Szczęście chodziło wokół Shirley Stojak od lat. Wygrywała czasem w loteriach, raz nawet 10 tysięcy dolarów, ale 1 kwietnia, gdy kupiła dla syna tzw. zdrapkę los uśmiechnął się do niej wyjątkowo.
Nie czekając na Daniela sprawdziła zawartość i okazało się, że to główna nagroda warta 2,5 mln dolarów. Shirley ze zdenerwowania zaczęła się trząść, powiadomiony o szczęśliwym fakcie syn także był mocno poruszony. – Marzyłam o takiej wygranej, nie spodziewałam się jednak, że to nastąpi – opowiadała o wyjątkowych chwilach w swoim życiu 77-letnia mieszkanka Chicago. Kupon nabyła w sklepie Jewel – Osco w Niles gdzie pracuje od 15 lat.
Jej syn z początku sensację potraktował jako primaaprilisowy żart, gdy jednak przyjechał po rodzicielkę słowo stało się ciałem. Pracujący w branży budowlanej Daniel Stojak szybko podjął decyzję o wyborze gotówki zamiast rat, po opodatkowaniu dostał 1,5 mln dolarów, sklep za sprzedaż biletu wziął swój 1 procent, czyli 25 tys. zielonych. Daniel w obchodzone 12 maja w Stanach Zjednoczonych Święto Matki planował wspólną wizytę w kasynie, gdy ta przestała mieć sens planuje inne atrakcje. Na początek zaproponował jednak by mamusia zrezygnowała z pracy, a on co nieco dorzuci do emerytury. Nie spotkało się to jednak z entuzjazmem starszej pani, która ma teraz mnóstwo ofert by kupić komuś loteryjny bilet, a pracę na kasie – jak miliony emerytek w USA – po prostu uwielbia. Daniel za loteryjną wygraną planuje mały remont, wakacje i może nowy samochód. Mamusi chce uchylić nieba i w jej święto udadzą się na specjalny obiad, a prezentem będzie diamentowa bransoletka. Jest też przekonany, że Shirley przygotowuje listę marzeń, życzenia spełni z przyjemnością, w końcu nie tak łatwo wydać przeciętnemu Amerykaninowi półtorej miliona dolarów…
Sławomir Sobczak
meritum.us
foto: blog.freelotto.com