Rzucenie palenia działa silniej niż antydepresanty poprawiające nastrój – pisze Krzysztof Kowalski.

Niektórzy palą, bo lubią, i nie mają zamiaru walczyć z nałogiem (casus Wisławy Szymborskiej czy Marii Czubaszek). Ale dla ogromnej rzeszy palaczy uzależnienie w pewnym momencie staje się na tyle uciążliwe, że decydują się na „heroiczny” krok, zwłaszcza że rośnie świadomość szkodliwości wyrobów tytoniowych.

Według szacunków internetowej poradni dla pragnących rzucić nałóg (www.jakrzucicpalenie.pl) 2,7 mln palaczy w Polsce gotowych jest na to dramatyczne rozstanie. Statystyczny rzucający potrzebuje ośmiu prób, aby zwyciężyć. W tej konkurencji, odwrotnie niż w sporcie, wspomaganie jest dozwolone i zalecane. Dlatego niewolnicy dymka sięgają po gumy z nikotyną, tabletki, plastry, pastylki do ssania.

Teraz otrzymują dodatkowe wsparcie w postaci wyników badań naukowych opublikowanych w prestiżowym piśmie „British Medical Journal”.

Zespół badaczy z brytyjskiego Uniwersytetu w Birmingham, kierowany przez dr Genmę Taylor, poddał analizie 26 prac naukowych poświęconych problemowi rzucania palenia.

Osoby, których przypadki zostały ujęte w tych pracach, miały średnio 44 lata i wypalały od 10 do 40 papierosów w ciągu doby. 48 spośród tych nałogowców to mężczyźni. Wszyscy ci palacze byli ankietowani przed  podjęciem próby rzucenia palenia, a następnie w trakcie rzucania, w odstępach od sześciu tygodni do sześciu miesięcy.

Okazało się, że ci, którym się powiodło, byli mniej skłonni do przygnębienia i złego nastroju. Byli spokojniejsi, mniej zestresowani, a także mieli bardziej pozytywne spojrzenie na życie od tych, którzy doznali porażki. Poprawa była zauważalna nawet u osób mających zaburzenia mentalne podczas rzucania palenia. Żadne zmiany stanu mentalnego nie następowały u osób, które od nowa wpadły w nałóg.

– Wyniki naszych badań rozwiewają  fałszywy mit na temat tytoniu. Nie działa on jako środek antystresowy i relaksacyjny, odprężający. Porównując niepalących z palącymi, ci ostatni mają więcej problemów psychicznych – podkreśla dr Genma Taylor.

Według Światowej Organizacji Zdrowia rocznie tytoń zabija na świecie 6 mln ludzi. W 2030 roku będzie ich 8 mln. Dlatego próby rzucania palenia powinny być priorytetem służby zdrowia praktycznie we wszystkich krajach.

Z badań przeprowadzonych przez naukowców z University College London wynika, że rzucenie palenia udaje się częściej, gdy decyzja podejmowana jest nagle, nie poprzedza jej długie planowanie. Zespół pod kierunkiem prof. Roberta Westa analizował przypadki ponad 1.900 palaczy i ekspalaczy. Niemal połowa ankietowanych przyznała, że próba rzucenia palenia podjęta była spontanicznie, przy czym udawała się dwukrotnie częściej niż w przypadku prób zaplanowanych.

Podobny wniosek wynika z polskich badań przeprowadzonych przez CBOS. Ankietowanych pytano, jakie środki i metody stosowali, rzucając palenie. Silną wolę i mocne postanowienie zadeklarowało 96 proc. respondentów. Kolejne środki i sposoby wspomagające, uszeregowane według skuteczności, przedstawiają się następująco: stopniowe ograniczanie liczby wypalanych papierosów (25 proc.), ruch, wzmożony wysiłek fizyczny (10 proc.), farmakologiczne środki, gumy do żucia, tabletki, plastry (7 proc.), dieta, spożywanie określonych pokarmów (2 proc.), zabiegi medycyny niekonwencjonalnej (2 proc.), psychoterapia (1 proc.).

Wiele osób powstrzymuje się przed rzuceniem nałogu z obawy o przybieranie na wadze. Dr Henri-Jean Aubin z Uniwersytetu Paris Sud badał grupę osób, które rzuciły palenie. 37 proc. badanych przybrało na wadze w ciągu roku od 3,7 do 5 kg, u 34 proc. waga wzrosła 5–8 kg, 13 proc. badanych przybrało na wadze ponad 8 kg. Natomiast u 16 proc. nastąpił spadek wagi.

Krzysztof Kowalski

Rzeczpospolita