Unijna kara wobec Moskwy może obejmować nie tylko sankcje wobec VIP-ów, ale także wstrzymanie dostaw broni – francuskich okrętów Mistral.

W poniedziałek w Brukseli szefowie dyplomacji Unii mają podjąć decyzję o zakazie wydawania wiz i zamrożeniu aktywów przynajmniej kilkudziesięciu rosyjskich polityków i przedsiębiorców zaangażowanych w okupację Krymu. Unijni eksperci przygotowali listę ok. 130 osób, na której widnieją m.in. wicepremier Dmitrij Rogozin oraz szefowie kluczowych państwowych koncernów, jak Gazprom czy Rosnieft, choć nie ma tam samego Władimira Putina i szefa MSZ Siergieja Ławrowa. Teraz ministrowie muszą zdecydować, czy restrykcje obejmą cały zestaw wspomnianych osób, czy tylko część z nich.

– To są zaskakująco twarde sankcje – komentuje amerykański „Christian Science Monitor”.

Aby pokazać, że w sprawie Ukrainy Zachód jest zjednoczony, także w poniedziałek nowe sankcje ma ogłosić Waszyngton.

Już wcześniej Bruksela zawiesiła negocjacje o liberalizacji handlu i ułatwieniach wizowych z Rosją.

To jednak trzeci etap sankcji ma być dla Moskwy szczególnie dotkliwy. Jego wprowadzenie może nastąpić bardzo szybko, przede wszystkim z powodu zdecydowanego zaostrzenia strategii Niemiec wobec Kremla.

– Jeśli Rosja będzie kontynuowała w najbliższych tygodniach swoją dotychczasową politykę, będzie to oznaczało nie tylko katastrofę dla Ukrainy, ale także ogromne zagrożenie dla nas, krajów sąsiednich. W takim przypadku nie tylko stosunki między Rosją i Unią Europejską ulegną zasadniczej zmianie, ale doprowadzi to także do ogromnych strat gospodarczych i politycznych dla Rosji. Nie możemy akceptować prawa dżungli – ostrzegła pani kanclerz.

Zmianę stanowiska Niemiec poprzedziły wielodniowe dyskusje w Berlinie. Decyzja dla Merkel nie jest łatwa, bo jak pokazuje sondaż dziennika „Handelsblatt”, aż 69 proc. Niemców jest przeciwnych nałożeniu na Rosję sankcji, a tylko 24 proc. uważa to za konieczne. Jednak wywodzący się z SPD i znany w przeszłości ze spolegliwego podejścia do Moskwy szef niemieckiej dyplomacji Franz-Walter Steinmeier, który w czwartek spotkał się ze swoimi odpowiednikami z krajów Grupy Wyszehradzkiej, także popiera twardy kurs wobec Moskwy.

Do tak zdecydowanego stanowiska zdaje się przyłączać również Francja. W sobotę prezydent Francois Hollande po raz pierwszy zapowiedział, że „trzeci etap” sankcji obejmie zamrożenie wszelkiej współpracy wojskowej z Rosją, w tym wstrzymanie dostawy dwóch okrętów desantowych typu Mistral o wartości 1,2 mld euro, którą uzgodnił jeszcze Nicolas Sarkozy.

– Decyzję o wstrzymaniu dostaw broni dla Rosji musiałyby jednak podjąć wszystkie inne kraje Unii, w tym Włochy, Niemcy i Wielka Brytania – mówią „Rz” źródła rządowe w Paryżu.

Decyzja o wprowadzeniu trzeciego etapu sankcji najpewniej zostałaby jednak podjęta na nadzwyczajnym spotkaniu przywódców Unii, które na razie nie zostało zwołane. Na razie w Brukseli planowany jest jedynie regularny szczyt poświęcony sprawom gospodarczym w najbliższy czwartek.

– Rosja nie może wiedzieć, co konkretnie sprowokuje wprowadzenie trzeciego etapu sankcji. Niepewność Moskwy wzmacnia skuteczność naszych działań – twierdzą cytowani rozmówcy w Paryżu.

Poza wstrzymaniem współpracy wojskowej Bruksela wprowadziłaby w takim wypadku szereg restrykcji o charakterze gospodarczym.

– Najbardziej dotkliwe byłyby dwie rzeczy. Po pierwsze, odcięcie dostępu dla rosyjskich banków do europejskich i amerykańskich rynków kapitałowych, które w takim przypadku stanęłyby na skraju bankructwa i potrzebowałyby pomocy państwa. Po wtóre, ograniczenie importu rosyjskiego gazu i ropy, który od 10 lat finansował boom konsumpcyjny w Rosji i umacniał popularność Putina – twierdzi ekspert londyńskiego instytutu Capital Economics, Neil Shearing.

Aż 70 proc. dochodów z eksportu surowców energetycznych Moskwy pochodzi ze sprzedaży do Unii. Zdaniem Shearinga rosyjska gospodarka jest o wiele słabsza, niż się powszechnie sądzi i nawet ograniczone sankcje ze strony Zachodu mogą rzucić ją na kolana. Bank Goldman Sachs oblicza, że od początku roku wycofano z Rosji aż 50 mld dolarów kapitału i liczba ta może osiągnąć 130 mld dolarów w całym 2014 roku. Tempo rozwoju rosyjskiej gospodarki już teraz osłabło do 1 proc., najmniej od 2008 r.

Dla Unii, której handel z Rosjanami jest dziesięciokrotnie większy niż wymiana towarowa między USA i Rosją, decyzja o wprowadzeniu sankcji jest trudna. Tym bardziej, że Kreml zapowiedział natychmiastowy odwet. Wojnie handlowej z Moskwą w szczególności są przeciwne Włochy, Hiszpania i Węgry.

Jędrzej Bielecki

Rzeczpospolita