Republikanie powinni zrezygnować ze starań 
o zdelegalizowanie reformy ubezpieczeń zdrowotnych – apeluje Barack Obama.

Tomasz Deptuła z Nowego Jorku

Podczas zwołanego w ubiegłym tygodniu briefingu Obama nie ukrywał satysfakcji z osiągnięć reformy. 8 milionów zapisanych w tzw. giełdach ubezpieczeniowych to o milion więcej, niż pierwotnie zakładał rząd federalny. – Próby obalenia reformy powinny się zakończyć. Affordable Care Act sprawdza się w działaniu i Amerykanie nie mają ochoty, abyśmy spędzili kolejnych 2,5 roku, tocząc te same polityczne boje co przez ostatnich pięć lat – mówił prezydent. Przypomniał także, że około 35 proc. wszystkich zapisanych w stanowych i federalnych giełdach ubezpieczeniowych to osoby poniżej 35. roku życia, których obecność powinna pomóc w zbilansowaniu kosztów związanych z leczeniem ludzi starszych. Docelowo autorzy Obamacare zakładają, że ludzie młodzi będą stanowić co najmniej 38,5 proc. ubezpieczonych.

Jednak w odróżnieniu od prezydenta, który ogłosił sukces, eksperci wydają się studzić emocje. Przypominają między innymi, że sporą część spośród 8 milionów zapisanych stanowią osoby, których pracodawcy zrezygnowali z opłacania składek grupowego ubezpieczenia medycznego w ramach cięcia kosztów zatrudnienia. Większość osób, które miały być beneficjentami Obamacare, nadal nie ma ubezpieczenia.

Długoterminowym celem reformy jest zapewnienie ponad 45 milionom nieubezpieczonych Amerykanów dostępu do opieki zdrowotnej. Przed przyjęciem ACA USA były bowiem jedynym rozwiniętym krajem bez powszechnego systemu ubezpieczeń medycznych. Państwo zapewniało tylko ubezpieczenia osobom starszym (Medicare) oraz najuboższym (Medicaid). W większości wypadków zbiorowe polisy wykupują w USA pracodawcy – pakiet ubezpieczeń medycznych jest ważną częścią świadczeń pracowniczych, często decydującą o wyborze miejsca zatrudnienia. Osoby, którym nie oferowano podobnych świadczeń, były zmuszone do wykupienia indywidualnych polis, które z reguły były bardzo drogie. Nic więc dziwnego, że milionów ludzi nie było stać na ich wykup.

Reforma Obamacare opiera się na koncepcji tworzenia stanowych i federalnych giełd (exchanges), na których osoby indywidualne mogą wykupić tanio ubezpieczenie. Około 50 proc. Amerykanów ma przy tym teoretycznie prawo do subsydiów od rządu federalnego. Niespełnienie obowiązku ubezpieczeniowego wiąże się z koniecznością zapłacenia kary. Początkowo symbolicznej – w pierwszym roku maksimum 1 proc. dochodów – ale z czasem coraz wyższej, sięgającej kilku procent zarobków.

Obamacare ma także powstrzymać tempo wzrostu kosztów opieki medycznej, które od wielu lat jest w USA wyższe od stopy inflacji. Tu jednak za wcześnie na ocenę, czy się udało.

Republikanie próbowali podważyć Affordable Care Act, argumentując, że zmuszanie obywateli do wykupu ubezpieczenia jest naruszeniem konstytucyjnych wolności jednostki. Sąd Najwyższy odrzucił jednak ten argument. W ciągu minionych kilku lat zdominowana przez republikanów Izba Reprezentantów kilkadziesiąt razy przyjmowała projekt ustawy unieważniającej Obamacare. Były to jednak gesty czysto symboliczne –Senat nigdy nie podjął nad nią debaty, a Biały Dom zapowiada zawetowanie każdej próby obalenia reformy. Republikanie nie ukrywają jednak, że będą chcieli wykorzystać wszystkie błędy Obamacare podczas rozpoczynającej się kampanii wyborczej przed listopadowymi wyborami do Kongresu.

Tomasz Deptuła

Rzeczpospolita