Już tylko jeden krok do zrobienia w 2. rundzie playoffs pozostał naszym “Jastrzębiom” na wciąż jeszcze długiej drodze do obrony Pucharu Stanley’a . Po dzisiejszym zwycięstwie w piłkarskich rozmiarach w United Center Chicago prowadzi w serii z Minnesotą 3-2.
Inteligencja to ponoć (według filozofów, m.in. słynnego Tadeusza Kotarbińskiego) umiejętność dostosowywania się do konkretnej sytuacji, warunków, w których się znaleźliśmy lub reguł nam narzuconych. I chyba właśnie dzięki tak pojmowanej życiowej mądrości udało się dzisiaj pokonać – po morderczym boju – Wild na tafli United Center. Wszak skoro atutem rywali w dotychczasowych potyczkach pary półfinału Konferencji Zachodniej była przede wszystkim siła, bezpardonowa walka z całkowitym pominięciem jakichkolwiek czysto estetycznych aspektów sportowej rywalizacji – to należało oponentowi odpłacić pięknym za nadobne. Dostosować się do sytuacji i odpowiedzieć identycznymi walorami: siłą, nieustępliwością, twardością w potyczkach jeden na jeden. Zademonstrować – wbrew naturalnym predyspozycjom zawodników – swoisty antyhokej, co czyni zespół z Minnesoty niemal od zawsze. Byleby tylko osiągnąć cel nadrzędny, czyli zwycięstwo. I to się w niedzielny wieczór pierwszemu trenerowi Blackhawks Joelowi Quenneville z całym sztabem szkoleniowym naszej drużyny w pełni udało.
Praktycznie do połowy regulaminowego czasu meczowego oglądaliśmy chaotyczne poczynania na tafli, szarpaninę z brakiem pomysłu na rozmontowanie szczelnego bloku defensywnego gości. Diametralnie odmienił sytuację dopiero przypadkowy gol – wyrównujący stan potyczki na 1:1 – autorstwo którego przypisano Bryanowi Bickellowi (po strzale Patricka Kane’a). Gwoli sprawiedliwości trzeba podkreślić, iż bramka dająca gościom prowadzenie (trafienie Erika Hauli) była jeszcze bardziej przypadkowa; taki klasyczny dar niebios. Tak więc dopiero od 30 minuty meczu mogliśmy oglądać otwarty hokej, z obustronnymi frontalnymi atakami. Po prostu żadnej ze stron nie mogła już zadowalać li tylko destrukcja, należało się otworzyć, stąd potyczka zyskała na atrakcyjności. Fakt, iż w sumie nie był to znowu jakiś pasjonujący spektakl, ale przynajmniej coś się na przedpolach obu bramek działo. Był to być może nawet najatrakcyjniejszy fragment z wszystkich dotychczasowych 5 meczów serii.
Nasz bramkarz Corey Crawford zapomniał już o swoim słabszym – statystycznie musi się to wręcz przydarzyć w fazie playoffs każdemu golkiperowi – występie (co miało miejsce w poprzednim meczu w Xcel Energy Center w St. Paul) i ponownie stanowił zaporę niemal nie do pokonania. Kilka jego doskonałych interwencji stanowiło spory wkład w końcowy triumf “Jastrzębi”.
Trafienie na wagę zwycięstwa zaliczył w 3. tercji Jonathan Toews po zamieszaniu na przedpolu bramki Ilii Bryzgalova. Tak jak i poprzednie, tenże gol także nie był jakiejś szczególnej urody. No, ale wpisuje się to w całą rywalizację na linii Chicago – Minnesota. W tej parze o doznaniach estetycznych zapomnieliśmy już na samym początku serii. Tu chodzi nie o piękno w grze a o przechytrzenie oponenta. O wepchanie krążka do siatki bramki rywali wszelkimi sposobami, byleby zwyciężyć. Skoro Wild demonstruje chroniczną destrukcję z maksymalną fizycznością w grze to i trzeba – jak wspomniałem powyżej – dostosować się do narzuconych reguł prezentując identyczny styl. Dzisiaj się to w pełni udało, stąd wygrana 2:1 a w serii prowadzenie 3-2. Pozostaje tylko postawić kropkę nad “i” kończąc zwycięsko batalię najlepiej już we wtorek na tafli rywali, w najgorszym przypadku w czwartek w United Center. Odkładać jednak przybicia pieczęci na awansie do finału konferencji w żadnym jednak przypadku nie wolno, bo “Dzika” drużyna z dzikiej Minnesoty ze swoim dzikim hokejem do samego końca może być niebezpieczna w swej nieobliczalności.
Konferencja Zachodnia:
CHICAGO BLACKHAWKS – MINNESOTA WILD 2:1 (0:1, 1:0, 1:0)
0:1 Haula (3. gol w playoffs) asysta: Spurgeon 16.33 min.
1:1 Bryan Bickell (6., podczas gry w przewadze) asysty: Kane i Sharp 29.18 min.
2:1 Toews (5.) asysty: Hossa i Sharp 44.33 min.
Strzały na bramkę: 28-28
seria: 3-2
Najbliższy mecz we wtorek, 13 maja, o 8 pm, w St. Paul (transmisje tv na kanałach: TSN, CNBC, RDS2)
ANAHEIM DUCKS – LOS ANGELES KINGS 2:3 (O.T.), 1:3, 3:2, 2:0
seria: 2-2
Konferencja Wschodnia:
PITTSBURGH PENGUINS – NEW YORK RANGERS 2:3 (O.T.), 3:0, 2:0, 4:2, 1:5, 1:3
seria: 3-3
BOSTON – MONTREAL CANADIENS 3:4 (2 O.T.), 5:3, 2:4, 1:0 (O.T.), 4:2
seria: 3-2.
Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us