W Stanach Zjednoczonych mieszka ok. 320 mln osób. Społeczeństwo bez języka urzędowego na poziomie federalnym (!) składa się niemal wyłącznie z imigrantów, z których olbrzymia większość operuje głównie językiem angielskim różniącym się tylko nieco od oryginału z Wysp Brytyjskich.
Niemal 15 proc. rezydentów USA, czyli ok. 40 mln osób operuje na co dzień językiem hiszpańskim i jest to – wg ostatniego spisu wyborczego czyli Cenzus 2011 – drugi najpopularniejszy język w Ameryce.
W stanie Illinois na miejscu trzecim jest język polski co chyba zaskoczeniem, zważywszy na ilość naszych rodaków w Chicago i okolicach, chyba nie jest. Sensacją nie jest także wszechobecność na Środkowym Zachodzie języka niemieckiego. Census Bureau’s American Community Survey, badające m.in. języki jakimi operują współcześni Amerykanie czy też mieszkańcy 50 stanów, opublikowało mapy i tabele pokazujące geografię języków jakimi posługują się rezydenci poszczególnych regionów.
Hiszpański jest (poza oczywiście językiem Szekspira) najpopularniejszy w Stanach poza: francuskim, który króluje w kilku północno-wschodnich rejonach i w Luizjanie, niemieckim w Północnej Dakocie, eskimoskim yupik na Alasce i filipińskim tagalog na Hawajach.
A co będzie gdy nie weźmiemy pod uwagę angielskiego i hiszpańskiego? Tu robi się już nader ciekawie. Dominuje wówczas: niemiecki (16 stanów), francuski (11 stanów), wietnamski (Waszyngton, Teksas, Oklahoma, Nebraska), tagalog, który przybył tu z Filipin ( Nevada, Kalifornia, Hawaje). Włoski jest trzecim językiem w Pensylwanii i New Jersey, portugalski w Massechusetts i Rhode Island, Navajo w Arizonie i Nowym Meksyku, koreański w Georgii i Wirginii. W pozostałych ośmiu stanach numerami trzy są: w Michigan – arabski, w Nowym Jorku chiński, w Oregonie rosyjski, na Florydzie jest to kreolski francuski, w Minnesocie tonalny hmong z Azji, yupik na Alasce, dakota w Dakocie Południowej i nasz polski w Illinois. O dziwo nie ma na liście wskutek różnych uwarunkowań mandaryńskiego, hawajskiego czy kantońskiego.
Idąc dalej przyjrzyjmy się popularności języków tubylców. Tu niestety skala popularności jest niewielka, najpopularniejszym wśród autochtonów navajo czyli Dine bizaad posługuje się już tylko 170 tysięcy Indian, drugi w kolei czyli dakota zna zaledwie 18 tys. osób. Jeszcze obecne, ale odchodzące jednak w niepamięć języki plemion Cherokee, Sahapatian, Ojibwa, Arapaho czy Winnebago (Illinois) używane są przez maleńkie, zaledwie kilkutysięczne garstki. A wydawało się, że po II wojnie światowej, gdy język navajo był wykorzystywany przez szyfrantów amerykańskich dialekty indiańskie przeżyją swój rozkwit. Niestety giną w rezerwatach wraz z kolejną generacją mających problemy z cywilizacją Indianami.
A co ze Skandynawami? Z tej grupy dominuje w 13 stanach szwedzki, duński w siedmiu, a resztę wypełnia norweski. Grzebiąc dalej dochodzimy do grupy języków indoeuropejskich, którymi na co dzień posługuje się na świecie ponad trzy miliardy osób. W USA króluje zdecydowanie hindi przed urdu podczas gdy nepali, gujarati i bengali są dominujące tylko w kilku stanach. Z języków afrykańskich najpopularniejsza jest grupa określana w Stanach Zjednoczonych jako Kru, Ibo, Yoruba. Tu wrzucono do jednego worka języki ludów zachodniej Afryki (Nigeria, Togo, Benin) i jak się ocenia tymi dialektami posługuje się w Stanach Zjednoczonych ok. 300 tys. osób, z czego w Illinois nieco poniżej 20 tys. Amharic, cushite i swahili to kolejne pozycje w tabeli i na mapach, które pokazują jednocześnie jak małą wbrew naszym oczekiwaniom częścią współczesnej Ameryki są Polacy.
Sławomir Sobczak
meritum.us