Waszyngton uruchomi masowy eksport skroplonego paliwa do Europy, aby Unia nie uległa szantażowi Putina.
Pomoc dla Wspólnoty w dywersyfikacji źródeł zaopatrzenia w energię zapowiedział w środę w Brukseli Barack Obama.
– Ameryka może w tym pomóc, bo ma to szczęście, że posiada duże złoża gazu i ropy. Nie można z tym zwlekać – oświadczył amerykański przywódca.
Już w przyszłym tygodniu szczegóły amerykańsko-europejskiej współpracy energetycznej mają opracować sekretarz stanu USA John Kerry i przedstawicielka ds. zagranicznych Unii Catherine Ashton. Współpraca energetyczna ma być także ważnym elementem negocjowanego właśnie Transatlantyckiego Partnerstwa na rzecz Handlu i Inwestycji (TTIP).
Pozwolenie na siedem terminali
Zdaniem amerykańskiego prezydenta zatwierdzone już przez Waszyngton instalacje do eksportu skroplonego gazu mogłyby teoretycznie zaspokoić cały import Unii. Ich budowa zajmie jednak kilka lat. Będą także docelowo wypełniać zamówienia z całego świata, a nie tylko z Unii.
W nocy z wtorku na środę komisja ds. energii amerykańskiego Senatu opowiedziała się za szybkim zwiększeniem sprzedaży gazu do Europy.
– Ameryka musi się stać energetyczną superpotęgą. Putin i jego kumple bardzo obawiają się energetycznego wyścigu ze Stanami Zjednoczonymi – oświadczyła demokratyczna senator z Luizjany i zarazem przewodnicząca komisji ds. energii Mary Landrieu.
W Senacie demokraci złożyli już dwa projekty ustaw, które mają zwielokrotnić eksport gazu, a republikanie jedną w Izbie Reprezentantów.
Z kolei Departament ds. Energii w ostatnich dniach wydał zezwolenie na budowę siódmego terminalu pozwalającego na skraplanie i eksport gazu. Kosztem 10 mld dol. powstanie on w Freeport nad Zatoką Meksykańską w Teksasie. Na zgodę Departamentu ds. Energii czeka jeszcze ponad dwadzieścia wniosków o budowie podobnych instalacji.
Ukraina zmieniła debatę w USA
– Do tej pory budowie terminali sprzeciwiały się koncerny przemysłowe, np. Dow Chemical. Obawiały się, że z tego powodu ceny energii na rynku wewnętrznym USA wzrosną, co ograniczy konkurencyjność produkcji. Przeciw były także organizacje ochrony środowiska, które są przekonane, że wzrost eksportu oznacza rozwinięcie wydobycia gazu łupkowego i większe ryzyko zanieczyszczenia wód gruntowych. Wzrost eksportu forsowały natomiast koncerny energetyczne – tłumaczy „Rz” Rob Baily, dyrektor departamentu ds. energii londyńskiego Chatham House. Jego zdaniem po wybuchu kryzysu na Ukrainie stanowisko zwolenników eksportu gazu zdecydowanie wzięło górę. Dla Waszyngtonu ważniejsze od niewielkiego wzrostu cen gazu w USA są wpływy geopolityczne, jakie daje ten surowiec.
Ameryka może się okazać poważnym konkurentem w Europie dla Gazpromu dzięki nowej technologii wydobycia gazu łupkowego. Od trzech lat Stany Zjednoczone wyprzedzają Rosję – stały się największym producentem gazu na świecie.
Dzięki temu terminale LNG, które były zaprojektowane do przyjmowania gazu skroplonego z Bliskiego Wschodu, teraz mogą pracować w odwrotnym kierunku, na eksport. Pierwszy z nich, w Sabine Pass w Luizjanie, ma zacząć działać już pod koniec przyszłego roku.
Na razie będzie jednak dostarczał skroplony gaz do odbiorców w Indiach i Japonii, którzy dużo wcześniej zawarli odpowiednie umowy.
– Amerykanie mogą się stać znaczącym dostawcą gazu do Unii dopiero w perspektywie kilku lat, i to pod warunkiem, że oferowany przez nich gaz będzie cenowo konkurencyjny. Obawiam się, że ze względu na koszt transportu przez Atlantyk okaże się on jednak droższy niż LNG z Kataru – uważa Rob Bailey.
Rewolucja gazowa w Ameryce już teraz zdecydowanie poprawia pozycję przetargową Europy wobec Rosji. Ceny na międzynarodowym rynku gazu spadły wraz ze wstrzymaniem importu przez Stany Zjednoczone. Dzięki temu Unia zaczęła na coraz większą skalę sprowadzać skroplony gaz z Bliskiego Wschodu, przede wszystkim z Kataru. Taką możliwość będzie miała także Polska wraz z otwarciem pod koniec tego roku terminalu LNG w Świnoujściu.
Jędrzej Bielecki
Rzeczpospolita