Kredytowanie hipoteczne w Stanach Zjednoczonych kurczy się do poziomów nie widzianych od 1997 r., kiedy Tiger Woods po raz pierwszy został królem golfa. Pożyczkobiorców zniechęcają rosnące stopy procentowe, a także drożejące domy.
Banki Wells Fargo i JPMorgan Chase, najwięksi gracze na rynku kredytów hipotecznych za oceanem w pierwszym kwartale 2014 r. odnotowały spadki wartości takich pożyczek i tak było w całej branży. W tym okresie udzielono w USA kredytów hipotecznych o wartości zaledwie 226 miliardów dolarów, najmniej w kwartale od 1997 r. i mniej niż jedną trzecią średniej od 2006 r. , wynika z danych waszyngtońskiego Stowarzyszenia Bankowców Hipotecznych (Mortgage Bankers Association).
Trend spadkowy zarysował się w połowie 2013 r., kiedy oprocentowanie takich pożyczek podskoczyło o prawie 1 pkt proc. po tym jak Ben Bernanke, ówczesny szef amerykańskiego banku centralnego, zasygnalizował, iż jego instytucja może ograniczyć skup obligacji skarbowych i hipotecznych z rynku. Wzrosła natomiast do ponad 40 proc. liczba domów kupowanych za gotówkę i z tego powodu więcej Amerykanów wypadło z tego rynku, gdyż ceny rosną. Ten czynnik sprawi, że wartość kredytów hipotecznych nadal będzie maleć.
– Duże i małe banki będą musiały dostosować się do nowej rzeczywistości, ponieważ w przyszłości nowe kredyty nie będą wspierały dużych biznesów jak to miało miejsce w ostatnich kilku latach – twierdzi Stephen Stanley, główny ekonomista Pierpont Securities. Banki będą musiały zmniejszyć skalę takich operacji, wskazuje ten ekspert.
W kalifornijskim gigancie Wells Fargo wartość nowych pożyczek hipotecznych do czerwca 2013 r., przez siedem kolejnych kwartałów, średnio wynosiła ponad 100 miliardów dolarów, a w okresie styczeń-marzec 2014 r. było to zaledwie 36 mld dolarów.
Średnie oprocentowanie 30-letnich kredytów o stałym oprocentowaniu w ubiegłym tygodniu wynosiło 4,34 proc. wobec 3,54 proc. rok wcześniej.
Bloomberg, W.Z.
ekonomia.rp.pl