Lato nie odpuszcza, a nawet – jeśli chodzi o Chicagoland – to dopiero teraz, a mamy koniec sierpnia, atakuje naprawdę wysokimi temperaturami. Stąd i w naturalny sposób wydłuża się nam sezon grilowania. Dzisiaj prosty przepis na baraninę z rusztu, danie idealne na najbliższy długi weekend z okazji Labor Day. Jako urozmaicenie grilowanych steków, hamburgerów, kiełbasek i wszelkiej maści kurczaków.

Większość naszych rodaków ma niestety uprzedzenie do baraniny. Wynika to z faktu, iż Polacy jakże często mają niezbyt dobre smakowe skojarzenia z tym rodzajem mięsa jeszcze z lat młodości w ojczyźnie. Dość obrazowo opisał to Pyzdra w kultowym serialu “Janosik”. Mianowicie jego wynurzenie brzmiało mniej więcej następująco: – W swoim życiu zjadłem gdzieś ze 100 baranów, z tego połowa capiła. I właśnie o to “capienie” chodzi, bo ono jest źródłem uprzedzenia do szlachetnego mięsa jagnięciego czy baraniego.

Może rzeczywiście jakość baraniny w Polsce nie była najprzedniejsza, przede wszystkim jednak przyczyna smakowego urazu tkwiła raczej w pomijaniu procesu marynowania. A to główny punkt programu przy podejściu do baraniny. Odpowiednio spreparowana może być wszak przepyszna, a jej konsumpcja to prawdziwy raj dla podniebienia. Stąd proponuję Państwu baraninę podług mojej receptury.

Najpewniejsza, bo i ponoć najlepsza na świecie jest baranina nowozelandzka. Do nabycia w sklepach sieci Costco, Jewel chociaż czasami można ją nabyć także w polskich sklepach w Ameryce. Szczególnie polecam comber barani lub kotleciki jagnięce.

Naszą baraninę zalewamy dokładnie czystym jogurtem greckim (bez dodatków, tzw. plain), a półmisek z mięsem umieszczamy w lodówce na 2-3 dni. Po tym okresie płuczemy baraninę pod zimną wodą i ponownie zalewamy ją, tylko że teraz miksturą sporządzoną z dresingu “ranch” zmiksowanego z tymiankiem. Najlepiej drugą czynność wykonać wieczorem, w przeddzień grilowania.

Zamarynowaną tak baraninę rzucamy na rozgrzany ruszt i pieczemy długo na mały ogniu (maksymalnie 250 stopni F). Grilowanie zabierze nam około pół godziny, niemniej obracając mięso co 7-10 minut smarujemy pędzelkiem baraninę pozostałą z marynowania miksturą.

Pozostaje konsumpcja, podczas której – zapewniam – nieprzyjemnych skojarzeń smakowym nie zaznacie.

Jako dodatek do grilowanej baraniny polecam ryż z curry. Ten ostatni spróbujcie spreparować według mojego sposobu. Mianowicie na mocno rozgrzaną oliwę z oliwek z dodatkiem małej ilości masła wsypujemy małą łyżeczkę curry oraz możemy dodać (jeśli się komuś naprawdę dobrze powodzi) namiastkę szafranu (saffron). Następnie wsypujemy ryż (funt, czyli pół kilograma) i po dokładnym wymieszaniu z tłuszczem połączonym z przyprawą/wami zalewamy zimną wodą. Tej ostatniej powinno być niemal dwukrotnie więcej niż ryżu. Gdy osiągniemy wrzenie zmniejszamy ogień na minimalny. Pod przykryciem dojdzie do konsystencji konsumpcyjnej.

Grilowana baranina z tak przygotowanym ryżem to jedno z moich ulubionych dań. Mam nadzieję, że wielu z Państwa także przypadnie ono do gustu.

SMACZNEGO!

Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us