Skip to content
WEEKENDOWE ŻARCIKI: lekarz, pielęgniarka, pacjent…
Na szpitalnym łóżku leży pacjent.
Podchodzi do niego lekarz i mówi:
– Proszę pana, mam w końcu diagnozę, jest pan chory na raka. Zostało panu niewiele ponad tydzień życia.
Na to pacjent, widać domyślający się, że taka będzie ta diagnoza mówi:
– Panie doktorze, mam jednak do pana ogromną prośbę, jak przyjdzie moja rodzina, to powie im pan, że umieram na AIDS.
– Dobrze – mówi lekarz. – Ale jest w tym jakiś cel?
– Oczywiście, panie doktorze. Jak pan tak powie, to będę pierwszym we wsi, który umrze na “ejdsa”. Po drugie, ja sobie będę leżał pod ziemią a nikt już nigdy nie dotknie mojej Maryśki. A po trzecie, wszyscy ci, którzy ją do tej pory mieli powieszą się.
***
– Ból w pani lewym kolanie to kwestia wieku – wyjaśnia pacjentce lekarz.
– Ciekawe, bardzo ciekawe – denerwuje się nieco leciwa kobiecina – drugie kolano tak samo stare, a nie boli!
***
Wychodzi blondynka od lekarza i zastanawia się:
– Wodnik czy panna, wodnik czy panna?
Wraca do lekarza i pyta go:
– Panie doktorze, to był wodnik czy panna?
– Rak, proszę pani, rak.
***
Przychodzi gruba baba do lekarza. Lekarz pyta:
– Bierze pani te tabletki na odchudzanie?
– Tak, biorę.
– A ile?
– Ile, ile… Aż się najem!
***
– Panie doktorze, bardzo mnie boli łokieć.
– Proszę jutro przynieść mocz do analizy.
Zdenerwował się facet, bo co ma wspólnego analiza moczu z bólem łokcia. Postanowił zakpić sobie z lekarza i do naczynia wlał mocz swój, córki, żony i to wszystko doprawił zużytym olejem silnikowym. Na drugi dzień otrzymuje wyniki dogłębnej analizy moczu:
– Córka jest w ciąży.
– Żona z kimś pana zdradza.
– Silnik w pańskim samochodzie jest do wymiany. A pan powinien przestać się onanizować w czasie kąpieli, bo uderza pan łokciem w brzeg wanny i stąd ten ból.
***
Pielęgniarka mówi do lekarza:
– Panie doktorze, ten symulant spod trójki umarł dzisiaj w nocy.
– No tym razem to już przesadził.
***
Egzamin na medycynie, test.
Profesor:
– Odpowiedzi zaznaczajcie ptaszkiem.
Głos z sali:
– A długopisem można?
***
Przychodzi dama do lekarza-seksuologa i skarży się, że mąż taki oziębły… Lekarz pokiwał głową ze zrozumieniem i mówi:
– Dam pani lekarstwo… Nowinka taka eksperymentalna… Powinno pomóc! Chociaż badań nad skutecznością tego leku tak do końca jeszcze nie przeprowadzono… Dam pani dwie sztuki… Potem pani powie, jaki efekt przyniosły…
Minęły dwa dni. Przybiega dama do lekarza cała ucieszona:
– Doktorze, to jest cudo! Pomogło!!! Jak tylko mu dałam te tabletki – po 15 minutach było dwa razy. Potem jeszcze trzykrotnie wieczorem!!! W nocy dwa razy tuż przed północą, rano jak tylko się obudził dwa razy przed pracą! A jak z roboty wrócił to nawet obiadu nie chciał tylko od razu do łóżka mnie zaciągnął. Potem trochę się przespał i… przed śmiercią jeszcze trzy razy!!!
***
– Panie doktorze. Kupiłam tę gruszkę do lewatywy jak pan sugerował i co ja mam z nią zrobić?
– Napełnia ją pani ciepłą wodą i wsadza ją sobie pani w d…, a potem…
– Oj dobra. Jutro zadzwonię. Widzę, że pan dzisiaj nie jest w humorze!
***
W szpitalu, po operacji lekarz zwraca się do pacjenta:
– Mam dla pana dwie wiadomości: dobrą i złą. Którą chce pan najpierw?
