Nie dojdzie do hucznie zapowiadanej fuzji światowych gigantów rynku reklamowego. Korporacje Publicis i Omnicom zrezygnowały z połączenia się i holding, którego wartość rynek wycenił na 35 mld dolarów jednak nie powstanie.
Globalnym liderem pozostanie więc brytyjski WPP Plc, tysiące pracowników w nowojorskiej centrali Omnicom tak jak w paryskim biurze Publicis odetchnęło z ulgą. Także w Chicago cieszą się z ustabilizowania sytuacji, kilka agencji reklamowych jak Leo Burnett, Digitas Chicago i Starcom Media Vest wchodzi wszak w skład Publicis. Z kolei DDB Chicago i Energy BBDO to część Omnicomu.
Co nie zagrało? Prawdopodobnie decydujące były różnice kulturowe obu firm, być może na przeszkodzie stanęły osobiste ambicje prezesów obu przedsiębiorstw, Maurice’a Levy’ego (Publicis) i Johna Wrena (Omnicom). Jak ważna jest to dla rynku reklamowego decyzja niech świadczy lista klientów obu firm. Publicis obsługuje m.in.: BMW, Coca Colę i Bank of America, z usług Omnicom korzystają: Pepsi, Nissan czy Royal Philips Electronics.
Strony zwolniły się wzajemnie z wszelkich zobowiązań, koszty niedoszłego scalenia poniosą po połowie. Nie ma wspólnej grupy kapitałowej, giganci pozostają rywalami, ale – jak to zgrabnie ujęto w oświadczeniu prasowym – pełni szacunku do konkurencji. Nie będzie więc wspólnej walki z Facebookiem i Google, które zdominowały rynek reklamy cyfrowej stanowiący już niemal 25 proc. światowych wydatków marketingowych.
Po ogłoszeniu decyzji o wstrzymaniu prac nad połączeniem firm obaj giganci zanotowali spadek wartości akcji, Omnicom o 3 proc. a Publicis o 0,6 proc.
Sławomir Sobczak
meritum.us