Kolejna kumulacja w międzystanowej loterii Power Ball dobiegła końca. Po wczorajszym losowaniu 425 milionów dolarów zgarnie szczęśliwy gracz z Kalifornii.

W środowym, 19 lutego, ciągnięciu padły numery: 1, 17, 35, 49, 54 i dodatkowa 34. Kupon, na którym widniał komplet prawidłowych liczb został nadany w Milpitas w Kalifornii (nieopodal San Jose). Ponadto jeden gracz z Teksasu wytypował (bądź zrobiła za niego to maszyna – system quick pick, czyli na chybił trafił) podstawową piątkę, ale że grał w Power Play (zakład 3 dolary, normalny kosztuje $2) to skasuje 2 miliony “zielonych”. Z kolei tzw. normalne piątki, czyli zestaw zasadniczych 5 liczb na kuponach nadanych za jedyne 2 dolary widniał w 12 przypadkach. Oznaczało to wygraną po milionie “baksów”, niestety w tym gronie nie ma żadnego gracza z Illinois.

425 milionów dolarów  jest 6. najwyższą wygraną w amerykańskich loteriach, a 4. w Power Ball. Rekordowa pula w tej grze, obejmującej 43 stany oraz dystrykt Waszyngton i amerykańskie Wyspy Dziewicze, była udziałem 84-letniej kobiety z Florydy, która w maju ubiegłego roku trafiając komplet liczb zwinęła w pojedynkę wygraną opiewającą na 590 milionów dolarów. Do wypłaty ma w sumie $371 mln, jako że zdecydowała się na odbiór nagrody w formie ratalnej. Zdecydowana większość czytelników w tym miejscu pomyśli, iż babcia lekko zwichrowała, jako że planowanie odbioru 22 rocznych czeków mogłoby oznaczać, że zamierza jeszcze dłuuugo pożyć. Czyli co najmniej do 106. wiosny. Daj jej Boże szczęście, niech sobie żyje w dobrobycie ponad sto lat, jakkolwiek jej decyzja wcale nie jest – jakby mogło się wydawać – dziwactwem. Mianowicie wgłębiając się w prawne zawiłości loterii w Stanach Zjednoczonych dowiemy się, że wygrane można przepisywać w spadku. Czyli wyznaczając konkretne osoby (nawet kilka, a nie tylko jedną) po śmierci lotkowego multimilionera raty wielkiej wygranej mogą pobierać spadkobiercy. Stąd w tym szaleństwie jest metoda na ścięcie o praktycznie połowę wielkości wygranej w przypadku pobrania gotówki.

Jakie decyzje odnośnie podjęcia astronomicznej wczorajszej wygranej podejmie zwycięzca z Kalifornii okaże się niebawem. Wszak zdecydowana większość lotkowych szczęśliwców decyduje się na opcję gotówkową. Bo choćby przy obcięciu o 1/2 wygranej wielkości 425 milionów “zielonych” i tak sporo zostaje. Oj, sporo…

Gratulując farciarzowi z okolic San Jose możemy czekać na kolejną kumulację licząc, iż kiedyś i fortuna do nas się uśmiechnie. Nie zapominając jednak, że szanse na wytypowanie w PB pełnego zestawu liczb są iście mikroskopijnie. Dokładnie to 1 do 175.223.510. No, ale jeśli gdzieś ktoś co jakiś czas trafia i kasuje niebotyczne pieniądze to czemu nie wyjść szczęściu naprzeciw i samemu nie spróbować. Jeden kupon kosztuje aby tylko 2 dolarki, które mogą przeobrazić się w miliony. Czego szczerze życzymy naszym czytelnikom. Może następna wielka wygrana będzie udziałem jakiegoś Polonusa.

Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us