Burmistrz Nowego Jorku, założyciel i właściciel imperium medialnego Bloomberg LP w swoim programie radiowym wyraził przekonanie, że ten, kto chce odnieść sukces rzadziej powinien odwiedzać… łazienkę! Absurd?
Zdaniem Michaela Bloomberga niekoniecznie: – Wszyscy mamy różne cele do realizacji, a do dyspozycji różne umiejętności i nie każdy ma szczęście. Z doświadczenia wiem, że to jednak my sami budujemy swoje szczęście. Im ciężej pracujemy tym więcej tego szczęścia wypracowujemy. Miliarder udowadnia swą tezę w następujący sposób: – Zawsze próbowałem być rano pierwszy i opuszczać biuro w nocy jako ostatni. Brałem jak najkrótsze wakacje, opuszczałem biurko by pójść na lunch lub do łazienki jak najrzadziej. Wszyscy mówili: To szaleństwo! Ale jeśli chcesz osiągnąć sukces… Nie do końca możesz kontrolować swoje szczęście czy umysł, ale możesz mieć kontrolę nad tym jak ciężko pracujesz. To wręcz jest najważniejsze.
No cóż, ma Bloomberg co najmniej 27 miliardów powodów na udowodnienie swoich racji bo tyle w dolarach wynosi jego osobisty majątek. Polacy często wypowiadają się negatywnie o nacji żydowskiej oskarżając naród wybrany nieomal o wszystko, w Izraelitach widząc główny powód swoich niepowodzeń. Jak widać na przykładzie bohaterów moich dwóch ostatnich materiałów: Steva Ballmera i Michaela Bloomberga, by osiągnąć sukces potrzebne jest nie tyle odpowiednie nazwisko co wielki talent i nie mniejsza pracowitość. Głodni karier i fortuny: krzyżujcie nogi i zamiast do toalety wracajcie do biurek ale nie przesadźcie jak Moritz Erhardt, student z Freiburga, odbywający staż w londyńskim oddziale Bank of America Merrill Lynch, który zmarł prawdopodobnie z przepracowania. Czasem jednak lepiej odpuścić…
Sławomir Sobczak
meritum.us