4. mecz serii St. Louis – Chicago i po raz trzeci zwycięzca został wyłoniony w dodatkowym czasie gry. Wczoraj w United Center drugie zwycięstwo z rzędu odniosły nasze “Jastrzębie” wyrównując bilans całej batalii na 2-2. Zabawa więc zaczyna się od nowa.

Rywalizacja Blackhawks z Blues jest niczym dobry thriller w odcinkach. Środowa potyczka numer 4 – a drugie z rzędu spotkanie w chicagowskiej United Center – znów miała ekscytujący przebieg trzymając ponad 20 tysięcy widzów zgromadzonych na trybunach w hali i miliony przed odbiornikami telewizorów w maksymalnym napięciu. To trzecie spotkanie zakończone rezultatem 4:3, po raz trzeci tenże rezultat został ustalony po dogrywce lub dogrywkach (w pierwszym meczu był to 3. dodatkowy czas gry), tyle że w ostatnim przypadku górą byli zawodnicy z głową Indianina na trykotach. Oznacza to wyrównanie serii i teraz walkę od zera, ale już do dwóch wygranych któregoś z zespołów.

We wczorajszy wieczór znów mieliśmy istną huśtawkę nastrojów. Gdy na 4 minuty do końca 2. tercji Blackhawks wyszły na prowadzenie 2:0 wypełnione do ostatniego miejsca United Center oszalało ze szczęścia, a chicagowscy kibice czekali tylko na “dobicie” rywali. Okazało się jednak, iż goście tak łatwo skóry nie zamierzają sprzedać. W ciągu niecałych 3 minut podopieczni Kena Hitchocka dwukrotnie pokonali Corey’a Crawforda i niespodziewanie na tablicy świetlnej pojawił się rezultat 2:2. W 3. tercji Blues jakby poczuli krew ruszając do szaleńczego ataku, czego ukoronowaniem drugi gol w meczu 22-letniego bardzo utalentowanego Rosjanina Vladimira Tarasenki, na 3:2 dla St. Louis. Jednak na odpowiedź “Jastrzębi” czekać trzeba mniej niż 4 minuty; w zamieszaniu pod bramką rywali Bryan Bickell zmieniając lot krążka po uderzeniu Michala Rozsivala doprowadził do stanu 3:3. Hala ponownie w euforii, a niesieni dopingiem gracze Joela Quenneville dominowali na tafli już do samej syreny obwieszczającej koniec regulaminowego czasu gry. I ten sam obraz mieliśmy w dogrywce – nokaut jakby był odraczany kilka razy aż w końcu stało się. Za sprawą cudownego uderzenia Patricka Kane’a.

Wspomniałem wyżej o młodym-zdolnym Tarasence, który może stanowić melodię przyszłości National Hockey League. Na dzień dzisiejszy jednak nasza wielka gwiazda, czyli Kane, jest dla utalentowanego Rosjanina jeszcze odległym wzorem do naśladowania. Przynajmniej gdy prezentuje się na tafli tak, jak w środowy wieczór. Wszak tym razem Patrick pokazał naprawdę wielki hokejowy kunszt. Zademonstrował dużą porcję swojego geniuszu. Zdobył dwa gole i zaliczył asystę, niemniej chyba do historii przejdzie zwycięska bramka w 11.17 min. over-time. Cała akcja stanowić może prawdziwą lekcję poglądową dla młodych – a i starszych chyba także – adeptów hokeja. Wjeżdżając na pełnej szybkości w tercję rywali zwolnił przed samym golkiperem Blues, sekundę, może dwie odczekał jak przed bramkarza nadjedzie próbujący interweniować defensor ograniczając temu pierwszemu pole widzenia i w idealnym momencie przepięknym technicznym uderzeniem umieścił krążek w krótkim, górnym rogu bramki strzeżonej przez absolutnie bezradnego w tym przypadku Ryana Millera. Majstersztyk! Kapitalny gol, w dodatku dający ciężko wywalczone w całym meczu zwycięstwo. Brawa, wielkie brawa!

CHICAGO BLACKHAWKS – ST. LOUIS BLUES 4:3 (O.T.) (0:0, 2:2, 1:1, 1:0)

1:0 Shaw (1. gol w playoffs, podczas gry w przewadze) – asysty: Toews i Kane 28.40 min.
2:0 Kane (2.) – asysty: Oduya i Toews 36.09 min.
2:1 Tarasenko (3., podczas gry w przewadze) asysty: Shattenkirk i Sobotka 38.51 min.
2:2 Lapierre (1.) asysty: Ott i Porter 39.56 min.
2:3 Tarasenko (4.) asysta: Pietrangelo 52.26 min.
3:3 Bickell (1.) asysty: Rozsival i Hossa 56.08 min.
4:3 Kane (3.) asysta: Smith 71.17 min.

Strzały na bramkę: 34-33 na korzyść Hawks

Mecz numer 5 w piątek, 25 kwietnia, o 7 pm w Scottrade Center w St. Louis. Transmisje telewizyjne na kanałach: NBCSN, CBC, RDS2, FS-MW, CSN-CH

POPRZEDNIE MECZE:

ST. LOUIS BLUES – CHICAGO BLACKHAWKS 4:3 (3 O.T.)

ST. LOUIS BLUES – CHICAGO BLACKHAWKS 4:3 (O.T.)

CHICAGO BLACKHAWKS – ST. LOUIS BLUES 2:0

w serii: 2-2

W INNYCH PARACH KONFERENCJI ZACHODNIEJ:

COLORADO AVALANCHE – MINNESOTA WILD 5:4 (O.T.), 4:2, 0:1 (O.T.)
w serii: 2-1

ANAHEIM DUCKS – DALLAS STARS 4:3, 3:2, 0:3, 2:4
w serii: 2-2

SAN JOSE SHARKS – LOS ANGELES KINGS 6:3, 7:2, 4:3 (O.T.)
w serii: 3-0

KONFERENCJA WSCHODNIA

BOSTON BRUINS – DETROIT RED WINGS 0:1, 4:1, 3:0
w serii: 2-1

TAMPA BAY LIGHTNING – MONTREAL CANADIENS 4:5 (O.T.), 1:4, 2:3, 3:4
w serii: 0-4 i awans Canadiens

PITTSBURGH PENGUINS – COLUMBUS BLUE JACKETS 4:3, 3:4 (2 O.T.), 4:3, 3:4 (O.T.)
w serii: 2-2

NEW YORK RANGERS – PHILADELPHIA FLYERS 4:1, 2:4, 4:1
w serii: 2-1

Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us