– Baco co robicie jak macie wolny czas?
– Siedzem i dumom…
– A jak nie macie czasu?
– To ino siedzem…

***

Policjant zatrzymuje bacę jadącego furmanką.
– Baco, co wieziecie?
Baca nachyla się i szepcze:
– Siano.
– Czemu tak cicho mówicie?
– Zeby koń nie usłysoł!

***

Baca siedzi na drzewie. Przechodzący pytają się go:
– Baco, co robicie na drzewie?
– Pilnujem.
– A czego?
– Zebyk nie spodł.

***

Wywiad z bacą:
– Baco, jak wygląda wasz dzień pracy?
– Rano wyprowadzam owce na hale, wyciągam flaszkę i piję…
– Baco, ten wywiad będą czytać dzieci. Zamiast flaszka mówcie książka.
– Dobra. Rano wyprowadzam owce, wyciągam książkę i czytam. W południe przychodzi Jędrek ze swoją książką i razem czytamy jego książkę. Po południu idziemy do księgarni i kupujemy dwie książki, które czytamy do wieczora. Wieczorem idziemy do Franka i czytamy jego rękopisy.

***

Egzaltowana turystka mówi do górala:
– Ależ pan musi być szczęśliwy… patrzy pan na zaślubiny górskich szczytów z obłokami, widuje pan zachodzące słońce wypijające czar niknącego tajemniczego dnia…
– Oj, widywołek jo, widywołek – komentuje baca – ale jus teroz to nie pijem…

***

Turysta pyta bacy:
– Baco, a macie jakieś tu atrakcje turystyczne?
– Mieliśwa, ale niedowno wysła za monz.

***

Siedzi sobie baca i pilnuje wyciągu krzesełkowego. Siedzi, turyści jeżdżą, wszystko pod kontrolą. Nagle baca wstał i wyłączył wyciąg. Turystami bujnęło. Wiszą. Co sprytniejsi zleźli z wyciągu po słupach i lecą do bacy:
– Baco, baco, co robicie? Zimno jest, tamci pozamarzają, puśćcie ten wyciąg!
– Nie pusce!!!
– Dlaczego?
– Ktoś pedzioł do mnie “ch…”!
– Baco, niemożliwe, tu jest dużo turystów z zagranicy, pewnie ktoś powiedział do was “How do You do”, czyli “jak się macie”!
– A moze… dobze, pusce wyciąg.
Baca puścił wyciąg i siedzi. Myśli i mruczy pod nosem:
– Chałdujudu… Chałdujudu… Chałdujudu… Moze i tok… ale dlacego dodoł złamany?

***

Przez góry idzie turystka i widzi bacę pasącego owce:
– Baco! Jak Wam powiem ile macie owiec to mi dacie jedną? – pyta kobieta.
– A dom!
– To macie ich 132 sztuki!
Baca dotrzymał słowa i oddał kobiecie owcę.
Po kilku chwilach baca krzyczy:
– A jak Wam powiem jaki kolor włosów miała pani przed zafarbowaniem to mi pani odda owcę?
– No dobra, oddam!
– To byłyście blondynką!
– A skąd baca wie?
– Bo mi pani owczarka zabrała!

***

Baca popijał z turystą japońskim w gospodzie. Jak popili, to postanowili się sprawdzić w walce. Japończyk szybko pokonał bacę.
Góral podnosi się z ziemi i pyta:
– Co to było?
– Dżu-dżitsu!
Wypili znów, a po chwili Japończyk znalazł się na podłodze.
Kiedy po tygodniu oprzytomniał w szpitalu, spytał bacę:
– Co to było?
– Ciu-pa-ga!

***

Policja podejrzewała bacę o pędzenie bimbru. Baca oczywiście się nie przyznawał lecz policja przeprowadziła przeszukanie jego chaty i na strychu znaleziono sprzęt do pędzenia bimbru.
– I co baco, teraz też się nie przyznajecie? – pyta policjant.
– To moze posondzicie mnie tyz o gwołt? Spzynt do tego tyz mom!

***

Siedzi góral na kamieniu i kręci przyrodzeniem.
– Co robicie baco?
– Dostołek kredyt z Unii Europejskiej to i rozkrencom interes.

