I znowu zaskoczyła nas zima. Pierwszy mróz i śnieg uświadamiają nam, że nadeszła kolejna pora roku w naszym jakże krótkim życiu.

Nadchodzą radosne święta i już niemal wszędzie słychać dobrze nam znane pastorałki serwowane rokrocznie, wciąż te same. Jakoś nikt się nie trudzi, by napisać coś nowego, bardziej dopasowanego do wieku. Zagoniony człowiek nie znajduje już czasu na prywatne myślenie, a wszystko, co robi zostaje za bramą fabryki czy biurka. Dzisiaj liczy się dyspozycyjność, najlepiej całodobowa. Całkowite oddanie człowieka pracy, obecnie zakorzeniło się na stałe. Ile czasu tak naprawdę poświęcamy najbliższym – coraz mniej. Ciągle wzrastają normy, dobrze nam znane z czasów komunizmu; więcej, coraz więcej, świetnie byłoby gdyby wraz ze wzrostem norm postępowało wynagrodzenie, ale ono wciąż nie nadąża. Ludzie czekają na zarobione pieniądze miesiącami, a czasem i dłużej. Umowy śmieciowe (ostatnio modne) nie zapewniają pracownikom żadnych warunków socjalnych. Dawniej trudno było się zwolnić z pracy, dzisiaj wyrzuca się ludzi jak śmieci. Tu rzeczywiście powracamy do historii.

Będzie lepiej, w Ameryce od nowego roku każdy obywatel otrzyma wybrane przez siebie ubezpieczenie, oczywiście jeżeli za nie zapłaci, a jak nie, to kara. Dlatego tak ważne są świąteczne prezenty, bo jeśli sam człowiek nie kupi sobie jakiegoś drobiazgu, to może być pewien, że od nikogo nic nie dostanie. Mówią, że za darmo boli gardło. Za wszystko trzeba słono płacić, dla przykładu: mandat za nieprawidłowe parkowanie wzrósł trzykrotnie (z $25 do $75), bez żadnego uprzedzenia. I tak jest niemal ze wszystkim. Już nie ma ulic bez parkometrów, a mimo wszystko “sakwy w mieście puste”. Zagrożone są świadczenia emerytalne pracowników miejskich. Zdaje się, że pomału wchodzimy na drogę podobną na jakiej znalazło się Detroit, obym się mylił.

Na ulicach kamery mierzące szybkość, na skrzyżowaniach pomocne daltonistom, a wszystko to ma służyć dobru człowieka. Może łatwiej wymienić gdzie jeszcze kamer nie ma. Nowożytny człowiek musi się ciągle bać. To jedyny sposób, by nie podnosił zbyt wysoko głowy i był posłuszny panu. Zamyka się wyremontowane szkoły, a włożone miliony dolarów przekreśla się lekką ręką, ale jeśli ludzie zbyt wiele wiedzą, edukacja staje się zbyteczna. Wedle ostatnich sondaży 1/3 mieszkańców Stanów myśli, że Presley żyje, skoro śpiewa, nie może być inaczej.

Jesteśmy kolejnym stanem z przegłosowaną ustawą gejowską, będzie więcej wesel, same powody do dumy i na co ludzie narzekają.

Święta za pasem, a przed domami coraz mniej oświetleń, a nawet jeśli są, to sporadycznie i o wiele skromniejsze. Gdzie podział się amerykański przepych, gdzie odpłynęło bogactwo i te wielkie “fury” zdobiące autostrady. Nie widać w ludziach entuzjazmu, ale jeśli posłucha się wiadomości wszystko staje się jasne. Statystyki same mówią za siebie: giną niewinni ludzie na ulicach miasta, banki zabierają domy, brak pracy, wszystko dokoła zadłużone. W sklepach materiały wątpliwej jakości, prawie nic nie produkuje się wewnątrz kraju, słowem marność nad marnościami.

Na wyboistych ulicach pojawiają się jakieś “maluchy”, a na skrzyżowaniach biedacy wyciągający ręce po jałmużnę – dokąd nas prowadzisz Ameryko.
A tymczasem wiele dzieje się na świecie. Ukraina dobija się do Unii, Anglia zamierza ją opuścić, umiera Nelson Mandela. Trudno za nowościami nadążyć, choć i one są smutne. Rosja rozmieszcza rakiety, wojnom nie ma końca. Tymczasem tak wiele mówi się o pokoju, o prawach człowieka i demokracji, którą trudno gdziekolwiek dostrzec.

A co w kraju nad Wisłą?: 32. rocznica wojny z narodem, która moim zdaniem nigdy się nie skończyła. Przestał wojować Jaruzelski z Kiszczakiem, wojują inni. W sumie nic się nie zmieniło, komuniści nadal mają się dobrze, powiedziałbym jeszcze lepiej, kiedyś mieli stanowiska, dzisiaj do nich dołączył zagrabiony majątek.

Walka z ludźmi i z religią nie ustaje. Zastanawiam się co by było, gdyby dzisiaj narodził się Jezus. Kiedyś moc truchlała, nawet Herod obawiał się utraty tronu, myślę, że dzisiaj ludzie niczego się nie boją, walczą z Bogiem na rozmaite sposoby. Ówczesny człowiek zwalcza święta, najpierw zmieniając nazwę, a później skreśla je z kalendarza. Komercja wypycha wszystko, co jest dobre, zapełniając lukę złem.

“Tylko takie stworzenie jak człowiek chce być Bogiem, a jednocześnie nie wierzy w Niego”.

Na Ziemi, po której chodził Człowiek Bóg jest wciąż niespokojnie, a tam właśnie powinien panować wieczny pokój. Ludzie nie potrafią uszanować żadnej świętości, zacierają piękno historii, którą sami tworzą.

Każdego roku wspominamy Narodziny Pana, więcej z tradycji niż z wiary. W wielu przypadkach Boże Narodzenie kojarzy się z prezentami, ale i one stają się coraz szczuplejsze. Może to jedyna metoda, by pozbyć się świąt. Święta bez prezentów, cóż to za święta. Świat pomału staje się laicki, co już widać gołym okiem. Nowoczesnemu człowiekowi potrzebne są tylko pieniądze, biednemu praca, a bogacze sami nie wiedzą czego chcą. Tak czy owak narodom brakuje optymizmu, a bez niego życie wcześniej czy później stanie się koszmarem nie do zaakceptowania.

Bez pieniędzy, biednie, ale da się żyć, bez Boga nie.

Władysław Panasiuk

meritum.us