– Złą – odpowiada pacjent.
– Przez pomyłkę amputowaliśmy panu nie tę stopę, co trzeba…
– O rany boskie! A dobra wiadomość?
– Stan chorej stopy wyraźnie się poprawił.
***
Chirurg do pacjenta: – Jest pan przesądny?
– Nie, dlaczego pan pyta?
– Bo od jutra będzie pan wstawał tylko lewą nogą.
***
Lekarz do pacjenta przed operacją:
– Niech pan się nie martwi… Robiłem to już ze sto razy! Kiedyś musi się udać!
***
Lekarz do lekarza:
– Czyś ty zwariował? Uciekać z sali operacyjnej? Czego żeś się przestraszył?
– Bo pielęgniarka mówiła: “Nie ma się czego bać, to prosta, rutynowa operacja”
– No właśnie, a ty i tak uciekłeś.
– Ale ona to mówiła do chirurga…
***
Lekarz skacowany po ostrym weekendowym pijaństwie. Nagle wchodzi pacjent, w doskonałym nastroju, i pyta:
– Panie doktorze, jak tam moje wyniki?
Na to opryskliwie lekarz:
– Ma pan raka!
– Jak to raka? Przecież wcześniej mówił pan, że to tylko kamienie!
– Kamienie, kamienie… Ale pod każdym kamieniem rak!
***
Jakie są ulubione ryby lekarzy?
Duże sumy.
***
Kto to jest ginekolog?
Gościu, który szuka problemów tam, gdzie inni szukają szczęścia.
***
Pacjentka do lekarza:
– Doprawdy, nie wiem jak się panu odwdzięczyć.
– Bez przesady. Dobrze pani wie.
***
Matka przyprowadziła swoją osiemnastoletnią córkę do lekarza, informując go, że córka nieustannie cierpi na mdłości. Lekarz po zbadaniu córki stwierdził, że jest ona mniej więcej w czwartym miesiącu ciąży.
– Co też pan mówi, panie doktorze, moja córka nigdy nie miała do
czynienia z żadnym mężczyzną! Prawda, córeczko?
– Prawda, nawet się nigdy nie całowałam – zapewniła córeczka.
Lekarz bez słowa podszedł do okna i zaczął intensywnie wypatrywać w dal.
– Panie doktorze, czy coś nie tak? – pyta po pięciu minutach zaniepokojona mamuśka.
– Nie, nie! Po prostu w takich wypadkach zazwyczaj na wschodzie ukazuje się jasna gwiazda i przybywa trzech króli. No więc stoję i czekam.
***
Przychodzi kobita do lekarza i mówi:
– Chcę się zapłodnić in vitro. Ale pan wie, chciałabym, żeby był jak Schwarzenegger… mięśnie i w ogóle.
– Nie ma sprawy – mówi lekarz.
– Albo nie, lepiej jak Robert de Niro, żeby w jego towarzystwie każda kobieta była zachwycona, wie pan.
– Oczywiście, da się zrobić.
– Albo wie pan co? Niech będzie jak Jack Nicholson, tak Nicholson, ten demoniczny uśmiech, no i reszta…
– Nicholson, Tak? Na pewno?
– Ooo tak, na pewno!
Kobitka już pod narkozą, a lekarz rozpinając rozporek mówi:
– Ja ci dam szmato Schwarzeneggera, de Niro i Nicholsona, ja ci daaam…
***
Ordynator przechodzi korytarzem szpitalnym i nagle słyszy dobiegające z dyżurki pielęgniarek odgłosy libacji. Zaciekawiony zagląda do środka i widzi obłoki dymu papierosowego, kieliszki i rozbawiony personel.
– Co to ma znaczyć! Pijaństwo w pracy?!
– Jest powód panie profesorze, jest powód – odpowiada jeden z asystentów. – Siostra Joasia nie jest w ciąży!
– Aaaaa, to i ja się napiję…
***
Teść ma być operowany przez zięcia. Przed podaniem narkozy zapowiada:
– Lepiej się postaraj, jeżeli ja umrę to żona planuje przeprowadzić się do was.
***
Przychodzi krowa do lekarza i cały czas się śmieje:
– Co pani jest? – pyta lekarz.
– Nie wiem, zawsze jestem taka po trawie – odpowiada krowa.