Koniec odwilży między USA i Rosją. Stosunki między obu krajami nie były tak złe od wojny w Gruzji pięć lat temu.

Podczas rozpoczynającego się w czwartek szczytu przywódców dwudziestu największych potęg gospodarczych świata Barack Obama i Władimir Putin nie zaplanowali żadnego dwustronnego spotkania. Takie rozmowy zostały odwołane trzy tygodnie temu po tym, jak Kreml zdecydował się przyznać azyl Edwardowi Snowdenowi, sprawcy jednego z największych przecieków tajnych danych w historii USA.

– Spotkanie przywódców USA i ZSRR ostatni raz zostało odwołane w 1960 roku. To sytuacja tym bardziej wyjątkowa, że Stany Zjednoczone za kilka dni najprawdopodobniej rozpoczną bombardowania największego sojusznika Rosji na Bliskim Wschodzie, Syrii – mówi „Rz” Samuel Charap, ekspert Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS) w Waszyngtonie.

Obama zaplanował za to inne spotkania, które doprowadzą Kreml do jeszcze większej irytacji. Chce wykorzystać bezpośrednie rozmowy, m.in. z przywódcami Francji i Chin, aby zbudować koalicję krajów przychylnych lub przynajmniej neutralnie nastawionych do uderzenia na Syrię.

Z perspektywy Kremla jeszcze większą prowokacją są zaplanowane na dziś w Petersburgu rozmowy Obamy z przedstawicielami środowisk gejowskich.
– Będziemy mówić o tym, jak prawa człowieka są łamane w Rosji – zapowiada Paweł Czikow z organizacji pozarządowej Agora.

Putin przeforsował kilka miesięcy temu ustawy zakazujące „promocji” homoseksualizmu. Zdaniem niektórych ekspertów sprawa ta może nawet doprowadzić do bojkotu zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi w przyszłym roku przez niektóre kraje zachodnie.

Jednak przed szczytem w Petersburgu Putin przyjął wobec Obamy przynajmniej równie prowokacyjne stanowisko. W wywiadzie udzielonym UPI i rosyjskiej telewizji prezydent co prawda nie wykluczył, że Rosja wzięłaby udział w interwencji w Syrii, ale pod warunkiem, że otrzyma „niepodważalne” dowody użycia przez reżim Baszara Asada broni chemicznej. To w praktyce jest jednak wykluczone.

– Zdjęcia, które nam pokazano, są okropne. Powstaje jednak pytanie, kto jest za to odpowiedzialny. Na to pytanie odpowiedzi nie mamy. Istnieje opinia, że są to kompilacje dokonane przez rebeliantów związanych z Al-Kaidą, którzy wyróżniają się szczególnym okrucieństwem – powiedział Putin. I ostrzegł, że interwencja w Syrii bez zgody Rady Bezpieczeństwa ONZ zostanie potraktowana przez Kreml jak „agresja”.

Wstrzymaliśmy dostawę rakiet S-300 dla Syrii. Ale jeśli zobaczymy, że są podejmowane kroki, które gwałcą normy prawa międzynarodowego, będziemy musieli przemyśleć naszą politykę dostaw zaawansowanej broni do niektórych regionów świata – ostrzegł Putin.

Rosja od długiego czasu szykuje się do przekazania Iranowi baterii S-300.

Putin odrzucił także możliwość pójścia na ustępstwa w sprawie Edwarda Snowdena. Przyznał, że Moskwa była w kontakcie z Amerykaninem jeszcze w trakcie jego pobytu w Hongkongu. I zarzucił Waszyngtonowi nieudolność, bo zamiast pozwolić na wyjazd informatyka z Moskwy do krajów, które by go wydały, USA zmusiły go do pozostania w Rosji.

Przed zaplanowaną na 9 września sesją Kongresu Putin poparł pomysł przewodniczących niższej i wyższej izby rosyjskiego parlamentu, Siergieja Nariszyna i Walentiny Matwienko, aby wysłać do Waszyngtonu delegację, która będzie przekonywać amerykańskich deputowanych do sprzeciwienia się interwencji w Syrii. Jednocześnie Kreml skierował okręt szpiegowski w region konfliktu. A z danych amerykańskiego wywiadu wynika, że Rosja zgodziła się, aby Assad ulokował najcenniejsze uzbrojenie na terenie rosyjskiej bazy wojennej w Tartus w nadziei, że Amerykanie nie odważą się na uderzenie w tym miejscu. Poza Syrią Rosjanie nie mają nigdzie indziej zagranicznych baz marynarki wojennej. Stąd tak duże jej znaczenie.

– Sprawa Syrii jest tylko kulminacją załamania stosunków rosyjsko-amerykańskich, które zaczęło się od powrotu Putina na stanowisko 1,5 roku temu na prezydenta. Nadzieje, jakie USA wiązały z Dmitrijem Miedwiediewem, wówczas się załamały. To będzie miało bardzo poważne skutki dla wszystkich spraw bezpieczeństwa międzynarodowego, od Iranu i Korei Północnej po rozbrojenie i Afganistan – ostrzega Samuel Charap.

Podobnie sprawy widzi Robert Gates, były sekretarz obrony. – Obsesją Putina jest utracona potęga Związku Radzieckiego, utracone imperium, utracona sława. Będzie niezwykle trudno zrobić jakikolwiek postęp, póki pozostaje on u władzy – uważa.

Za czasów Miedwiediewa Amerykanom i Rosjanom udało się uzgodnić plan ograniczenia liczby głowic strategicznych rakiet jądrowych o jedną trzecią, a wyrzutni o połowę. W Radzie Bezpieczeństwa ONZ Rosja zgodziła się także na nałożenie sankcji na Iran i interwencję w Syrii, amerykańskie wojska zaś kierowane do Afganistanu były transportowane przez terytorium Rosji. Obama odwdzięczył się przyjęciem Rosji do Światowej Organizacji Handlu (WTO) po 20 latach starań Kremla.

Po powrocie do władzy Putin wznowił jednak falę represji przeciwko działaczom opozycji i organizacjom pozarządowym. Przestał także współpracować ze Stanami Zjednoczonymi w ONZ, przede wszystkim w sprawie Syrii, uznając, że prowadzi to tylko do utraty wpływów Rosji w kluczowych regionach świata.

Zdaniem „New York Timesa” przełom zaczął się na początku sierpnia, gdy Kreml zdecydował się przyznać azyl Snowdenowi. Wtedy nawet najwięksi zwolennicy ocieplenia stosunków z Kremlem – sekretarz stanu John Kerry i sekretarz obrony Chuck Hagel – dali za wygraną i zgodzili się, że odrębne spotkanie Obamy z Putinem w Petersburgu nie ma już żadnego sensu. Konflikt wokół Syrii przekreślił współpracę do końca.

Jędrzej Bielecki

Rzeczpospolita