Najbardziej poszukiwany przez policję meksykańską i amerykańską gangster Joaquin Guzman zwany “El Chapo” został w końcu złapany.
Szefa narkotykowego kartelu Sinaloa aresztowano już w 1993 r. w Gwatemali, ale uciekł z więzienia osiem lat później i odtąd się ukrywał. Gangstera ujęto dzisiaj w hotelu w mieście Mazatlan na krańcu Półwyspu Kalifornijskiego, nazywanym ze względu na piękne plaże „Perłą Pacyfiku”. W akcji brały udział doborowe oddziały komandosów meksykańskich i agenci Drug Enforcement Administration. Według zeznań bezpośrednich świadków obyło się bez jednego wystrzału i nikomu nic się nie stało. Aresztowanie maleńkiego wzrostem (155 cm), acz niezwykle groźnego i bezwzględnego bandyty potwierdził Pat Milton, jeden ze śledczych.
Króla narkotyków przetransportowano już do stolicy kraju. Ojciec chrzestny kartelu Sinaloa działa w „branży” od 30 lat, na początku był zwykłym dilerem narkotyków. Następnie zaczął przerzucać ”białą śmierć” do Stanów Zjednoczonych. Kolejnym krokiem był szmugiel marihuany, kokainy i heroiny dla karteli kolumbijskich z Cali i Medellin. Od kilkunastu lat sam jest baronem narkotykowym, a zasięg jego działania rozszerzył się o Australię, Azję i Europę. Za pomoc w ujęciu zbrodniarza DEA wyznaczyło nagrodę w wysokości 7,5 mln dolarów.
Majątek Guzmana liczony jest już w miliardach, magazyn “Forbes” umieścił go na liście najbogatszych na świecie na 701. miejscu, choć do bogactwa innego latynoskiego mafiosa Pablo Escobara z Kolumbii dużo mu jeszcze brakuje.
Około 90 procent kokainy w USA pochodzi z przemytu przez granicę z Meksykiem. Na szczęście ostatnio walka z kartelem Sinaloa zaczęła przynosić wymierne rezultaty, tylko w ubiegłym tygodniu aresztowano kilku czołowych strategów kartelu i co najmniej dziesięcu gangsterów mafii średniego szczebla. W listopadzie ub. roku aresztowano syna wspólnika „El Chapo” Jesusa Vincente Zambada-Niebla, gdy w Arizonie chciał zalegalizować pobyt żony w USA i w tym celu zaaranżował spotkanie z urzędnikami służb imigracyjnych.
W grudniu w kurorcie Puerto Penasco doszło do wielogodzinnej strzelaniny w rezydencji jednego z głównych oficerów kartelu, który zginął gdy z helikoptera wystrzelono kilkaset pocisków. Kilka dni po tym zdarzeniu w Amsterdamie wpadł inny czołowy gangster Sinaloa.
Schwytanie Guzmana kończy długą epopeję zaczętą brawurową ucieczką z meksykańskiego więzienia El Puente Grande w furgonetce z praniem. Rosła legenda bandyty, piosenki o jego wyczynach śpiewali uliczni mariachi i gwiazdy meksykańskiej sceny. Tych, którzy śpiewać nie chcieli znajdowano często martwych. Plotki o jego ucieczce powtarzał lud, według którego protektorem mafiosa był sam prezydent Meksyku Felipe Calderon. Rosła fama, potężniał majątek bezlitosnego gangstera, który krążył pomiędzy Argentyną i Gwatemalą kontynuując swój bandycki proceder. Macki jego organizacji sięgały coraz dalej, jego kokaina i metamfetamina tonami wjeżdżały do Stanów Zjednoczonych. Przygraniczne miasta meksykańskie Tijuana i Juarez spłynęły krwią, wszak Guzman i Ismael „El Mayo” Zambada nie byli jedynymi narkotykowymi królami zainteresowanymi monopolem na rynku. Broń kupowano oczywiście w Stanach Zjednoczonych, ultraszybkie łodzie i samoloty zresztą też. Powstawały laboratoria chemiczne, kopano tunele pod granicą meksykańsko-amerykańską. Opracowano wyrafinowany system dystrybucji narkotyków na cały świat. Tysiące agentów policji i służb specjalnych po obu stronach granicy zajęło się ściganiem potwora. Federalny akt oskarżenia postawiony Guzmanowi i jego 22 towarzyszom w San Diego w 1995 roku obejmował: pranie pieniędzy na ogromną skalę i przemyt ośmiu (!) ton kokainy. Wieśniacy latynoscy mający dzięki „El Chapo” zbyt na hodowane na górskich zboczach liście konopii, marihuanę i mak ukrywali zbiega przed władzami, które często zastraszane i skorumpowane udawały tylko, iż Guzmana szukają. Narkotykowy król grał prześladowcom na nosie, a to się pokazał w Cabo San Lucas zaraz po spotkaniu ministrów spraw zagranicznych z całego świata, a to udał się na wakacje do Cabo podczas wizyty ówczesnej sekretarz stanu USA Hillary Clinton.
Od początku wieku trwa okrutna wojna pomiędzy kartelami Sinaloa i Zeta, ci pierwsi przejęli władzę w porcie Veracruz. Guzman stracił natomiast Nuevo Laredo, za to rywale opanowali część stanów Sinaloa i Jalisco. W wyniku brutalnych walk zginęło już ponad 70 tys. obywateli Meksyku. Sam Guzman szczęśliwie uchodził z wielu zasadzek jakie na niego zastawiały władze i konkurencja. Najsłynniejsza akcja, próba zabicia młodego wówczas gangstera, miała miejsce na lotnisku w Gaudalajarze w 1993 roku, gdy wynajęty przez kartel z Tijuany zabójca pomyłkowo zamiast Guzmana zastrzelił kardynała Juana Jesusa Posadas Ocampo, co rozwścieczyło bogobojnych Meksykanów.
Od tego czasu minęło wiele lat i dopiero dzisiejsza akcja kończy wieloletnią pogoń za niewielkim wzrostem, ale słynącym z inteligencji i nie mającym miłosierdzia w sercu gangsterze.
Sławomir Sobczak
meritum.us