Po Sylwestrze pozostało już tylko wspomnienie. Rozebrano rusztowania ogromnych konstrukcji wzniesionych w Gdyni, Krakowie i Wrocławiu na telewizyjne wielkie widowiska, uprzątnięto tony śmieci.
Przez łamy prasy i internetowe portale przewinęła się fala dyskusji, kto wypadł doskonale, a kto nader blado. Moimi kandydatami do tytułu sylwestrowego niewypału roku są Joanna Liszowska i Krzysztof Krawczyk. Ten ostatni jeśli ma tak się prezentować jak rok temu we Wrocławiu, a tydzień temu w Gdyni to niech zakończy swą piękną karierę. Ledwo poruszający się po estradzie, prawie nie otwierający ust z przedziwnie nabrzmiałą wysmarowaną jakby samoopalaczem twarzą wywołuje jedynie współczucie. Wielkim przegranym tego swoistego wyścigu na sylwestrowe gale został Kraków, gdzie było najmniej widzów i który miał najmniejszą telewizyjną oglądalność. Królowała Gdynia gdzie było najtłoczniej (200 tys.), a transmisję z przywitania Nowego Roku obejrzało najwięcej telewidzów.
Wrocław zajął miejsce w środku stawki i właśnie tu od kilku dni przebywam i podziwiam piękno oraz skalę zmian jakie nastąpiły w nim w ostatnich dwóch dekadach. W miejsce potężnej wieży oświetleniowej zbudowanej na sylwestrowe szaleństwa stanęła na wrocławskim rynku estrada kilka razy mniejsza od noworocznej. Na tej scenie dziś śpiewano kolędy i pastorałki. Wykonawcami byli muzycy i ich dzieci z formacji Arka Noego. Oczywiście powodem spotkania grupy z wrocławianami było dzisiejsze święto Objawienia Pańskiego czyli Trzech Króli.
Święto zwane też Epifanią to od kilku lat ponownie w Polsce dzień wolny od pracy. Uliczne jasełka, na czele których idzie Orszak Trzech Króli to wspólne kolędowanie – nota bene dziś w całym kraju przy nietypowej pogodzie: jest słonecznie i ciepło – zgromadziło w wielu miastach pomiędzy Odrą a Bugiem bodajże miliony wiernych. We Wrocławiu pod wielką choinką usytuowaną u zbiegu Rynku i placu Solnego od samego rana toczyły walki całe grupy Aniołów z Diabłami. Przejście kolorowego tłumu z Ostrowa Tumskiego do centrum miasta było zgromadzeniem aż 30 tys. wiernych, którzy w ten sposób chcieli uczcić objawienie się Boga człowiekowi. Odtworzenie historii opisanej w Ewangelii św. Mateusza, wg której Mędrcy ze Wschodu przybyli do Betlejem by oddać cześć Jezusowi, zainteresowało dwa razy liczniejszą widownię. Na wrocławskim placu pod Ratuszem było dziś cudownie ciepło, temperatura sięgała 10 stopni Celsjusza, ale jeszcze bardziej radowała serca obecność takiego tłumu zjednoczonego wspólnym śpiewem kolęd. Mamy więc zgodnie z obyczajem poświęcone złoto i kadzidło, także kredę, która posłuży księżom do zapisania na naszych drzwiach K+M+B 2014 co jak pewnie wszyscy wiemy nie oznacza imion Kacpra, Melchiora i Baltazara, a oznacza Christus Multorum Benefactor czyli Chrystus dobroczyńcą wielu.
Dzisiejszy dzień jest dla wyznawców prawosławia wigilią świąt Bożego Narodzenia, dla rzymsko-katolików oznacza początek karnawału. Skończyły się Gody, zabawę czas zacząć!
Tekst i zdjęcia
Sławomir Sobczak
meritum.us