Planetę podobną do naszej, na której może istnieć życie, odkrył Kosmiczny Teleskop Keplera – pisze Krzysztof Urbański.
Glob nazwany Kepler-186f znajduje się 490 lat świetlnych od Ziemi. – To odkrycie nie tylko dowodzi istnienia odległych światów podobnych do naszego, ale też wyznaczy kierunki przyszłych poszukiwań odległych planet zdolnych do utrzymania życia – podkreślają naukowcy.
Obiekt został odkryty na zdjęciach dostarczonych przez teleskop wysłany na orbitę w 2009 roku. Kepler musiał przedwcześnie zakończyć pracę z powodu awarii.
Kepler-186f jest piątą, najbardziej zewnętrzną planetą krążącą wokół swojej gwiazdy macierzystej. Opis odległego układu planetarnego przynosi dzisiejsze wydanie magazynu „Science”.
– Po raz pierwszy znaleźliśmy prawdziwą planetę wielkości Ziemi krążącą wokół innej gwiazdy, i to w strefie, gdzie może istnieć życie – podkreśla Elisa Quintana z Ames Research Center NASA i Instytutu SETI, główna autorka pracy w „Science”. – Poszukiwanie takich planet było głównym celem Teleskopu Kosmicznego Keplera. Gwiazda jest czerwonym karłem typu widmowego M. Ponad 70 proc. z setek miliardów gwiazd w naszej galaktyce to właśnie takie gwiazdy.
Z prawie 1800 egzoplanet odkrytych w ciągu ostatnich dwóch dekad tylko około 20 znajduje się w takiej odległości od swojej gwiazdy, że woda na powierzchni globu z atmosferą ani nie zamarzłaby, ani nie odparowała na skutek gorąca.
– Zawsze staraliśmy się poszukiwać dokładnych odpowiedników Ziemi wokół gwiazd bardzo podobnych do Słońca – przyznał prof. Stephen Kane z San Francisco State University, szef grupy roboczej zajmującej się poszukiwaniem zamieszkanych światów na zdjęciach dostarczonych przez teleskop Keplera. – Tym razem sytuacja jest trochę inna, bo gwiazda różni się od naszego Słońca.
Ale wszystkie wcześniej odkryte światy są znacznie większe od Ziemi. Dlatego ich prawdziwa natura – budowa skalista lub gazowa – jest praktycznie nie do określenia dzisiejszymi metodami.
Wielkość nowo odkrytej planety naukowcy oszacowali na podstawie zaobserwowanego minimalnego przysłonięcia gwiazdy Kepler-186 przez przechodzący na jej tle glob.
– Teoretyczne modele tworzenia się planet sugerują, że w przypadku takich, które mają średnicę mniejszą niż półtora raza ziemska, jest mało prawdopodobne, aby były otoczone gęstą atmosferą z wodorem i helem – powiedział Thomas Barclay, naukowiec misji Keplera NASA i Bay Area Environmental Research Institute. – W związku z tym Kepler-186f to najprawdopodobniej skalisty świat. Taki jak Wenus, Ziemia i Mars.
Ale planety krążące wokół czerwonych karłów były dotąd uważane za słabych kandydatów na siedliska życia. Gwiazdy tego typu są chłodniejsze od Słońca. Strefa, gdzie mogłaby się utrzymać płynna woda – zwana ekosferą – musi być bliżej gwiazdy niż w przypadku Układu Słonecznego. A bliskie sąsiedztwo byłoby przyczyną sił pływowych, które zakłócałyby rotację planety. To nie sprzyjałoby utrzymaniu się stabilnego klimatu.
Jednak najnowsze badania sugerują nieco inny wariant. Wiatry w atmosferze lub prądy morskie mogły wyrównywać zmiany temperatury.
Kepler-186f krąży na tyle daleko od swojej gwiazdy macierzystej, że jest mało prawdopodobne, aby był skrępowany siłami pływowymi – grawitacją gwiazdy. Większa odległość zmniejsza także zagrożenie dla życia stwarzane przez gwiezdne rozbłyski.
Od 2012 roku wszystkie odległe planety odkryte przez teleskop Keplera są na celowniku Allen Telescope Array Instytutu SETI, poszukującego sygnałów pozaziemskiej inteligencji. Nasłuchiwanie sygnałów planety Kepler-186f jest prowadzone w bardzo szerokim zakresie częstotliwości od 1 do 10 GHz, ale jak dotąd badacze żadnego sygnału nie odebrali. Naukowcy z Instytutu SETI współpracujący z NASA nadal będą nasłuchiwać odgłosów ewentualnej cywilizacji, choć przyznają, że aby sygnały do nas dotarły, muszą być bardzo silne.
Krzysztof Urbański
Rzeczpospolita
foto: slate.com