Sezon zimowy teoretycznie trwa od listopada do końca marca. Rzadko bywa tak, by naprawdę aż pięć miesięcy trwała zima z ujemnymi temperaturami i opadami śniegu. Niestety w Chicago w tym roku od połowy grudnia mamy nieustający festiwal mrozu doprowadzający mieszkańców do prawdziwej furii.

Tak źle nie było od dawna. Jak szacuje National Weather Service tylko trzykrotnie w dziejach “Wietrznego Miasta” zdarzyło się tyle dni gdy słupek rtęci opadał do poziomu 0 w skali Fahrenheita. Licząc  z dniami, gdy temperatura wynosiła dokładnie 0 °F, mamy nowy rekord w historii Chicago! Wczorajsze poranne -2°F było 26. przypadkiem tej zimy z temperaturą porażającą i stanowiącą prawdziwe zagrożenie dla zdrowia i życia. Dotychczas tylko przełom 1884 i 1885 roku był tak upiornie zimny, ale dni z „zerem” i poniżej było tylko 25!

Dla przemarzniętych mieszkańców Chicago to jest marne pocieszenie, ale okazało się, że nie wydaje się nam, iż jest tak źle, Chiberia naprawdę panuje w mieście.  Synoptyk Richard Castro twierdzi, że już więcej tak zimnych dni nie będzie, gdyż noce się skracają i ziemię coraz dłużej ogrzewa słońce. Nie gwarantuje natomiast, iż nie wystąpią kolejne opady śniegu. Tu do rekordu z zimy 1978-79 gdy nasypało 89,7 cali dużo nam brakuje, choć mamy czwarty rezultat w historii. Na Chicago spadło tej zimy 73,4 cali białego puchu, choć tak nazywają opady już tylko dzieci i narciarze. Reszta nienawidzi bezustannego machania łopatą, dziur w jezdniach i kłopotów z parkingiem. Spodziewane dziś  i w nadchodzący weekend kolejne opady mogą tegoroczną zimę wysforować na drugie miejsce w historii jeśli chodzi o śnieg.

Na pewno mamy trzeci najzimniejszy sezon zimowy w historii miasta (a przynajmniej, od kiedy rejestruje się temperatury) ze średnią temperaturą 18,8°F i w związku z tym mamy prośbę do Matki Natury: nie chcemy już więcej  ani tego czegoś z nieba, ani powiewów mrozu z północy. Daj nam słonka i ciepełka, a my obiecujemy, że będziemy już grzeczni!

Sławomir Sobczak

foto: Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us