Najważniejszy dokument poświęcony zmianom klimatu potwierdza — na 95 proc. to działalność człowieka jest główną przyczyną ocieplania się naszej planety.
Naukowcy rozwieli złudzenia tak zwanych sceptyków. Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC) w swoim najnowszym raporcie nie wycofał się z żadnych wcześniejszych ustaleń.
Zdaniem naukowców istnienie globalnego ocieplenia jest faktem, a za ten stan „nie mający precedensu w ostatnich dekadach ani tysiącleciach” odpowiada emisja gazów cieplarnianych związana z działalnością ludzi. W Sztokholmie zaprezentowano właśnie „podsumowanie dla decydentów” całego raportu IPCC, którego kolejne, pełne już części będą publikowane w ciągu najbliższych miesięcy. Nad tym podsumowaniem naukowcy i politycy debatowali przez tydzień. Liczący 36 stron dokument zawiera najważniejsze ustalenia raportu.
Naukowcy są zgodni co do tego, że globalne ocieplenie postępuje. Ostatnie trzy dekady były najcieplejsze od połowy XIX wieku, kiedy rozpoczęto metodyczne pomiary. Są prawdopodobnie najcieplejsze od 1400 lat.
– Naukowe pomiary wskazują, że ogrzała się atmosfera oraz woda oceanów. Ilość śniegu i lodu się zmniejszyła, a średni poziom oceanu światowego wzrósł. Rośnie również koncentracja gazów cieplarnianych w atmosferze — przekonuje Quin Dahe z IPCC. Eksperci z IPCC odnieśli się również do obserwowanego w ostatnich latach spowolnienia tempa ogrzewania się naszej planety. Dla sceptyków to koronny argument, że naukowcy się mylą albo — co gorsza — źle interpretują i fałszują dane. Mieliby w ten sposób zyskać pieniądze na badania nad globalnym ociepleniem — zjawiskiem, które według sceptyków nie istnieje.
Pseudospecjaliści obwieszczający, że „globalne ocieplenie to bzdura, w którą wierzą tylko aktywiści zielonych” dostali od nauki prztyczka w nos. Badacze podkreślili w podsumowaniu, że ta przerwa w ocieplania się planety jest zbyt krótka, aby wyciągać wnioski o odwróceniu trendu.
„Wyliczenia trendów opierając się na danych z krótkich okresów czasu są wrażliwe na wybór dat początkowych i końcowych. Generalnie nie odzwierciedlają długoterminowych trendów zmian klimatycznych” — napisali naukowcy. Wyhamowanie ocieplenia w ciągu ostatnich 15 lat to wynik naturalnej zmienności klimatu, która w tym przypadku maskuje wieloletnie podnoszenie się temperatury. Według najnowszych danych średnia temperatura powierzchni Ziemi pod koniec tego stulecia ma podnieść się o 0,3 — 4,8 st. Celsjusza.
Ten niższy zakres da się osiągnąć tylko jeżeli rządy zdołają zredukować emisję gazów cieplarnianych — uważają eksperci. Te dane nieco zrewidowano w porównaniu z poprzednim raportem, co ma odzwierciedlać lepsze obecnie niż przed laty metody symulacji zjawisk klimatycznych i dokładniejsze dane. Naukowcy ostrzegają też przed podnoszącym się poziomem oceanu. Do końca XXI wieku ma to być od 26 do 82 cm więcej. Jest to efekt topienia się lodu oraz poszerzania się cieplejszej wody. To zjawisko — według najnowszych danych — ma przebiegać szybciej, niż naukowcy oceniali w ostatnim raporcie. Podnoszący się poziom wody w oceanie zagraża nadbrzeżnym miastom oraz wyspiarskim państwom.
Według nowego dokumentu to właśnie oceany pochłonęły znaczną część ciepła i dwutlenku węgla, co może być przyczyną wyhamowania wzrostu temperatury rejestrowanej na powierzchni. Ale „ceną” za to jest zakwaszanie oceanów, co wywołuje katastrofalne szkody w ekosystemie. – Globalne ocieplenie związane jest z naszymi przeszłymi i obecnymi działaniami zwiększającymi emisję dwutlenku węgla do atmosfery. Zmiany klimatu i ich efekty będą utrzymywać się jeszcze długo po tym, kiedy zaprzestaniemy emisji — uważa Thomas Stocker z IPCC. Najbardziej odczuwalnymi dla nas skutkami tych zmian będą gwałtowne zjawiska pogodowe — powodzie, susze i huragany.
Piotr Kościelniak
rp.pl