Zamknięcie rządu USA będzie miało nie tylko poważne skutki polityczne, ale także gospodarcze – ostrzegają ekonomiści. Już w przyszły wtorek zaczyna się w Stanach Zjednoczonych nowy rok budżetowy, a Kongres nie przyjął jeszcze ustaw zapewniających finansowanie prac administracji po 1 października.
Rządowi w Waszyngtonie grozi więc paraliż. Z braku funduszy będą zamykanie poszczególne agencje, a tam gdzie ich działalność jest bezwzględnie konieczna dla bezpieczeństwa państwa, do pracy będą przychodzić tylko osoby potrzebne do zapewnienia ich funkcjonowania. Rząd ograniczy się do najbardziej podstawowych działań, takich jak wypłacanie rent i emerytur.
– Negatywny efekt będzie się kumulował wraz z upływem czasu – ostrzegał szef ponadpartyjnego Kongresowego Biura Budżetowego Douglas Elmendorf. Mark Zandi, główny ekonomista Moody’s Analytics, oblicza, że tygodniowy przestój rządu może kosztować gospodarkę w czwartym kwartale 0,2 proc. PKB. Ale już trzy- lub czterotygodniowy paraliż będzie dużo poważniejszy, bo może przynieść straty rzędu 1,4 proc. PKB. – To oznacza poważne szkody dla gospodarki – ostrzegał Zandi podczas niedawnych zeznań w Kongresie. Jego zdaniem skutki będą dużo poważniejsze niż w 1995 roku, kiedy łącznie czterotygodniowa przerwa w pracach administracji kosztowała gospodarkę 0,5 proc. PKB. – Obecnie ekonomia jest dużo bardziej wrażliwa niż w latach 1995-96, kiedy dopiero znajdowaliśmy się u progu technologicznego boomu– mówił Zandi. Jego zdaniem, nie można lekceważyć wpływu jakie przedłużający się paraliż prac rządu będzie wywierać na zachowania konsumentów, inwestorów i właścicieli biznesów. Także inni ekonomiści ostrzegają przed czynnikiem niepewności, jaki obecny kryzys wywiera na rynki kapitałowe.
Wszystko zależeć będzie od przebiegu wydarzeń na waszyngtońskim Kapitolu. Izba Reprezentantów przyjęła co prawda ustawę zapewniającą finansowanie prac rządu w nowym roku budżetowym, ale jednocześnie obcięła w tym samym projekcie wszystkie pieniądze przeznaczone na znienawidzoną przez republikanów reformę ubezpieczeń medycznych (Obamacare). Nie ma więc mowy o tym, że zdominowany przez demokratów Senat przyjmie ustawę z tymi zapisami. Gdyby nawet tak się stało, to projekt zostanie zawetowany przez prezydenta Baracka Obamę. Kongres czeka teraz co najmniej kilka dni trudnych i napiętych negocjacji. Oprócz kryzysu budżetowego, drugim problemem, który przyciągać będzie uwagę rynków będzie kwestia podwyższenia limitu długu publicznego. Jeśli Kongres nie podejmie decyzji w tej sprawie, już za trzy tygodnie Stany Zjednoczone stracą możliwość pożyczania pieniędzy i staną przed perspektywą niewypłacalności.
Tomasz Deptuła z Nowego Jorku
ekonomia.rp.pl