USA uznały zagrożenie atakami za „ekstremalnie wysokie”. Jak niebezpieczna jest naprawdę al Kaida?
Natychmiastowa ewakuacja Ambasady USA w Jemenie oraz zalecenie dla amerykańskich obywateli, by jak najszybciej wyjechali z tego kraju z powodu – jak podał Departament Stanu – „ekstremalnie wysokiego zagrożenia”.
Kolejnych 19 placówek Stanów Zjednoczonych w Afryce, na Bliskim Wschodzie i w Azji pozostanie zamkniętych co najmniej do soboty. Do tego naloty dronów na wschód od jemeńskiej stolicy Sany, w których wczoraj zabite zostały cztery osoby. Co najmniej jedna z nich wedle jemeńskiego resortu obrony miała figurować na liście „planujących ataki terrorystyczne w najbliższych dniach”.
„The New York Times” ujawnił wczoraj, że decyzja o zamknięciu ambasad i konsulatów zapadła po przechwyceniu przez amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) informacji, jakie wymieniać mieli między sobą przywódca al Kaidy Ajman az-Zawahiri oraz Nasir al-Wahajszi, szef al Kaidy Półwyspu Arabskiego. Wynikało z nich, że organizacja planuje wkrótce duży zamach.
Natychmiast pojawiły się komentarze, że alarm to próba odwrócenia uwagi od skandalu, jaki wywołał były współpracownik amerykańskiego wywiadu Edward Snowden, ujawniając szczegóły dotyczące sposobów elektronicznej inwigilacji prowadzonej przez NSA. – To może nawet wywołało taki efekt, ale w sposób niezamierzony – uważa Lawrence Korb, były podsekretarz stanu w Pentagonie, a obecnie ekspert waszyngtońskiego Center for American Progress.
Wielka ucieczka
Odkąd jesienią ubiegłego roku prezydent Barack Obama ogłosił, że „trzon” al Kaidy został zlikwidowany, o organizacji pojawiało się niewiele informacji, a przynajmniej nie takich, które byłyby szeroko komentowane. Tymczasem pogrobowcy Osamy bin Ladena mogli rosnąć w siłę (w tej sprawie specjaliści sprzeczają się) oraz – i to raczej nie ulega wątpliwości – zmieniali taktykę.
Znakiem tego ostatniego może być niedawna seria ucieczek z więzień w państwach arabskich. Pod koniec lipca w sieci pojawiło się pierwsze od wielu miesięcy przesłanie od ukrywającego się na pograniczu afgańsko-pakistańskim Ajmana az-Zawahiriego, który dowodzi al Kaidą, odkąd w 2011 r. zabito bin Ladena. Zawahiri zapowiedział uwolnienie więźniów oskarżanych o terroryzm i przetrzymywanych przez Amerykanów i „sprzyjające im reżimy w państwach muzułmańskich”.
22 lipca filia al Kaidy w Iraku przeprowadziła doskonale zorganizowany atak na więzienie Abu Ghraib, uwalniając stamtąd ponad 800 więźniów, przede wszystkim sprzyjających jej sunnitów skazanych za terroryzm. Pięć dni później w czasie ataku na więzienie w libijskim Bengazi uciekło ponad tysiąc osadzonych tam mężczyzn (głównie pospolitych przestępców, ale było tam także kilkanaście osób oskarżanych o terroryzm). 29 lipca ponad 150 talibów przeprowadziło szturm na więzienie Dera Ismail Chan w południowo-zachodnim Pakistanie. Zaatakowali z trzech stron. Uwolnili 250 osób. Podobne ataki, choć na znacznie mniejszą skalę, miały miejsce także m.in. w Uzbekistanie i Czeczenii.
Czy to wyłącznie sposób na uwolnienie towarzyszy broni? Peter Bergen, ceniony analityk zajmujący się terroryzmem, nie ma wątpliwości, że uważana dziś za jedną z najgroźniejszych filii terrorystycznej międzynarodówki al Kaida Półwyspu Arabskiego swe powstanie zawdzięcza spektakularnemu atakowi na więzienie w Sanie w 2006 r. Jednym z osadzonych tam był Nasir al-Wahajszi, który wkrótce po uwolnieniu ogłosił powstanie nowej filii al Kaidy. Podobnie szeregi sprzyjającego al Kaidzie talibanu zasiliło blisko dwa tysiące jej zwolenników, którzy odsiadywali wyroki w więzieniu w afgańskim Kandaharze (szturmy na więzienie przeprowadzono w 2008 i 2011 r.).
Zacieśnianie więzów
Jeśli informacje dotyczące przejęcia korespondencji między az-Zawahirim a Nasirem al-Wahajszim okażą się prawdziwe, potwierdzając zacieśnianie między nimi współpracy, będzie to kolejna wyjątkowo niepokojąca informacja.
Wahajszi, niegdyś osobisty sekretarz bin Ladena, zaczyna bowiem wyrastać na numer dwa w al Kaidzie. Zdaniem ekspertów cytowanych przez „The Washington Post” może to być znak, że az-Zawahiri chce rekompensować słabość do niedawna najważniejszej filii organizacji w Pakistanie, współpracując z regionalnymi oddziałami. – Jest to tym bardziej niepokojące, że al Kaida Półwyspu Arabskiego jest jedną z najskuteczniejszych i najniebezpieczniejszych filii – uważa prof. Bruce Hoffman, ekspert ds. terroryzmu na Georgetown University.
Al Kaida Półwyspu Arabskiego oskarżana jest m.in. o próbę wysadzenia samolotu w Detroit w Boże Narodzenie w 2009 r. Pięć miesięcy wcześniej jej członkowie przeprowadzili zamach na saudyjskiego księcia odpowiedzialnego za walkę z terroryzmem. Władze w Londynie podały, że tylko w ubiegłym roku ponad 20 Brytyjczyków pojechało do Jemenu w celu przeszkolenia do zamachów w obozach tamtejszej filii al Kaidy.
Agata Kaźmierska
Rzeczpospolita