Mężczyźni w średnim wieku, którzy przez lata dużo piją, są bardziej narażeni na demencję niż abstynenci – dowodzą brytyjscy badacze – pisze Krzysztof Urbański.

Takie są wyniki badań na grupie ok. 5 tys. brytyjskich mężczyzn. Okazało się, że ci, którzy ostro pili alkohol, starzeli się szybciej, niż ci, którzy pili umiarkowanie lub w ogóle wstrzymywali się od  tej używki. Badania wykazały, że zdolność do logicznego myślenia ludzi dużo pijących była taka jak u ludzi o dwa lata starszych. Z pamięcią było jeszcze gorzej, tu różnica „wieku mózgu” między pijącymi a niepijącymi wynosiła aż sześć lat.

– Naukowcy nie stwierdzili takiego efektu u kobiet – powiedziała dr Severine Sabia, autor badania z University College w Londynie. – Włączyliśmy do eksperymentu pijące kobiety, aby wiedzieć, czy alkohol działa na nie w ten sam sposób jak na mężczyzn.

Dla dr Sabii nie jest zaskoczeniem, że używanie alkoholu może niekorzystnie wpływać na mózg, ale dotychczas prowadzone badania skupiały się na młodszych mężczyznach. Sytuacja w grupie mężczyzn w wieku 44–69 lat była nie do końca jasna. Trudno było odróżnić obniżenie możliwości psychicznych  spowodowanych naturalnym starzeniem się od tych wynikających z nadużywania alkoholu.

Badania zostały opublikowane w internetowym wydaniu magazynu „Neurology”.

– Nie można było zidentyfikować określonej minimalnej dawki alkoholu, przy której rozpoczyna się ryzyko demencji  u mężczyzn – przyznała dr Sabia.

Badania wykorzystują dane z ponad 20 lat. Za pomocą ankiet badacze obliczyli średnie spożycie alkoholu w okresie dekady poprzedzającej osiągnięcie wieku 55 lat. Potem w ciągu następnej dekady naukowcy śledzili spadek zdolności umysłowych za pomocą testów przeprowadzanych co pięć lat. Badania obejmowały  też zdolność hamowania swoich reakcji, utrzymanie skoncentrowanej uwagi oraz umiejętność adaptowania się do sytuacji.

Przyspieszenie spadku możliwości psychicznych odnotowano w grupie mężczyzn najwięcej pijących. Obejmowała ona 469 osób. Minimalna dawka alkoholu uznana za niebezpieczną to równowartość około 360 gramów wina dziennie lub około 850 gramów piwa. Ale niektórzy w tej grupie pili trzy razy więcej.

– Z eksperymentu nie wynika jednak, że mężczyźni, którzy pili minimalną ilość alkoholu uznaną za niebezpieczną, muszą być narażeni na ryzyko przyspieszonego spadku możliwości psychicznych – komentuje dr Sara Jo Nixon z Uniwersytetu Florydy w Gainesville, która nie brała udziału w tym projekcie. – To, że badania wskazują na pewien związek między piciem i szybszym spadkiem formy psychicznej to jeszcze nie dowód, że odpowiada za to wyłącznie alkohol.

Dr Sabia broni się twierdząc, że różnica w możliwościach spowodowana alkoholem w tych badaniach da się udowodnić.

Krzysztof Urbański, ap

Rzeczpospolita