Analiza billingów telefonicznych wpływa w minimalnym stopniu na podniesienie poziomu bezpieczeństwa USA.
Do takiego wniosku doszli analitycy ponadpartyjnego think tanku New America Foundation po dokładnym przyjrzeniu się działaniom amerykańskich służb powołanych do walki z terroryzmem. Konkluzje raportu mogą wpłynąć na konkretne propozycje dotyczące ograniczenia działań inwigilacyjnych służb wywiadowczych. Te prezydent Barack Obama przedstawi już w ten piątek, choć nikt w Waszyngtonie nie spodziewa się rewolucji.
Z opublikowanych w tym tygodniu wyników analizy wynika, że w ogromnej większości wypadków impulsem do wszczęcia 225 śledztw przeciwko terrorystom lub grupom terrorystycznym, które postawiono w stan oskarżenia po zamachach z 11 września były informacje zebrane konwencjonalnymi metodami. „To tradycyjne metody śledztwa, takie jak korzystanie z informatorów, sygnały ze społeczności lokalnych oraz konkretne działania wywiadowcze stanowiły pierwszy bodziec do działań śledczych w większości przypadków. Wpływ szeroko zakrojonych programów inwigilacji prowadzonych przez NSA (National Security Agency) okazał się minimalny” – można przeczytać w raporcie.
Analitycy New America Foundation doliczyli się, że dane zebrane przez rządowe agencje „odegrały w miarę znaczącą rolę najwyżej w przypadku 1,8 proc. rozpoczynanych spraw”. Ta konkluzja stoi w jawnej sprzeczności z deklaracją Baracka Obamy sprzed kilku miesięcy, że programy inwigilacji pomogły w zlikwidowaniu „co najmniej 50 zagrożeń” dla bezpieczeństwa narodowego. W praktyce bowiem – zgodnie z raportem think tanku – na 225 spraw, program inwigilacji pomógł zaledwie w dwóch przypadkach. Jeden z nich, które przytacza New America Foundation, dotyczył taksówkarza z San Diego w Kalifornii, którego skazano za przesłanie 8,5 tys. dolarów związanej z al-Kaidą organizacji terrorystycznej w Somalii.
Program NSA, którego istnienie ujawnił w ubiegłym roku były pracownik amerykańskiego wywiadu Edward Snowden, polega na gromadzeniu danych dotyczących numerów telefonów oraz czasu trwania rozmów telefonicznych ogromnej większości Amerykanów, które są następnie poddawane analizie. Treść samych rozmów nie jest jednak rejestrowana.
Wyniki analizy New America Foundation są podobne do konkluzji przedstawionych w ubiegłym miesiącu prezydentowi Barackowi Obamie przez specjalny, powołany w tym celu zespół. Także i w tamtym przypadku eksperci orzekli, że program inwigilacji nie odegrał kluczowej roli w zapobieganiu atakom terrorystycznym. Według autorów raportu problemem amerykańskich służb antyterrorystycznych nie jest gromadzenie zbyt małej ilości danych z programów monitorowania billingów czy internetu, ale brak przepływu już posiadanych informacji pozyskanych przede wszystkim dzięki konwencjonalnym działaniom śledczym.
Mimo tych konkluzji nikt nie spodziewa się, że administracja Baracka Obamy zrezygnuje całkowicie z kontrowersyjnych programów gromadzenia i analizy billingów. Powszechnie oczekuje się, że w piątek prezydent przedstawi propozycje zmian, które mają uspokoić oburzone głosy obrońców wolności obywatelskich.
— Korespondencja z Nowego Jorku
Tomasz Deptuła
Rzeczpospolita