Podczas szczytu G20 Rosjanie wręczyli swoim gościom ukryte w upominkach urządzenia szpiegowskie.
Takie rewelacje przynosi największy włoski dziennik „Coriere della Sera”. Uwiarygodnia je to, że zostały zdementowane wyłącznie przez Rosję, a rzekome ofiary pułapki rosyjskiego wywiadu – głowy najważniejszych państw świata i ich rządy, także przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy – odmawiają jakichkolwiek komentarzy.
Dziennik poświęcił sprawie obszerny tekst na dwie strony pt. „Tak Putin chciał szpiegować Europę”. Wynika z niego, że podczas pełnego napięcia szczytu G20 w Sankt Petersburgu (5–6 września) poświęconego przede wszystkim kwestii ewentualnej interwencji w Syrii, uczestnicy, około 300 osób, zgodnie z tradycją otrzymali szereg upominków. Były to: pluszowe misie, filiżanki, notesy, nieprzemakalne kurtki z logo zimowych igrzysk w Soczi, ale też pendrive’y USB (8 giga, Made in China) i kabelki do ładowania telefonów komórkowych.
Van Rompuy i jego unijna delegacja, jak zwykle po powrocie z ważnych spotkań za granicą, poddani zostali procedurze „debriefingu” przez brukselskich speców, od kontrwywiadu. Pendrive’y i kabelki wzbudziły podejrzenia, więc przekazano je do analizy niemieckim służbom. Te wykryły, że oba gadżety wyposażone zostały dodatkowo w urządzenia i oprogramowanie, które przekazują informacje zawarte w komputerach i telefonach, jeśli je do nich podłączyć.
Powiadomione zostały kontrwywiady wszystkich zainteresowanych krajów wraz z sugestią, by podjąć wszelkie możliwe środki bezpieczeństwa, jeśli rosyjskie gadżety elektroniczne były używane, a nieużywane natychmiast właścicielom odebrać i poddać szczegółowym badaniom. Na razie nie wiadomo więc, czy pendrive’y i kabelki miały pomóc Rosjanom w szpiegowaniu wszystkich swoich gości, czy też rosyjski wywiad ograniczył się do wybranych celów.
„Corriere della Sera” informuje, że do włoskich służb ostrzeżenie dotarło dopiero w ubiegły czwartek, a więc 48 dni po zakończeniu szczytu, i pyta, dlaczego we Włoszech delegacje rządowe po powrocie z zagranicy nie są poddawane debriefingom. Co więcej, ponoć włoskie służby poinformowały o wszystkim Enrico Lettę dopiero we wtorek rano, a więc wówczas, gdy włoski premier mógł się o wszystkim dowiedzieć z gazety. Przypuszczalnie dlatego w środę rano Letta zwołał nadzwyczajne posiedzenie międzyresortowe z odpowiedzialnymi ministrami i szefami wszystkich włoskich służb specjalnych.
Rzecznik rosyjskiego prezydenta Dmitrij Pieskow w rozmowie z włoską agencją prasową ANSA zaprzeczył rewelacjom „Corriere della Sera” i określił je jako wyraźną próbę odwrócenia uwagi od prawdziwego problemu, czyli szpiegostwa uprawianego przez USA.
Francuski dziennik „Le Figaro” w ostatni piątek, cytując anonimowych dyplomatów i agentów kontrwywiadu, przestrzegał przed coraz większą aktywnością rosyjskiego wywiadu w Europie, która ich zdaniem zaczyna agresywnością i skalą przypominać to, co działo się w czasach zimnej wojny.
Z kolei wysłanniczka „Corriere della Sera” donosi z Brukseli, że miasto, gdzie siedzibę mają Unia i NATO, stało się ostatnio, po udzieleniu przez Moskwę azylu Edwardowi Snowdenowi, sceną prawdziwej „wojny szpiegów” Rosji i USA.
Europejskie media, m.in. brytyjski „Guardian”, powołując się na źródła w kontrwywiadach, donoszą, że Rosja technologicznie, jeśli chodzi o szpiegostwo elektroniczne, wcale nie ustępuje Amerykanom. Posiada własną wersję programu PRISM, dzięki któremu amerykańska Agencja Bezpieczeństwa Narodowego podsłuchuje cały świat. Nazywa się SORM, a jego udoskonalona wersja ma być gotowa na igrzyska w Soczi, które Rosja z wielu powodów traktuje jako jedno z najpoważniejszych wyzwań dla swoich służb.
Wówczas zdaniem fachowców SORM będzie „PRISM-em na sterydach”. Zdaniem jednego z nich, profesora Rona Deiberta z Uniwersytetu w Toronto, skala i cele działania rosyjskich służb wywiadu elektronicznego są bardzo podobne do tego, co robią Amerykanie.
Skandal podsłuchowy
Amerykański skandal szpiegowski sprawił, że na jaw wychodzi wiele podobnych spraw z udziałem innych krajów. Były szef dyplomacji Grecji Theodoros Pangalos ujawnił, że greckie służby inwigilowały kolejnych ambasadorów USA w Atenach. Grecki rząd oficjalnie zaprzecza, lecz nikt nie daje temu wiary. W Hiszpanii, w której Amerykanie rejestrowali dziesiątki milionów połączeń telefonicznych, okazało się, że hiszpańskie służby wywiadowcze nie tylko wiedziały i tolerowały tego rodzaju działalność, lecz także ułatwiały amerykańskim partnerom inwigilację wybranych osób. Tak twierdzi dziennik „El Mundo”, który powołuje się na własne źródła. Niemiecki wywiad zaprzecza informacjom, że z terenu ambasady RFN w Waszyngtonie miał prowadzić działania wywiadowcze przeciwko USA. O sprawie pisał „Washington Post”. Jednak szef amerykańskiego wywiadu zapewniał w Kongresie, iż sojusznicy USA prowadzili działalność wywiadowczą skierowaną przeciwko obywatelom i instytucjom USA. W Waszyngtonie jest już dwoje zaufanych doradców kanclerz Angeli Merkel, gdzie pragną uzyskać wiarygodne informacje na temat podsłuchów telefonicznych w Niemczech, w tym komórki Angeli Merkel. Niemcy chcą zawrzeć z USA porozumienie, w którym obie strony zobowiązałyby się do rezygnacji z inwigilacji.
—p.jen.
Piotr Kowalczuk
Rzeczpospolita