***

Brzydka wczasowiczka wysiada z pociągu – baca ma ją zaprowadzić na kwaterę. Idą gdy nagle góral wciąga wczasowiczkę w kosodrzewinę i wykorzystuje. Pani bardzo zadowolona pyta:
– Podobam się wam, baco, co?
– Niespecjalnie, ale źle się chodzi po turnickach, kiedy styrcy…

***

Stary baca siedzi na przyzbie i patrzy na przechodząca Maryśkę.
– Chodź no Marycha, pokochomy się…
– A co wy tez baco, do kościoła idem!
Mija pięć minut i Maryśka wraca.
– Wicie baco, tak se myśle. Kościół stoł i stoć bedzie, a z womi to juz róznie bywo…

***

Plotkują gaździny:
– Wiecie co, Maryśka. Robiłak to wcoroj z pzyjezdnym, takim inteligentem!
– No, no, no, godojcie, godojcie jesce!
– No, wiecie, on mioł penisa!
– Ooo! A co to takiego?
– Taki som jakiego mo w portkach mój stary, ino ze giętki!

***

Baca dobiera się do gaździny.
W pewnym momencie gaździna mówi:
– Baco, gniewom się.
– A o co się gniewocie, gaździno?
– Jo nie mówie, ze sie gniewom ino ze sie wom gnie!

***

Przed ślubem baca pomalował sobie członka na zielono i myśli sobie tak: “Jak o nic moja zonecka nie spyto to jest ino dziołcha pozondna – a jak spyto cemu taki zielony to dam w pyscysko i spytom: A gdziez ty scierwo innego widziołaś?!!!”

***

Przyjechał turysta z turystką w góry. Nocują u bacy. Rano baca pyta:
– Czy wy w nocy nic ze sobą nie robicie, że się światło cały czas pali?
– Baco, przy świetle to dopiero przyjemność!
Na drugi dzień turysta pyta bacę:
– No i jak, lepiej przy świetle?
– Ooo, lepiej, lepiej, lepiej, no i ile dzieci miały uciechy!

***

Siedzi baca na górce i buja się. Podchodzi turysta i pyta się bacy:
– Baco, co się tak bujacie?
– Panocku, jo sie nie bujom ino wahom sie.
– Jak to się wahacie?
– Ano panocku byłek wcoroj ze starą na weselu. Dostałek po mordzie, ukrodli mi portfel i zegarek, a starą zgwałcili a na dodatek zaprosili jesce na poprawiny.
– I co? – pyta się turysta. – Idziecie?
– Stara chce iść ale jo sie jesce wahom.

***

– Baco, czy pokażecie nam Giewont? – pytają turyści.
– Jo. Widzita ta pierwsza gorka?
– Tak.
– To nie je Giewont. A widzita ta druga gorka?
– Tak.
– To tyz nie je Giewont. A widzita ta trzecia gorka?
– Nie.
– To je Giewont.

***

Pewien turysta mówi do górala:
– Ale macie tu piękne widoki.
Góral odpowiada:
– E, tam, nie widzem, bo mi góry zasłoniają.

***

Wchodzi baca do sklepu i nie patrząc na ludzi stojących w kolejce podchodzi do lady! Wtem odzywa się jakaś gaździna:
– Ej baco, stońcie se na końcu!
– Jak zeście som tacy mondzy gaździno to stońcie se na cyckach!

***

Przychodzą turyści do bacy:
– Baco jaka jutro będzie pogoda?
– Bedzie piknie słonecko świecić.
Sprawdziło się, więc przychodzą także na drugi dzień.
– Baco a jaka pogoda będzie jutro?
– Jesce nie wiem, bo dzisioj radia nie słuchołem.

***

Jedzie mocno zanietrzeźwiony baca wozem i zatrzymuje go policjant:
– Nooo baco – przegięliście! Kartę woźnicy!
– Ni mom…
– No to dowód osobisty.
– Ni mom…
– No to paszport, legitymację – cokolwiek!
– Ni mom…
– Ech baco… adres podajcie.
– www. baca.pl

***

Baca oprowadza turystów po Tatrach.
– Tatry mają dwa miliony lat i trzy miesiące.
– Baco, skąd wiecie to z taką dokładnością?
– A był tu jeden profesor trzy miesiące temu i gadał, że mają dwa miliony. To ile mogą mieć teraz?

***

Dziennikarz przeprowadza wywiad ze starym góralem, pięciokrotnym wdowcem:
– A swoją drogą, to zastanawiające, że pochował pan już pięć żon.
– A co tu sie zastanowioć? Po prostu scynście od Boga i tyle!