Ceny domów jednorodzinnych w Chicagolandzie mocno wzrosły w drugim kwartale tego roku choć tempo ożywienia jest ściśle zależne od tego, jak mocno w dany rejon uderzyła fala wywłaszczeń.
Ceny posesji od kwietnia do lipca poszybowały w samym Chicago w górę o 11,8 proc. w porównaniu do tego samego okresu ub. roku. Na przedmieściach w powiecie Cook wzrost wyniósł 7,8 proc. W pierwszym kwartale te pozytywne zmiany kształtowały się odpowiednio na poziomie 8,8 proc. i 4,7 proc. Nieruchomości drożeją najszybciej w samym centrum miasta i na północy Chicago.
Nowe dane, tzw. wskaźnik De Paul, są niemal identyczne jak opublikowany wcześniej wskaźnik S&P/Case-Shiller. Czy to już jest powód do świętowania? Raczej nie, wciąż ceny nieruchomości są o 34 proc. niższe w porównaniu do szczytu pod koniec 2006 roku. Jutro poznamy raport Illinois Association of Realtors z danymi za sierpień i to rzuci jeszcze więcej światła na sytuację na rynku.
Wpływ na rosnący popyt ma także zmieniające się oprocentowanie pożyczek bankowych. Od maja, wg Freddie Mac, 30-letnie pożyczki poszły w górę o 1 proc i są aktualnie na poziomie 4,57 proc. Jak przewiduje Doug Duncan, główny ekonomista Fannie Mae, do końca roku pożyczki hipoteczne stanowić będą połowę wszystkich udzielonych. Od dziś na temat procentów pożyczek dyskutować będzie rada nadzorcza Banku Rezerw Federalnych.
SS
meritum.us