Inwestorzy na Wall Street powinni na serio potraktować toczący się obecnie w Kongresie spór o podwyższenie limitu długu publicznego Stanów Zjednoczonych – ostrzega sekretarz skarbu USA Jack Lew.
16,7 biliona dolarów – to obecny pułap długu publicznego USA.
W Kongresie USA toczą się obecnie dwa ostre spory. 30 września kończy się rok fiskalny rządu federalnego a zdominowana przez republikanów Izba Reprezentantów chce przy okazji uchwalania nowego budżetu obalić reformę ubezpieczeń medycznych – jedno ze sztandarowych osiągnięć pierwszej kadencji Baracka Obamy.
Przyjęta przez tę izbę ustawa obcięła całe finansowanie Obamacare, na co na pewno nie zgodzi się Senat. Zanosi się więc na to, że po 1 października zabraknie pieniędzy na funkcjonowanie rządu, co już zdarzało się w przeszłości. W cieniu tego sporu pozostaje problem limitu zadłużenia publicznego. Już w połowie października skończą się możliwości manewrów fiskalnych prowadzonych od wiosny przez Departament Skarbu, kiedy dług rządu federalnego zaczął zbliżać się do dopuszczalnego pułapu – 16,7 bln dol. Oznaczać to może, że Stany Zjednoczone przestaną spłacać swoje bieżące zobowiązania.
Tymczasem indeksy zmienności notowań rynku VIX i Fear & Greed Index wskazują, że rynki dość spokojnie przyjmują wiadomości o możliwej niewypłacalności Stanów Zjednoczonych.
– Sądzę, że ten spokój jest nieco zbyt duży, niż powinien – powiedział sekretarz skarbu Jack Lew, podczas wtorkowego spotkania z inwestorami w Nowym Jorku. – Wszyscy sądzą, że rok 2011 był na tyle dramatycznym doświadczeniem, że nikt nie chce powtórki z tej sytuacji – dodał. Sekretarz skarbu odniósł się do poprzednich napiętych negocjacji w sprawie podniesienia pułapu długu publicznego. Czynnik niepewności spowodował, że Standard & Poor’s obniżył wówczas rating amerykańskiego długu (inne agencje – jego perspektywę), a giełdy zamknęły sierpień tego roku z 6-procentowym spadkiem indeksów.
Lew przyznał, że członkowie Kongresu nie powinni pozwolić, aby obecna debata osiągnęła podobną temperaturę co dwa lata temu, ale ostrzegł, że okno czasowe na zawarcie kompromisu kurczy się w gwałtownym tempie. – Ludzie muszą potraktować serio fakt, że Kongres ma do wykonania ogromną pracę w bardzo krótkim czasie – ostrzegł sekretarz skarbu. Ostrzegł też, że w połowie października jego departament zostanie tylko z 50 miliardami dolarów rezerwy. – Żaden z sekretarzy skarbu, ani prezydentów nie doświadczył sytuacji, w której straciłby możliwość pożyczania pieniędzy – mówił Lew. – Wpływamy na nieznane wody. Nigdy nie powinniśmy przekroczyć tej granicy – dodał.
Ustawa budżetowa znajduje się obecnie w Senacie i zostanie zapewne odesłana do Izby Reprezentantów bez zapisów o obcięciu finansowania Obamacare. Zapewne dopiero po rozwiązaniu kwestii bieżącego finansowania prac rządu Kongres zabierze się za sprawę długu publicznego. Republikanie z Izby Reprezentantów domagają się, aby ich zgodzie na podwyższenie limitu towarzyszył także plan ograniczenia wydatków publicznych w przyszłości.
Tomasz Deptuła z Nowego Jorku
ekonomia.rp.pl