Bruksela może wprowadzić wizy dla amerykańskich dyplomatów, jeśli Stany Zjednoczone w ciągu sześciu miesięcy nie zniosą ograniczeń dla Polaków w podróżowaniu do USA.
Unia po raz pierwszy staje solidarnie w obronie tych pięciu państw, których obywatele wciąż potrzebują pozwolenia na wjazd do Ameryki, mimo że Amerykanie od lat mogą bez przeszkód przyjeżdżać do całej Wspólnoty.
Zgodnie z nową regulacją Polska, Bułgaria, Rumunia, Cypr i Chorwacja miały do poniedziałku zawiadomić Komisję Europejską o tym, że Waszyngton nie respektuje wobec nich zasady wzajemności, jeśli chodzi o warunki podróżowania. Jeśli w ciągu 90 dni amerykańskie władze nie zmienią swojego stanowiska, każde z wymienionych pięciu państw może wystąpić do KE z wnioskiem o nałożenie na USA restrykcji.
– Chodzi o wprowadzenie wiz dla niektórych kategorii przyjezdnych z Ameryki, jak dyplomaci, albo uzależnienie wejścia w życie porozumień handlowych od zniesienia wiz – tłumaczą „Rz” źródła w Komisji.
Wystąpienie polskiego rządu z taką inicjatywą jest mało prawdopodobne ze względu na strategiczny charakter naszych stosunków z Ameryką. Jednak pół roku po wejściu w życie nowych regulacji ruch będzie już należał do samej KE. Może ona albo wprowadzić wizy dla amerykańskich dyplomatów, albo przedstawić w tej sprawie raport dla Parlamentu Europejskiego lub Rady UE.
Po 24 miesiącach sprawa staje się jeszcze poważniejsza. Wówczas Komisja Europejska będzie musiała wprowadzić na rok wizy dla wszystkich Amerykanów przyjeżdżających do Unii, o ile nie sprzeciwi się temu albo Rada UE, albo Parlament Europejski.
Zaostrzenie przepisów to zasługa Czech. Z projektem nowej regulacji Praga wystąpiła dwa lata temu, gdy Kanada przywróciła wizy dla Czechów z powodu dużej liczby wniosków o azyl składanych przez czeskich Romów. Naszych południowych sąsiadów bardzo mocno poparł Parlament Europejski.
Czesi postawili na swoim, choć niekoniecznie dzięki Brukseli. W listopadzie zeszłego roku Ottawa zniosła dla nich wizy, gdy władze nad Wełtawą zagroziły zawetowaniem kanadyjsko-europejskiego porozumienia o wolnym handlu.
Naciski Komisji okazały się jednak skuteczne wobec innych krajów, które utrzymywały wizy wobec obywateli niektórych państw Unii, choć ich obywatele korzystali z ruchu bezwizowego do Europy: Japonii, Brunei i Brazylii. Problemem pozostał już tylko w stosunkach z USA oraz Kanadą, która utrzymuje wizy dla Rumunów i Bułgarów.
Okazja do pójścia w ślady Czechów pojawi się już wkrótce. W przyszłym roku Bruksela i Waszyngton chcą zakończyć negocjacje nad Transatlantyckim Partnerstwem dla Handlu i Inwestycji (TTIP). Barack Obama liczy, że umowa wejdzie w życie jeszcze przed końcem jego drugiej kadencji w 2016 r., ale na to musi być zgoda wszystkich państw Wspólnoty, w tym Polski.
Czy na tak drastyczny ruch starczy polskim władzom odwagi, można jednak wątpić. W chwili wejścia w życie nowej regulacji w sprawie wzajemności w sprawach wizowych największe kraje UE, jak Niemcy, Francja, Włochy czy Hiszpania, przyjęły oświadczenie, w którym zapowiedziały, że nie podejmą decyzji o restrykcjach wobec Waszyngtonu bez wzięcia pod uwagę „negatywnych konsekwencji politycznych, jakie to mogłoby mieć dla strategicznych relacji” z USA. Pod tym oświadczeniem podpisały się także polskie władze.
Polska, podobnie jak Rumunia czy Bułgaria, nadal prowadzi zresztą dwustronne negocjacje z Amerykanami w sprawie spełnienia warunków ruchu bezwizowego. Chodzi m.in. o wymianę danych wywiadowczych w sprawie terrorystów i przekazywanie danych o osobach lecących do USA.
Spór może jednak rozwiązać się sam. Amerykanie utrzymują dla Polaków wizy, bo wnioski przeszło 3 proc. naszych rodaków są odrzucane. W ramach omawianej obecnie w Kongresie reformy polityki migracyjnej ten próg mógłby zostać podwyższony nawet do 10 proc. (czego Polacy i tak jednak nie spełniają). Reforma ma także doprowadzić do legalizacji pobytu w USA ok. 11 mln żyjących na czarno imigrantów.
Jędrzej Bielecki
Rzeczpospolita