Zaledwie kilka lat upłynęło od krachu na amerykańskim rynku nieruchomości a te ostatnie znów uchodzą wśród Amerykanów za najlepszą długoterminową inwestycję.
W sondażu instytutu Gallupa, którego wyniki ukazały się w tym tygodniu, 30 proc. respondentów wskazało nieruchomości jako najlepszą długoterminową lokatę kapitału. Po 24 proc. wskazań miały złoto i akcje oraz jednostki uczestnictwa w funduszach akcji. Rachunki oszczędnościowe za najbardziej atrakcyjną inwestycję długoterminową uważa 14 proc. Amerykanów, zaś obligacje tylko 6 proc.
Instytut Gallupa po raz pierwszy zapytał o to Amerykanów w 2011 r., a więc już po krachu na rynku domów, w trakcie którego ich ceny załamały się o około 33 proc. W pierwszej edycji sondażu, za najlepszą lokatę kapitału uchodziło złoto (34 proc. wskazań), na nieruchomości wskazywało 19 proc. respondentów. Od tego czasu odsetek ten systematycznie rośnie, podczas gdy popularność złota maleje.
To sugeruje, że Amerykanie w ocenie tego, co stanowi najbardziej atrakcyjną długoterminową inwestycję kierują się bieżącymi trendami cenowymi. Od marca 2012 r., oceniając na podstawie indeksu S&P Case-Shiller, mierzącego ceny domów w 20 metropoliach, w USA trwa odbicie na rynku nieruchomości. Tymczasem złoto od połowy 2011 r. jest w trendzie spadkowym.
Wnioskowanie o długoterminowych stopach zwrotu z różnych aktywów na podstawie bieżącej koniunktury na rynkach jest jednak zawodne. Jak przypomina Cullen Roche, założyciel firmy inwestycyjnej Orcam Financial Group i popularny blogger finansowy, w ostatnich 30 latach realna roczna stopa zwrotu z inwestycji w jednorodzinny dom w USA wynosiła zaledwie 0,74 proc., nie uwzględniając nawet kosztów jego utrzymania. Według niego, dom to po prostu tracące na wartości aktywo stojące na zyskującej na wartości działce.
W dłuższym horyzoncie czasowym realne stopy zwrotu z inwestycji w nieruchomości są jeszcze niższe. W ostatnim stuleciu, jak wynika z danych zebranych przez noblistę Roberta Shillera, domy drożały rocznie średnio o zaledwie 0,3 proc., podczas gdy indeks akcyjny S&P 500 zyskiwał średnio 6,5 proc. rocznie (także w ujęciu realnym).
Zdaniem Shillera, wykładowcy z Uniwersytetu Yale, ocenę atrakcyjności inwestycji w nieruchomości zakrzywia wybiórcza ludzka pamięć. – Ludzie pamiętają ceny domów z odległej przeszłości znacznie lepiej, niż inne ceny. Wystarczy spytać kogokolwiek, ile zapłacił za swój dom, a on zapewne będzie pamiętał tę transakcję, nawet jeśli miała miejsce 50 lat temu. Poda jakąś absurdalną na dzisiejsze standardy cenę, np. 30 tys. USD i porówna ją do obowiązujących dzisiaj. To robi ogromne wrażenie, więc ludzie zapominają o tym, jaka była w międzyczasie inflacja – komentował sondaż na łamach „Washington Post” noblista.
Grzegorz Siemionczyk
ekonomia.rp.pl