Stany Zjednoczone zaostrzają sankcje wobec Rosji. Tym razem dotkną 20 rosyjskich oligarchów i współpracowników Władimira Putina.
Prezydent Barack Obama krótkie przemówienie wygłosił o 11 czasu waszyngtońskiego, tuż przed rozpoczęciem w Brukseli szczytu przywódców Unii. Intencja była jasna: skłonić Europę do bardziej zdecydowanego działania. Obama nie powiedział, kto otrzyma zakaz wjazdu do USA i czyje aktywa zostaną zamrożone. Jednak współpracownicy prezydenta powiedzieli dziennikarzom, że chodzi m.in. o „bankiera Putina” Jurija Kowalczuka, jego najbliższych współpracowników, dyrektora rosyjskiej kolei państwowej Władimira Jakunina oraz niektórych oligarchów zaangażowanych w okupację Krymu, w tym braci Arkadija i Borysa Rotenbergów, którzy otrzymali warte 7 mld dol. zlecenia na budowę obiektów sportowych w Soczi. Sankcjami ma także zostać objęty bank Rossija, w którym konto ma sam Putin.
Na tym nie koniec.
– Świat z niepokojem patrzy, jak Rosja rozmieściła swoje wojska w taki sposób, że może uderzyć w regiony wschodniej i południowej Ukrainy – przyznał amerykański prezydent. I ujawnił, że już podpisał dekret, który przewiduje nałożenie sankcji na kluczowe sektory rosyjskiej gospodarki, jeśli Putin zdecyduje się na dalszą agresję wobec Ukrainy. Chodzi w szczególności o rosyjski przemysł wydobywczy i energetyczny oraz sektor bankowy.
– Skutki tych działań odczuje nie tylko gospodarka rosyjska, ale także gospodarka globalna. Ale Putin musi wiedzieć, że polityka agresji doprowadzi do dalszej izolacji Rosji – oświadczył prezydent.
Wezwał także Kongres do jak najszybszego uchwalenia przepisów pozwalających na uruchomienie pomocy finansowej dla Ukrainy. Jego zdaniem z taką samą determinacją musi teraz działać na rzecz Kijowa Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
– Dziś słowa nie wystarczają, potrzebne są czyny – oświadczył Obama. Zapewnił także, że Stany Zjednoczone będą wzmacniać wojskowe wsparcie dla krajów NATO z Europy Wschodniej: Polski i republik bałtyckich. Prezydent podkreślił jednak, że rozwiązanie konfliktu z Rosją metodami dyplomatycznymi wciąż jest możliwe.
Sieć telewizyjna NBC podkreśla, że już wprowadzone przez Waszyngton sankcje dalece wykraczają poza to, na co się zdecydował George W. Bush po agresji Rosji na Gruzję w 2008 r.
W przyszłym tygodniu Obama weźmie udział w szczycie krajów G8 w Holandii, na który nie został zaproszony Putin. Brytyjski premier David Cameron chce, aby Rosja została raz na zawsze wykluczona z tego gremium.
W środę w wywiadzie dla amerykańskich mediów Obama zapewnił, że Stany Zjednoczone wykluczają działania militarne przeciwko Rosji. Jednak zdaniem „Los Angeles Times” Waszyngton jest gotowy uruchomić niewielką pomoc wojskową władzom w Kijowie: sprzedaż lekkiej broni o wartości ok. 25 mln dol.
– Zdaliśmy sobie sprawę, że sankcje przeciwko poszczególnym osobom nie wystarczą. Musimy działać znacznie mocniej, aby powstrzymać Kreml – powiedział kalifornijskiej gazecie proszący o zachowanie anonimowości doradca amerykańskiego prezydenta.
Jędrzej Bielecki
Rzeczpospolita