Burmistrz Chicago Rahm Emanuel ogłosił wczoraj projekt budżetu na następny rok.
Mowa jest o 7 mld dolarów, choć najwięcej emocji wzbudza nie kwota, a problem z nie rozwiązaną wciąż kwestią systemu emerytalnego. Sytuacja grozi podwojeniem podatku od nieruchomości w najbliższych latach (w co trudno uwierzyć zważywszy na rekordowe opłaty w skali kraju już dziś) bądź kasacją szeregu podstawowych usług, z których korzystają mieszkańcy “Wietrznego Miasta”. Z konspektu planów na przyszłość przygotowanym przez przewodniczącego stanowego Senatu demokraty Johna Cullertona – do których dotarli reporterzy “Chicago Tribune” – wynika jasno, że w czasie ewentualnej reelekcji Emanuela dojdzie do testowego podniesienia podatków od nieruchomości, a w czasie trzeciej kadencji podniesiona będzie pula wydatków na plany emerytalne.
To nieco dalsza przyszłość, a kto ma pokryć ogromną dziurę budżetową w roku przyszłym? Właściciele domowych przyłączy telewizji kablowych i palacze idą na pierwszy ogień. Z dnia na dzień wydatki na działania miasta wzrosną o $127,4 mln czyli o 4 proc., przy czym burmistrz oznajmił, że nie odbije się to na podatkach od nieruchomości, od sprzedaży i paliwowych. Emanuel spodziewa się natomiast wzrostu wpływów do kasy miejskiej dzięki: mandatom za nadmierną prędkość płaconym po otrzymaniu zdjęcia z ulicznych kamer, transferom nieruchomościowym i od sprzedaży, podniesienia podatków hotelowych i innych haraczy narzuconych przez miasto. Czy pokryją one dziurę szacowaną skromnie na $339 mln? Pomóc mają mniejsze dotacje na ubezpieczenie zdrowotne dla nowych emerytów administracji miejskiej, pokończenie umów najmu biur, odcięcie nieużywanych linii telefonicznych w City Hall i tym podobne działania, które przyniosą teoretycznie $66 mln oszczędności. Ratusz liczy też na $53 mln, które mogą pozostać na koncie z tego roku, są też tzw. „fundusze zombie” czyli niewykorzystane konta i pieniądze pochodzące z podatków od nieruchomości na specjalne projekty. Tych ostatnich jest 154 (!) i konia z rzędem temu, który się w tej plątaninie tajemniczych milionowych kont połapie.
Czekają nas nieuchronnie podwyżki opłat licencyjnych, mandatów i podatków. Palacze zapłacą 75 centów za paczkę więcej co ma przynieść dodatkowe 10 mln dolarów, aczkolwiek to wątpliwe wszak rośnie czarny rynek na wyroby tytoniowe i nielegalny handel międzystanowy. Milion zielonych mniej ma przynieść podwyżka opłat za telewizję kablową, tyle że część użytkowników z pewnością przerzuci się na TV satelitarne, objęte rządową ochroną przed podatkami jako dostawcy rozrywki. Podniesione będą opłaty za tzw. zoning dla dużych projektów deweloperskich. Ponad 11 milionów mają dostarczyć nieostrożni kierowcy pozostawiający swe pojazdy na nieodpowiednich parkingach i ulicach rezydencyjnych, podwoi się opłata za zatrzymanie pojazdu zamieszanego w jakiekolwiek przestępstwo.
Mowa też była o bezpieczeństwie mieszkańców Chicago, ale to już inna bajka – jak mawiają niektórzy.
Jeśli chodzi o budżet Anno Domini 2014 wiemy natomiast wiele, lecz czy należy wierzyć w sens działań administracji miejskiej to już zupełnie inna sprawa.
Sławomir Sobczak
meritum.us