające właśnie między Tarnowem a Dębicą lotnisko nie będzie ogólnie dostępne.
Faktycznie wszak budowany właśnie 3-kilometrowy odcinek na trasie Tarnów Północ – Dębica Wschód to nie standardowe lotnisko a lądowisko. Owszem, dostępne dla gabarytowo największych samolotów, jednak wykorzystywane jedynie w nadzwyczajnych przypadkach.
Materiał na temat szczególnej inwestycji zamieszcza businessinsider.com, posiłkując się publikacją Jacka Siminskiego w “Aviationist”. Amerykański portal łączy budowę wyjątkowego odcinka autostrady A4 z napiętą sytuacją na Ukrainie, postrzegając inwestycję jako nowe strategiczne lotnisko-lądowisko. Zlokalizowane bowiem jest jedynie 150 km od polsko-ukraińskiej granicy. Tymczasem przedstawiciele Ministerstwa Obrony Narodowej stanowczo zaprzeczają, twierdząc, że tę budowę planowano już w 1998 roku. Prawda jednak chyba leży pośrodku, bo i to, co teraz dzieje się za południowo-wschodnią granicą Polski mogło zintensyfikować prace przy strategicznej z wojskowego punktu widzenia inwestycji.
Podobnych Drogowych Odcinków Lotniskowych (w skrócie: DOL) ma w Polsce istnieć już nawet ponad 20. Tyle że ich lokalizacje są utajnione. Dlaczego więc akurat budowę najnowszego i najnowocześniejszego DOL w okolicach Tarnowa akurat upubliczniono? Zdaje się, iż górę wzięły względy propagandowe ukierunkowane na pokazanie opinii publicznej, że w obliczu potęgujących się z dnia na dzień imperialistycznych zapędów cara Putina władze krajowe nie są bierne, biorąc pod uwagę nawet najczarniejsze scenariusze rozwoju sytuacji. A w tym niemal przygranicznym regionie nie było do tej pory wojskowego lotniska z prawdziwego zdarzenia.
Zatrzymując się na chwilę przy niuansach technicznych wypada podkreślić, że tarnowski DOL to droga zabawka. Niby to tylko 3-kilometrowy odcinek o szerokości 36 metrów, ale jego budowa wielokroć przekracza koszty budowy tej samej długości zwykłych pasów drogi szybkiego ruchu. Tu w razie konieczności muszą lądować nawet największe wojskowe samoloty, stąd i nawierzchnia musi być betonowa a nie zwykła asfaltowa. Ponadto na tymże odcinku pominięto jakiekolwiek mosty, wiadukty, a wszelkie bariery drogowe skonstruowano tak, aby mogły być błyskawicznie usunięte. Na obu krańcach lotniska-lądowiska powstaną miejsca dla – powiedzmy – parkowania maszyn powietrznych. Jedyne przecięcie autostrady wybudowane zostanie pod samą drogą, na zasadzie krótkiego tunelu. Cała strategiczna inwestycja ma być ukończona w listopadzie bieżącego roku.
Nasi chicagowscy tarnowiacy mogą być teraz równocześnie dumni i zawiedzeni. Bo i doczekali się w końcu w rejonie, skąd pochodzą, mini-lotniska o światowym standardzie ale nijak z niego nie będą mogli skorzystać.
Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us
foto: theaviationist.com